Moja żona to Yeti
Niektórzy mówią na to Sasquatch, inni Wielka Stopa albo Yeti, a ja nazywam ją po prostu Moja Żona Helen.
Poznaliśmy się, gdy spacerowałem po górach. Wyskoczyła na mnie z jaskini i z wściekłością zaatakowała za naruszenie terytorium. Mogłem być kolejną osobą, która widziała Yeti, ale nie miała okazji się już tym pochwalić. Na szczęście mój urok osobisty ją oczarował. Zakochaliśmy się w sobie, a potem ją uśpiłem i przewiozłem do domu. Była inteligentna, więc szybko nauczyłem ją ludzkiego języka. Podejrzewałem, że mogła paść ofiarą jakichś eksperymentów ze środkami na porost włosów. Kiedyś ogoliłem jej twarz, ale na następny dzień wszystkie włosy odrosły. Wkrótce urodził się nasz Brian, równie kudłaty, co matka. Lekarze długo debatowali, czy to syn, czy córka. W końcu stanęło na tym, że to chłopiec, ale dalej nie jestem do końca przekonany.
Pisząc te słowa, widzę jak Helen przechodzi pod oknem, po chwili słyszę jej ciężkie kroki. Wysyłam ją czasami na zakupy. Za pierwszym razem Ted ze sklepu o mało nie dostał zawału, ale teraz już się trochę przyzwyczaił.
- Krochanie, cro tram rrobisz? – pyta mnie żona.
- Czekam na ciebie – odpowiadam.
- Mram nradzieję, żre nrie priszesz znrów srwojego grłupiego pramiętnika.
- Oczywiście, że nie.
A jednak czasami się jej boję.
Komentarze (8)
W końcu stanę łona tym, że to chłopiec, - błąd
Poza tym, bajka. Lekko i uroczo jak zwykle.
Pięć
Pozdro
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania