Moja pierwsza opowiastka

Pewnego dnia, po porannym oglądaniu chińskich bajek, zacząłem się zbierać do wyjścia wziąłem łyka niedopitej kawy taty, zamknąłem drzwi i zacząłem schodzić na dół.

 

Wyminąłem trzech sąsiadów, którzy spojrzeli na mnie z wyższością ponieważ moi kochani opiekunowie wydali iż jestem aspołecznym beztalenciem oglądającym anime.

 

Wyjąłem telefon i włączyłem sobie opening'i z kochanym ryżowych opowieści. Spotkałem moją nieudolną sąsiadkę, która zbiera wszystkie najgorsze oceny w szkole.

 

-Cześć, Damian!- powiedziała z uśmiechem na twarzy, -Dzień dobry Julia...- odpowiedziałem.

 

-Słyszałeś, że podobno jacyś dziwni ludzie chodzą w okolicy?-zapytała się mnie Julia

 

-Nic mi o tym nie wiadomo.- odpowiedziałem z chrypką spowodowaną weekend'owym przeziębieniem.

 

Zmierzaliśmy ku szkole w ciszy, trochę rozmyślałem nad tym co powiedziała i pomyślałem sobie: "Czemu od razu dziwni po wyglądzie to wydedukowali?"

 

-Ej! Patrz to chyba oni.- powiedziała Julka. Faktycznie na początku też pomyślałem o tym żeby lepiej się od nich trzymać z daleka.

 

Było ich trzech, jeden miał czapkę z daszkiem, zaniedbaną brodę oraz poszarpane ciuchy.

 

Drugi... taki wygląd żula, piwo w ręku wszystko pasuje.

 

Trzeci, miał na sobie niebieską bluzę, poszarpane jeans'y (chodzi o takie "modne poszarpane jeans'y) i trumpki.

 

-Dzieciaki! Co się tak gapicie?!- krzyknął żulietto.

 

-Problem jakiś?!- dodał ten opisany jako pierwszy.

 

-A mamy! Czemu się tu szlajacie?!- krzyknęła Julka.

 

-Ej uspokój się.-

 

-Zamknij ryj!- Julia nigdy nie była wobec mnie tak agresywna.

 

Podeszli do nas żwawym krokiem, ten którego opisałem pierwszego próbował nas uderzyć, pod wpływem szybkiej reakcji kopnąłem go w jajca.Złapałem Julkę za rękę i biegłem z nią w stronę szkoły.

 

Przebraliśmy się i rozeszliśmy się do naszych klas. Próbowałem zapomnieć o tych kolesiach, robiłem to skupiając się na lekcji z fizyki.

 

Nagle usłyszałem zbite szkło. To tamci kolesie! I jeszcze z kolegami!

 

Mieli kije bejsbolowe i parę broni palnych.

 

-Te! To ten dzieciak!- "pan Żul" popatrzył się na mnie mówiąc to, a wraz z nim wzrok skupili na mnię i kompani.

-Łapać go!!!- zacząłem biec ile sił w nogach, a tamci gonili mnie krzycząc.

 

Ich pogoń za mną trwała długo. Udało mi się ukryć w sali od biologii.

 

Usłyszałem policję... uratowany!!

 

Okazało się, że to był jeden z wpływowych gangów w naszym mieście, ich szefem był koleś w dziurawych jeans'ach, którzy pod wpływem emocji dali się złapać.

 

Niestety jakiś nauczyciel, który był zastraszany śmiercią nie myśląc by ocalić swe życie podał adresy do moich i Julki rodziców.

 

Nasi rodzice zostali zamordowani, nauczyciel wyrzucony.

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Aisak 04.11.2018
    Ależ akcja!
  • krajew34 04.11.2018
    Nienawidzę terminu chińskie bajki, kit z tym, że to inny język i kraj, ale ludziom tego nie przetłumaczysz, w końcu cała Azja to tylko Chiny... Jak taki Atak tytanów albo Tokyo ghoul, goblin Slayer są bajkami, to raczej po takiej dobranocce, dziecko by nie zasnęło...
  • Kapelusznik 04.11.2018
    Ok...?
    Trochę...
    Szybkie?
    Język fajny, akcja ok
    Ale celu opowieści nie widzę
    4 na zachętę
    Radzę też zaglądać do innych - bo inaczej możesz pomażyć o ocenach i komentarzach
  • Pan Buczybór 04.11.2018
    No, niskie stany średnie. Dużo różnorakich błędów, chociażby złe użycie apostrofów (jeansy, nie <jeans'y>). A co do terminu "chińskie bajki" i bulwersowania się z tego powodu pana Krajewa - więcej ogłady.
    Dobra, wracając do tekstu - no, daleko droga przed tobą autorze, ale w gruncie rzeczy nie jest źle.
  • Wrotycz 04.11.2018
    Fajny nick.
    Pisz!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania