Moi kochani
A idźcie wy wszyscy w cholerę
Dajcie mi w końcu święty spokój
Nie potrzebuję waszych rad, współczucia
Ciągłej obecności na każdym kroku
Ci, którzy przychodzą, gdy sami w potrzebie
Mogą wyjść oknem, drzwiami
Mam to głęboko w poważaniu
Okno, drzwi otworzę, jednak nie pójdę za wami
Mam to wszystko w dupie, niczym się już nie przejmę
Choćby się palił grunt pod stopami
Fałszywą maskę wam z mordy zdejmę
Byście mogli pokazać, jakimi jesteście wężami
Morał tego wiersza jest krótki i większości znany;
Nie kłam baranie, jeżeli sam nie chcesz być okłamywany
Komentarze (5)
Pozdro autorze.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania