Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Mój chłopiec cz.1

1.

 

-„Na wyspach Bergamutach Podobno jest kot w butach” – cichy głos Jasia dobiega zza ściany. Paweł Baś budzi się. Jest sobota, pierwsza wolna sobota, jaką ma w tym miesiącu. Alicja idzie na 14 do pracy, dziś z synem mogą zrobić sobie „męską” sobotę. Może pójdą do kina? Jasiu lubi kino, dawno go nie zabierał. A potem lody. Chociaż nie, lody może nie, Jaś ostatnio miał katar, lepiej nie ryzykować. Zabierze go na ciastka, ale na lody nie.

Paweł wstaje. Jest godzina 9 rano. Wczoraj, po pracy, poszedł z Piotrem i Mateuszem na piwo. Pewnie dlatego spał tak długo, w końcu wrócił później. Alicja na niego nie czekała. Ona nigdy nie czeka. Gdy się spóźnia, nigdy nie wyśle sms-a z pytaniem gdzie jest. Kiedy przychodzi później, nigdy nie robi mu wyrzutów. Nic nie mówi.

Wchodzi do kuchni. Jaś, jego kochany mały Jaś, kopia jego, bawi się samochodem przy stole. Przed nim leża ledwo tknięte kanapki z serem. Na widok ojca mały przerywa zabawę i śmieje się. Musiał wstać niedawno, ma na sobie pidżamę supermana, która dostał od dziadków na piąte urodziny.

-Jasiu jedz śniadanie, idziemy dziś do kina, musisz mieć siłę.

-Jaaa super, do kina??? – widać Jasiowi pomysł bardzo przypadł do gustu.

-Tak, do kina, no ale jak nie zjesz śniadania, to jak mamy iść do kina? Nie będziesz miał siły.

- Będę miał, popatrz tata, jaki ja silny jestem – na potwierdzenie słuszności swoich słów, Jaś pręży swój maleńki biceps- jestem taki silny, że niedługo to mamę podniosę, o tak, do góry.

 

Alicja stoi do nich tyłem, zmywa naczynia. Rude włosy opadają na szczupłe ramiona. Paweł od początku uważał, że Alicja jest pięknością. Rude kobiety zawsze miały to „coś”. Alicja była tak ładna, że z pewnością mogłaby być modelka. Jednak modelką nie została. Gdy miała dziewiętnaście lat, ku rozpaczy rodziców, została mama Jasia.

- Obiad masz w lodówce. Jak będzie padać, to kalosze Jasia są w szafie w korytarzu, niech je założy – Alicja nawet nie wita się z mężem – pranie możesz wstawić jak wrócicie.

 

2.

 

Poznali się przez kuzynkę Pawła, Martę, która chodziła do jednej klasy z Alicją. Rodzice Alicji, od początku nie pochwalali znajomości swojej córki z Martą. Ojciec Ali, dyrektor liceum w Mielcu, słynął z twardych metod wychowawczych. Jego córki mogły chodzić na dodatkowe lekcje języka Angielskiego, mogły chodzić na spotkania Wspólnoty Młodzieży w pobliskim kościele. Jednak jego córki nie mogły chodzić na imprezy czy spotykać się z chłopcami. Jego córki miały studiować to, co ojciec uzna za stosowne. Alicja miała iść na Uniwersytet Ekonomiczny w Poznaniu. Ojciec przed wysłaniem córki na uczelnie, dokładnie sprawdził, jaki procent absolwentów uczelni znajduje zatrudnienie. Skoro wyniki okazały się zadowalające, przyszłość córki była oczywista. W końcu dziewczyna miała takie świetne wyniki. Tylko jeśli jest się dzieckiem dyrektora Jeneczka nie może być inaczej. Alicja pamięta, jak ojciec w każda Wigilie kazał jej i jej siostrze, przynieść wykaz ocen, i przy całej rodzinie liczył im średnie. Chciał pokazać wszystkim, jakie ma mądre i zdolne córki. Chciał pokazać, jak rygor i dyscyplina zbawiennie wpływają na wychowanie młodzieży. Leżąc w łóżku wieczorami często zastanawiała się, co by było, gdyby jej zabrakło. Wyobrażała sobie, co by zrobili jej rodzice, gdyby znaleźli jej ciało, już sztywne, bezwładnie zwisające z sufitu. Co by zrobił ojciec? Płakał po stracie córki, czy może obawiał o reputacje rodziny?

Paweł nie był jej miłością. Z jej strony nie było uczucia, które towarzyszy tym wszystkim młodzieńczym zauroczeniom. Widząc go, nie czuła motyli w brzuchu, nie umierała z tęsknoty czekając na kolejne spotkanie. Był jednak jej formą buntu, dokładnie taką, na jaką mogła sobie pozwolić. Ich znajomość zacieśniła się bardzo szybko. Kiedy Paweł ją poznał, zauroczony rudowłosą pięknością, zapytał czy następnego dnia, nie wybierze się z nim na spacer. Zgdziła się. Następnego dnia wybrali się na ten spacer, a potem znaleźli się w jej łóżku, ponieważ jej rodzice wybrali się na pielgrzymkę do Watykanu. Pawła zaskoczyła śmiałość tej milczącej dziewczyny. Ona z kolei czuła, że wreszcie to ona ma nad czymś kontrolę, to ona decyduje o swoim życiu.

W październiku miała wyjechać na studia do Poznania. 20 września stało się TO. Początkowo chciała się tego pozbyć, wyrzucić z siebie i już nie pamiętać, jednak okazało się że jest już za późno. Kiedy przekazała wiadomość Pawłowi, ten nawet się ucieszył. Powiedział że pójdzie z nia do rodziców, ze o wszystkim im powiedzą. Że on się nią zaopiekuje, zajmie rodziną, dadzą sobie radę, że ma się nie martwić. Że może Jeneczek początkowo będzie wściekły, ale jak pojawi się wnuczek albo wnuczka, to go pokocha, wszystko się ułoży. Zawsze się układa.

Tym razem się nie ułożyło. Jeneczek nazwał córkę zwykłą dziwką, przyszłego zięcia, gdyby nie jego żona, na miejscu by udusił. Jednak trzeba działać. Skoro problemu nie można się pozbyć, to trudno. Paweł ożeni się z Alicją. Jak najszybciej, byleby nie było widać brzucha u panny młodej, bo co ludzie powiedzą. I tak już pewnie będą gadać. Taki wstyd, nie tego jej uczył całe życie. To pewnie wina tego luja, Pawła. Kim są jego rodzice? Robotnikami? I jaką ty chcesz przyszłość zapewnić mojej córce i wnukowi? Ona miała studiować w Poznaniu, miała podróżować, miała dobrze wyjść za mąż, mieszkać na strzeżonym osiedlu. Jej życie miało wyglądać zupełnie inaczej.

Ślub był skromny. Za wszystko zapłacił Jeneczek. Kolejny powód do tego, by kpić z zięcia i córki. Po ślubie zamieszkali w wynajętym mieszkaniu. Maleńka kuchnia, maleńkie dwa pokoje. Obrzydliwa podłoga PCV. W mniejszym pokoju postawili łóżeczko, które Paweł kupił za flaszkę od znajomego z pracy. Zmieściła się jeszcze tylko niewielka komoda i fotel. Alicja nie wierzyła że to wszystko dzieje się naprawdę. Płaciła zbyt wysoką cenę za te chwile zapomnienia. Jeszcze jej świeżo poślubiony mąż. Kretyn który mówi „kordła” „wziąść”, który nie potrafi posługiwać się nożem i widelcem, który zawsze ma brudne paznokcie. Przez cała ciąże nadskakiwał jej do zrzygania. Czy nie jest ci zimno? Aluś, musisz na siebie uważać. Aluś, musisz odpoczywać. Aluś, czy potrzeba ci czegoś?

Aluś potrzeba było obudzić się z tego koszmaru.

 

3.

Paweł miał racje co do kilku rzezy. Naprawdę starał się troszczyć o rodzinę. Brał dodatkowe zmiany w pracy, by niczego im nie zabrakło. Kiedy pojawił się Jaś, idealny noworodek ważący 3500 gram, oszalał z miłości do syna. Mógł godzinami wpatrywać się w twarz, która tak bardzo przypominała jego własną. Obiecał sobie, że dla tego małego człowieka zrobi wszystko.

Alicja, poród pamięta, jako niekończące się dwanaście godzin niewyobrażalnego bólu. Kiedy pielęgniarka przyniosła jej małe zawiniątko, które rzekomo było jej synem, nie poczuła tej ogromnej fali miłości. Chciała tylko obudzić się z tego koszmaru.

Paweł, może i uznawany przez teściów i żonę za idiotę, nie pomylił się jeszcze co do jednej rzeczy. Kiedy urodził się Jaś, jego dziadkowie oszaleli z miłości na jego punkcie. Pogarda w stosunku do córki i jej męża co prawda nie minęła, jednak Jeneczek zawsze marzył o synu, a teraz opatrzność zesłała mu idealnego wnuka.

4.

Paweł nie pamięta, kiedy uświadomił sobie, że już na samym początku przegrali wszystko. Często zastanawiał się, czy Alicja kocha ich syna. Od kiedy mały się urodził, robiła przy nim wszystko co było konieczne. Nigdy więcej. To on był tym, który kocha bardziej. To on zabierał go na spacery, to on kupował mu zabawki, o których Jaś marzył. Wiedział jak ma na imię najlepszy kolega z przedszkola, i że to dla Zuzi chciał kupić zabawkowy pierścionek, bo to jego narzeczona. Alicja nigdy się tym nie interesowała. Zawsze spoglądała gdzieś w dal pustym wzrokiem, nieczuła na opowieści syna.

-Tato, a widziałeś reklamę tego filmu o zwierzętach? Jak będą już grać to pójdziemy? – pyta Jaś trzymając ojca za rękę.

- Jeśli będziesz słuchać mamy i będziesz grzeczny, to pójdziemy.

- A widziałeś tego kotka? Fajny był. Też bym chciał mieć takiego kotka. Nazwałbym go Kubuś, i on by ze mną spał, i wszędzie by ze mna chodził. Tato, kupimy kiedyś kotka?

- Wiesz, taki kotek to duża odpowiedzialność. Może jak urośniesz to pomyślimy.

- Ale ja jestem duży zobacz – Jaś wyciąga ręce ku niebu, by ojciec nie miał wątpliwości, że jest wystarczająco duży na kotka – I co to jest ta odpowiedzianość?

- Odpowiedzialność Jasiu, to obowiązek, że musisz o kogoś dbać. Tak jak ja dbam o ciebie i mamę.

- A co to jest obowiązek?

- obowiązek to coś, co musisz robić.

- Ale nie chcesz? – rezolutnie pyta Jaś.

- Musisz i chcesz, albo musisz ale nie chcesz. To zależy.

- Tata, a ty chcesz o mnie dbać?

- oczywiście że chcę. Chodź, mamy jeszcze trochę czasu, zjemy po ciastku.

 

Paweł patrzy zadowolony na syna, jedzącego ulubiony kawałek sernika. Gdyby to Jaś mógł decydować, jego jadłospis składałby się tylko z ciastek, lodów, i kwaśnych żelek. Paweł nie pozwala synowi zbyt często jeść tego świństwa, jednak maja taką umowę, że w soboty, słodycze można jeść do woli. W pozostałe dni tygodnia są one jednak zabronione. Zaskakujące, jak szybko Jaś nauczył się dni tygodnia, z utęsknieniem czekając na sobotę, by móc zjeść ukochane paskudztwa.

- Tata, a co będziemy w domu robic?

- A co byś chciał? Musimy obiad zjeść i zrobić pranie.

- Nie chcę obiadu, nie chcę pranie – młody daje wyraz swojemu niezadowoleniu, marszcząc brwi. – ja chcę się bawić, z tobą tata.

- Bawić też się będziemy. Szybko zjemy obiad i możemy zbudować coś z klocków lego.

- Z tych od dziadka?

- Z jakich tylko będziesz chciał. Dobra zbieraj się królewiczu, idziemy.

- Ja nie jestem królewicz, nie mam korony. Zbuduję dziś koronę z klocków, taaaaka wielka.

 

Kiedy wychodzą z centrum handlowego, zaczyna padać lekki deszcz. Paweł przypomina sobie o kaloszach Jasia, które zostały w domu. „ Oby się tylko nie przeziębił” myśli w duchu. Ulica Lipowa, na której mieszkają, znajduje się co prawda dziesięć minut drogi od centrum handlowego, jednak każda droga z Jasiem, wydłuża się co najmniej dwukrotnie. Uwielbia podziwiać wszelkie napotkane psy, a starsze panie, często są zachwycone grzecznym i uroczym chłopcem. Pawła w takich momentach zawsze rozpiera duma. Jego syn. Jego idealny chłopiec.

 

5.

Z drzemki wybudza go dźwięk przekręcanego klucza w drzwiach.

- Jesteś już? – pada pytanie w stronę Alicji.

- Jestem.

Paweł wstaje, przechodzi obok żony, która nawet na niego nie patrzy.

- Pranie zrobiłem.

Sięga po buty, zakłada kurtkę. Jest 21, mimo to wychodzi. Alicja nawet nie pyta dokąd. Pewnie jej to nie interesuje.

Idzie prosto Lipową, potem skręca w Karpacką. Podchodzi do znanych mu drzwi. Naciska domofon, rzuca krótkie „to ja”. Czeka na znany dźwięk, kiedy wiadomo, że drzwi są otwarte. Trzecie piętro. Otwiera mu drzwi, nawet nie czekając kiedy zadzwoni.

- Myślałam że już nie przyjdziesz- Olga ma na sobie stary dres i wyciągniętą bluzę. Gdyby nie to, że ja zaskoczył, z pewnością wyglądałaby inaczej.

- Jeśli chcesz, mogę wrócić.

- No coś ty, oszalałeś?

Zdecydowanie przyciąga ją do siebie. Całuje tak, jak swojej żony nie całował od lat. Olga pozwala mu na wszystko. Jest siostra jego kumpla z pracy. Każdy facet byłby zdziwiony, że mając taką żonę jak Alicja, Paweł szuka pocieszenia u Olgi. Olga nie jest pięknością. Należy do kobiet, które zawsze ważą o te kilka kilogramów za dużo, jej twarz nie wyróżnia się niczym od wielu innych twarzy kobiet na ulicach polskich miast. Zyskuje dopiero przy bliższym poznaniu. Jest zabawna, zawsze dużo mówi. Własciwie nie przestaje się uśmiechać. Zupełnie inna niż Ala. Kiedy Paweł poznał Olgę, nie mógł oderwać wzroku od tej pogodnej dziewczyny. Kiedyś zaprosiła go do siebie na piwo, i jakoś tak wyszło, że wylądowali w łóżku. Nie, nie są parą. Stanowią raczej parę przyjaciół, którzy sypiają ze sobą. Sypiają ze sobą niezwykle często i intensywnie.

Paweł niejednokrotnie zastanawiał się, czy Olga nie wolałaby stworzyć normalnego związku, czy by nie chciała znaleźć kogoś, kto da jej to, czego Paweł dać nie może. Bo on od żony nie odejdzie, Jaś koniecznie musi mieć ojca. Opowiedziała mu historię, jak to kilka lat temu była z takim jednym, mieli brać ślub, sukienka już wybrana, goście zaproszeni, a tu ona wraca wcześniej z pracy, i zastaje go w łóżku z inna. Były przeprosiny, były łzy, zapewnienia że to tylko jednorazowo, że przecież on ją kocha, swoją Olge, Olgusię, Olgunię najcudowniejszą. Olgusia nie chciała tego słuchać, kazała mu się wynosić i więcej nie wracać. Więc związków już nie chce. To z Pawłem jej odpowiada, bo seks lubi, nawet bardzo, i Pawła też lubi. Więc niech on się już nie przejmuje, przecież wszystko jest dobrze.

Wszystko było dobrze.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania