Moja żona nie zawsze rozumiała moją pasję.
Byłem zapalonym fotografem i kochałem swoje hobby ponad wszystko. Miałem wiele aparatów i obiektywów, ale mój ulubiony był Tamron 70-200mm f/2.8 Di VC USD G2. To był wspaniały obiektyw, który dawał mi ostre i jasne zdjęcia, a także piękne rozmycie tła. Używałem go do fotografowania ludzi, zwierząt, krajobrazów i wszystkiego, co mi się podobało.
Moja żona nie zawsze rozumiała moją pasję. Często narzekała, że wydaję za dużo pieniędzy na sprzęt i za mało czasu na nią. Często prosiła mnie, żebyśmy poszli razem do kina, restauracji lub teatru, a nie tylko na wycieczki fotograficzne. Często pytała mnie, czy bardziej kocham ją czy mój Tamron.
Ja zawsze odpowiadałem, że kocham ją najbardziej na świecie i że mój Tamron jest tylko przedmiotem. Ale w głębi duszy wiedziałem, że to nie do końca prawda. Wiedziałem, że mój Tamron był dla mnie czymś więcej niż tylko obiektywem. Był dla mnie przyjacielem, towarzyszem i partnerem. Był dla mnie źródłem radości, satysfakcji i spełnienia.
Pewnego dnia stało się coś strasznego. Wracałem z kolejnej wycieczki fotograficznej, gdy nagle zauważyłem na drodze dziurę. Nie zdążyłem zareagować i wpadłem w nią pełną prędkością. Aparat i obiektyw wypadły mi z ręki i poleciały przez szybę samochodu. Zobaczyłem, jak mój Tamron ląduje na poboczu i toczy się po ziemi.
Nie dbałem o siebie ani o samochód.
Dbalem tylko o mojego Tamrona. Wyskoczyłem z samochodu i pobiegłem do niego. Podniosłem go z ziemi i obejrzałem. Był cały porysowany, wgnieciony i popękany. Nie wiedziałem, czy jeszcze działa. Przytuliłem go do siebie i zapłakałem.
W tym momencie zobaczyłem, że z naprzeciwka nadjeżdża ciężarówka. Nie zauważyła mnie i jechała prosto na mnie. Nie miałem czasu ani siły, żeby się odsunąć. Wiedziałem, że to koniec. Wiedziałem, że zaraz umrę.
Ale nie bałem się śmierci. Bałem się tylko o mój Tamron. Nie chciałem, żeby zginął ze mną. Chciałem, żeby ktoś go znalazł i używał. Chciałem, żeby ktoś go docenił i kochał.
W ostatniej chwili rzuciłem mój Tamron na drugą stronę drogi, gdzie był bezpieczny. Potem poczułem uderzenie ciężarówki i nic więcej.
Zginąłem za mój Tamron. Oddałem za niego życie.
Moja żona była w szoku i żałobie, gdy dowiedziała się o mojej śmierci. Nie mogła uwierzyć, że straciła mnie w tak głupi sposób. Nie mogła zrozumieć, dlaczego tak bardzo kochałem mój Tamron.
Ale gdy znalazła mój aparat i obiektyw na miejscu wypadku, zrozumiała wszystko. Zobaczyła na nich moje odciski palców i ślady łez. Zobaczyła na nich moją pasję i miłość.
I wtedy poczuła to samo, co ja.
Poczuła miłość do mojego Tamrona.
Komentarze (4)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania