Morderca, który jest nikim i się nim staje

Czuję krew, czuję jej smak. Czuję jej strach, czuję jej lęk. Patrzę się na nią, ona zaś na mnie. I nie ucieka, ale się boi , czytam ją jak książkę. Zaraz ucieknie, a jednak nie. Chce być zjedzoną, proszę bardzo niech taką zostanie.

Moje kły rozsuwają się. A cała moja podświadomość kroczy do tego, abym zagryzł ją na śmierć, ja częścią człowiek, a częścią potwór. Fakt z tym, że urodziłem się człowiekiem. A powoli staję się potworem. Oto ma przemiana.

W zaułku maluję krwią krew na ścianie i wyznaczam swój teren. Miasto takie durne, że szuka sprawcy którego nie ma, bo jestem nim ja, a ja jest nikim. Wysysam jej krew. Smakuje bosko, lepiej niż wszystko. W niej nie ma już życia. A ów życie zabrałem je i jest ono we mnie. Ale nadal jestem nikim. I staję się nikim.

Ciemność spowita grozą zwiastuje moje tułacze. I puchają puchacze, a na mnie czeka ból i czekają tułacze. Nie śmierć. Ta mnie nie tknie, nie umrę i to mnie smuci. Więc już nic mnie nie obchodzi z niczego nie zasłynę, to moja druga ofiara, więc może jednak? Oni szukają sprawcy, którego nie ma. Zagram sobie na nich. Dla zabawy. Suwam sztyletem w jej serce.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania