======= Most Nad Narwią ======= [historyczne]

Marek był studentem historii i pasjonatem bitew z czasów powstania listopadowego. Jego marzeniem było odwiedzić miejsca, gdzie toczyły się najważniejsze walki z Rosjanami. Jednym z takich miejsc była Ostrołęka, gdzie 26 maja 1831 roku doszło do krwawej bitwy pod dowództwem generała Jana Skrzyneckiego. Marek postanowił wybrać się tam na wycieczkę i zobaczyć na własne oczy most nad Narwią, który był kluczowy dla przebiegu bitwy.

 

Pewnego razu przyjechał do Ostrołęki pociągiem i udał się do hotelu. Po złożeniu bagażu wziął mapę i ruszył w stronę rzeki. Chciał dotrzeć do mostu przed zmrokiem i zrobić kilka zdjęć. Po drodze podziwiał zabytki miasta: ratusz, kościół św. Antoniego, pomnik Niepodległości. Zauważył też herb miasta z białym orłem w złotej koronie i napisem "Haec avis protege". Przypomniał sobie, że to herb nadał miastu król Kazimierz Wielki jako znak wdzięczności za wierność i odwagę.

 

Wreszcie dotarł do mostu nad Narwią i stanął na jego środku. Spojrzał na obie strony rzeki i wyobraził sobie scenę bitwy sprzed prawie dwustu lat. Widział polskich żołnierzy w białych mundurach i czapkach rogatywkach, którzy próbowali sforsować most i przebić się przez rosyjskie linie obronne. Widział rosyjskich żołnierzy w zielonych mundurach i czapkach uszankach, którzy ostrzeliwali Polaków z karabinów i armat. Widział krew, dym i ogień.

 

Marek pomyślał o bohaterskim czynie szeregowego Franciszka Ksawerego Druckiego-Lubeckiego, który podpaliwszy lont wysadziwszy most w powietrze razem ze sobą i wieloma Rosjanami. Jego czyn spowodowały chwilowe zamieszanie w szeregach rosyjskich i dały nadzieję polskim żołnierzom. Marek podziwiał jego poświęcenie i patriotyzm.

 

Wędrując zauważył na moście tablicę upamiętniającą bitwę pod Ostrołęką i Druckiego-Lubeckiego. Przeczytał napis: "W hołdzie bohaterom poległym za wolność Ojczyzny 26 maja 1831 roku". Zrobił zdjęcie tablicy i postanowił wracać do hotelu.

 

Po drodze Marek zatrzymał się w restauracji i zamówił tradycyjne dania kurpiowskie: kartacze z kapustą i grzybami, pierogi z serem i jagodami, placek po kurpiowsku z miodem. Smakowało mu wyśmienicie. Poprosił kelnera o rachunek i zapłacił kartą.

 

- Dziękuję bardzo - powiedział Marek.

 

- Nie ma za co - odpowiedział kelner. - Miło było pana obsłużyć.

 

- A ja dziękuję za pyszne jedzenie - powiedział Marek. - Jest pan z Ostrołęki?

 

- Tak, jestem stąd od urodzenia - powiedział kelner.

 

- A zna pan może jakieś legendy lub ciekawostki związane z tym miastem? - zapytał Marek.

 

- Oj, znam, znam - powiedział kelner. - Jest ich sporo.

 

- Może pan mi coś opowiedzieć? - poprosił Marek.

 

- Jasne, chętnie - powiedział kelner. - Na przykład wie pan, skąd się wzięła nazwa Ostrołęka?

 

- Nie wiem - przyznał Marek.

 

- No to słuchaj pan - powiedział kelner. - Legenda mówi, że w dawnych czasach na terenie dzisiejszego miasta znajdował się gród obronny otoczony fosą i wałem. W grodzie tym mieszkał wojownik o imieniu Łęka, który był sławny ze swojej odwagi i sprawności w walce...

 

Kelner opowiadał Markowi legendy o Ostrołęce: o pochodzeniu nazwy miasta, o pochodzeniu herbu miasta, o pochodzeniu hymnu miasta, o bitwie pod Ostrołęką, o niedźwiedziu kroczącym po moście, o zakochanych ze Starego Miasta, o tajemniczym Donizettim...

 

Marek słuchał z uwagą i zachwytem. Były to opowieści pełne historii, fantazji i humoru. Marek czuł się jakby przeniósł się do innego świata.

 

Kelner skończył opowiadać i spojrzał na zegarek.

 

- Ojej, już tak późno - powiedział. - Muszę kończyć zmianę.

 

- Dziękuję panu bardzo za te opowieści - powiedział Marek. - Były naprawdę ciekawe.

 

- Nie ma za co - powiedział kelner. - Miło było pogadać.

 

- A ja dziękuję za gościnność - powiedział Marek. - Do widzenia.

 

- Do widzenia - powiedział kelner.

 

Marek wyszedł z restauracji i udał się do hotelu. Był bardzo zadowolony ze swojej wycieczki do Ostrołęki.

 

Marek wrócił do hotelu i położył się do łóżka. Zasnął szybko i śnił o Ostrołęce. Śnił o bitwie pod Ostrołęką, o orle w koronie, o niedźwiedziu na moście, o Donizettim i jego operze…

 

Rano Marek obudził się w dobrym humorze. Spakował swoje rzeczy i wyszedł z hotelu. Po drodze zatrzymał się w kiosku i kupił gazetę. Przeglądał jej nagłówki i zaciekawił się jednym z nich: “StoraEnso planuje rozbudowę zakładu w Ostrołęce”.

 

Marek przeczytał artykuł i dowiedział się, że StoraEnso to jeden z największych w Polsce producentów celulozy i papieru, który ma swój zakład w Ostrołęce od 1959 roku. Firma planuje zainwestować ponad 100 milionów złotych w modernizację i rozbudowę zakładu, co ma przynieść korzyści dla miasta i regionu.

 

Marek pomyślał, że to dobra wiadomość dla Ostrołęki. Miasto ma bogatą historię, ale też dynamiczną teraźniejszość i obiecującą przyszłość. Marek poczuł sympatię i szacunek dla Ostrołęki i jej mieszkańców.

 

Marek poszedł na dworzec i kupił bilet na pociąg do Warszawy. Czekał na peronie i patrzył na miasto. Zobaczył most nad Narwią i uśmiechnął się.

 

Do widzenia, Ostrołęko - powiedział cicho. - Było miło cię poznać.

Wsiadł do pociągu i odjechał.

 

Koniec.

 

***

 

Marek nie zapomniał o Ostrołęce. Po powrocie do Warszawy napisał pracę dyplomową o bitwie pod Ostrołęką i obronił ją z wyróżnieniem. Został historykiem i wykładowcą na uniwersytecie. Napisał też kilka książek i artykułów o historii Ostrołęki i regionu kurpiowskiego. Jego prace cieszyły się uznaniem i popularnością.

 

Marek często wracał do Ostrołęki. Odwiedzał tam swoich przyjaciół, których poznał podczas swojej pierwszej wycieczki. Brał też udział w różnych imprezach kulturalnych i naukowych organizowanych w mieście. Był zapraszany jako gość honorowy i ekspert.

 

Marek pokochał Ostrołękę i jej mieszkańców. Czuł się tam jak w domu.

 

Ostrołęka pokochała Marka i jego prace. Czuła się dumna z jego osiągnięć.

 

Ostrołęka i Marek stali się nierozłączni.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania