Mój kochany przyjaciel
- Nie przejmuj się. Kupimy ci nowego.
- Ale ja nie chcę! Nic nie rozumiecie. Dlaczego jesteście tacy nieczuli? - Wczoraj przeżyłem straszny koszmar. Jak zawsze, wyszedłem na spacer z moim psem, Leo. Był on uroczym, niewielkim kundelkiem czarnej maści. Gdy spacerowałem wzdłuż ulicy, Leo nagle się zerwał ze smyczy i wbiegł na ulicę. Akurat jechał samochód... Domyślacie się pewnie, co było dalej. Tak, Leo został potrącony przez czarną Toyotę. Rodzina w aucie, nawet się nie zatrzymała... A ja biedy, stałem jak słup soli. Początkowo, byłem zszokowany i nie mogłem się ruszyć. Chwilę potem wpadłem w rozpacz. Mój najwierniejszy przyjaciel zginął... Mówię przyjaciel, ponieważ znaczył on dla mnie więcej, niż niejeden człowiek. Wiem, dla niektórych może się to wydać dziwne, ale ja traktowałem go, jak członka rodziny. Co ja mówię, on był członkiem rodziny... Uważam, że zwierzęta powinny żyć z nami w zgodzie, a my, ludzie, powinniśmy mieć do nich szacunek. Ja żałuję tylko jednej rzeczy... że nie miałem odwagi podejść do leżących zwłok mojego psa i ich podnieść. Chyba powinienem go pochować... Ale cóż, jestem po prostu tchórzem. Niestety, jest już na to za późno... Nie wybaczę sobie tego do końca życia... Nagle moje rozmyślanie przerywa mi mama, wchodząc do pokoju.
- Synku, mam dla ciebie niespodziankę. - Spoglądam na mamę, a ona trzyma na rękach małego, białego szczeniaczka z brązowymi łatkami.
- Dziękuję... Ale ja nie chciałem nowego psa! - Krzyknąłem. Przecież coś takiego nie poprawi mi humoru, tylko pogorszy. Będę ciągle myślał o Leo...
- Posłuchaj, synu. Wiem, że ciągle myślisz o Leo, ale nie możesz odtrącać tego pieska. Będzie to wyglądało tak, jakbyś go porzucił, a przecież ty kochasz zwierzęta... - Mama uśmiechnęła się do mnie. Ma rację. Ten szczeniak ma przecież uczucia. Nie mogę go odrzucić. To byłoby złe. Muszę pokochać tego pieska. Zapewnię mu bardzo dobre życie, przepełnione miłością. No i... przyda mi się jakiś przyjaciel.
- Cześć, mały. Od dzisiaj nazywasz się Koko. Witaj w mojej rodzinie. - Chwyciłem pieska w dłonie, a on szczęśliwy, zaczął mnie lizać po twarzy. Czuję, że będziemy wspaniałymi przyjaciółmi.
Komentarze (22)
Jest nieźle napisane, ale faktycznie bardzo klasyczna historyjka. Żeby chociaż ten kolejny piesek był ze schroniska, to już by jakoś inaczej wyglądało... Pozdro. ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania