Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

#MrocznaSieć

Patryk wpatrywał się z zamyśleniem w okno. Tętniący życiem park był znacznie ciekawszą opcją do oglądania niż tablica w znienawidzonej szkole. Lekcja fizyki kompletnie go nie interesowała. Nie rozumiał ani jednego słowa wypływającego z ust fizycy. Jego myśli błądziły gdzieś daleko.

- Może pan Patryk nam odpowie na to pytanie? - te słowa wypowiedziane przez nauczycielkę wyrwały go z letargu.

Przetarł oczy i zwrócił wzrok w stronę tablicy. Nie wiedział na jakie pytanie ma odpowiedzieć. Wzrokiem szukał podpowiedzi wśród kolegów z klasy. Głucha cisza. Po kilku sekundach zawył dzwonek kończący lekcje.

- Dziś odpuścimy panu Patrykowi – powiedziała nauczycielka z przekąsem – pamiętajcie o zadaniu domowym.

Uczniowie powoli opuszczali salę przepychając się w drzwiach. Patryk zarzucił na siebie czarną bluzę z kapturem i przeczesał dłonią swoje modnie zaczesane włosy. Kątem oka widział że zbliża się do niego Mateusz, jego najlepszy kolega, który jednak został przesadzony przez fizycę w drugi kąt sali.

- Ale przyfarciłeś – z uśmiechem zagadał Mateusz – że Ci odpuściła to nie do wiary.

- Ma się ten urok – odpowiedział Patryk szczerząc zęby.

Szybko przemierzali korytarz szkolny chcąc się jak najszybciej wydostać na zewnątrz. Rozmawiali przy tym, wybuchając co chwilę śmiechem. Po otworzeniu drzwi wejściowych uderzyły ich promienia słońca. Piękna wiosenna pogoda przyprawiała wszystkich o dobry nastrój. Śpiew ptaków i zapach kwiatów unoszący się w powietrzu koił emocje. Patryk z Mateuszem udali się w kierunku pobliskiego parku i usiedli na ławce.

- Jaramy? - zapytał Mateusz.

- Po trzysta?

- Dawaj po całym, w końcu weekend – wyszczerzył się.

Patryk wyciągnął z kieszeni paczkę wymiętych Winstonów którymi poczęstował kolegę.

- Robimy to dziś? - zapytał Patryk.

- No jasne, zżera mnie ciekawość jak działa ten cały cały darknet. Trochę czytałem o tym. Ściągasz tylko TOR-a i masz cały internet.

- Co to ten TOR? Jakiś program?

- Nie, to zwykła przeglądarka. Działa jak Mozilla czy Chrome – odpowiedział Mateusz z dużym zapałem.

- No i co w tym darknecie niesamowitego?

- Stary, pełna anonimowość. Nikt cie nie znajdzie. Narkotyki, nielegalna broń, pornosy. Wszystko co chcesz.

- I co chcesz handlować bronią z Ruskimi? - dopytywał Patryk zanosząc się śmiechem tak teatralnie że aż zadławił się dymem z papierosa.

- Nie głąbie, zresztą jak nie chcesz to nie.

- Nie no, można zobaczyć, tylko u mnie czy u Ciebie?

- Można u mnie, mama jedzie z siostrą do ciotki do Tarnowa. Będziemy mieli całą noc.

- No to ok, spadamy?

- Lećmy, tylko kup jakieś browary i bądź koło 20 – uśmiechnął się Mateusz.

Patryk uderzył pięścią w pięść kolegi, wyrzucił kończącego się papierosa i ruszył w stronę domu.

 

Patryk stanął przed drzwiami domu w którym mieszkał Mateusz. Była to bardziej robotnicza część miasta. Mieściło się tu wiele hal i magazynów, jednak sam dom wyglądał schludnie. Ogrodzenie z siatki, przycięty trawnik. Żółta elewacja w stylu „baranka”, lekko przyniszczona lecz wciąż wyglądająca całkiem gustownie. Zadzwonił dzwonkiem, jednak kolega nie wychodził. Spojrzał w niebo na którym gromadziły się ciemne chmury. Pogoda zmieniała się diametralnie.

-Zaraz będzie lało – mruknął sam do siebie.

Po kilku dłuższych chwilach Mateusz otworzył drzwi. Wchodząc do domu Patryk zmierzył go chłodnym spojrzeniem.

- Co tak długo? Zimno jak chuj.

- W kiblu byłem, nie spazmuj. Masz browarki?

Patryk poruszył plecakiem z którego wydobył się znajomy dźwięk butelek obijających się o siebie.

- W końcu się na coś przydałeś – stwierdził w żartobliwym tonie Mateusz.

- Mam coś jeszcze – uśmiechnął się tajemniczo Patryk.

Pogrzebał chwilę w plecaku po czym wyciągnął niewielką foliową torebkę. Otworzył ją i podsunął koledze pod nos, w powietrzu zaczął unosić się charakterystyczny zapach marihuany.

- Skąd masz?

- Spotkałem Siwego, na krechę wziąłem trzeba będzie oddać.

- Będziemy w poniedziałek się martwić – stwierdził Mateusz.

Weszli po schodach na piętro. Pokój Mateusza był niezbyt wielki. Mieściło się w nim łóżko, a w zasadzie stary rozkładany fotel. Niewielka meblościanka i biurko na którym stał komputer.

Mateusz podszedł do szafy i zza niej wyciągnął szklane bongo. Po kilku chwilach w pokoju zrobiło się gęsto od dymu. Śmiech raz za razem przeszywał powietrze.

- Patrzymy na tego dark neta? - zapytał Patryk.

- Jasne, już badamy.

Mateusz usiadł przed komputerem obok niego na małym plastikowym krzesełku usiadł Patryk.

- Musimy ściągnąć TOR-a – powiedział Mateusz.

Dwa razy kliknął na ikonę wyszukiwarki Chrome. Kiedy włączyła się wpisał w pasku wyszukiwania hasło „ TOR browser”. Po kilku chwilach ściągał oprogramowanie na swój komputer. Patryk w międzyczasie otworzył piwo i postawił przed Mateuszem. Zdawało się że nawet tego nie zauważył. Już po kilku chwilach nowa przeglądarka zawitała na monitorze komputera. Przywitała ich niebieska strona na której pisało „Explore. Privateley.”, wyszukiwarka nazywała się „DuckDuckGo” co bardzo ich rozbawiło.

- To czego szukamy? - zapytał Patryk.

- Nie wiem, wpiszmy… - Mateusz nie dokończył, zaczął wpisywać na klawiaturze słowa „Guns Shop”.

Po kilku chwilach wyskoczyła strona sklepu internetowego do złudzenia przypominająca te standardowe typu E-bay lub Allegro, na których ludzie codziennie kupują tysiące niepotrzebnych rzeczy. Jednak zamiast standardowych towarów można było tam kupić różnoraką broń palną, białą, różnego rodzaju gadżety erotyczne oraz dostępy do stron które reklamowały się między innymi hasłami typu „Young Girl” lub „Young Boy”.

- Czekaj czekaj, może jest coś takiego jak Youtube – powiedział Patryk.

- Dobry pomysł.

Mateusz wpisał w wyszukiwarkę hasło „funny movie”. W ciągu kilku sekund wyskoczyła strona na której było mnóstwo filmów, istniała też możliwość znalezienia filmu który konkretnie nas interesował. Kliknęli w pierwszy losowy filmik. Na ekranie pojawił się kadr z kostnicy, na metalowym stole leżało ciało przykryte białym płótnem. Do sali wszedł mężczyzna. Wyglądał na gotowego do przeprowadzenia autopsji. Ubrany był w biały fartuch, kiedy tylko podszedł do stołu okazało się że ciało na stole porusza się. Odwrócił się tyłem do kamery w celu umycia rąk w tym samym czasie biały materiał spadł na ziemię. Okazało się że na stole znajduje się młoda dziewczyna, próbowała zejść z podwyższenia i stanąć na nogach. Przy kontakcie z podłożem upadła jednak. Mężczyzna nie reagował. Na filmie nie było głosu ale zdawało się że dziewczyna próbuje krzyczeć i wzywać pomocy. Mężczyzna podszedł do niej i podał jej tajemniczy zastrzyk po którym jej ciało niemal natychmiast zwiotczało. Położył dziewczynę z powrotem na stole po czym wziął do ręki skalpel i rozciął jej brzuch. Włożył rękę do środka i zaczął wyjmować z niej wnętrzności. W tym momencie Mateusz wyłączył filmik.

- Co to kurwa jest? - zapytał Patryk będąc lekko zszokowanym.

- Daj spokój, przecież to na pewno jakiś fake. Włączę coś innego.

W kolejnych filmach nie wyglądało to bardziej przyjaźnie. Gwałty, tortury, morderstwa nagrane i wrzucone do sieci, w której wszyscy mogli się czuć w pełni anonimowi.

- Niemożliwe że ludzie coś takiego wrzucają – stwierdził Patryk

- Myślę że to lipne filmy, chociaż wiesz w dark necie nikt Cię nie znajdzie, jesteś bezkarny – powiedział Mateusz pociągając kolejny łyk piwa prosto z butelki.

- Przypalmy jeszcze – zaproponował Patryk, wyciągając resztę zioła z kieszeni.

Sprawnym ruchem nabił bongo po czym zapalili, dławiąc się gęstym dymem.

- Ten darknet to lipa – stwierdził Patryk – jakieś pojebane filmiki, daj spokój.

- No szału nie ma, pomyśl co jeszcze byśmy mogli poszukać.

- Poszukaj jakiegoś chatu może.

Mateusz wpisał chat w wyszukiwarce. Na ekranie pojawiło się coś w rodzaju forum. Pionowo jeden po drugim pojawiały się tematy rozmów i dyskusji. Przeglądali je po kolei. Ich wzrok przykuł tytuł „Watch This” a z prawej strony migała czerwona kropka i napis Live.

- Wchodzimy – zarządził Mateusz.

Na ekranie pojawił się czarny ekran, z prawej strony widać było okno chatu. W oknie po chwili pojawiło się zapytanie: „ Chcecie zobaczyć coś fajnego?” Na czarnym ekranie pojawił się obraz z kamery, wszystko wskazywało na to że to obraz na żywo. Na filmie widać było potężny budynek wyglądający na opuszczoną fabrykę. Powybijane szyby i zabite deskami drzwi.

- Kurwa, ten budynek jest jakieś 300 – 400 metrów stąd – powiedział Mateusz.

Kamera poruszała się, operator szedł wąskim korytarzem schodząc do piwnicy budynku. Wszedł do niewielkiego pomieszczenia oświetlonego jedną żarówką. W pokoju naprzeciwko drzwi którymi wszedł operator kamery znajdowały się drugie drzwi, metalowe i bardzo solidne które waśnie zaczynały się powoli otwierać. Gdy były już całkowicie otworzone powolnym krokiem wyszła z nich dziewczyna, na oko miała około dwudziestu lat. Ubranie było poszarpane a jej skóra była wyjątkowo szara. Sprawiała wrażenie wykończonej jakby spędziła w tej piwnicy już kilka bądź nawet kilkanaście tygodni. Na szyi miała psią obroże i była przywiązana do czegoś za drzwiami grubym łańcuchem. Na środku pokoju stała miska, jakby dla psa. Nagle w pokoju pojawił się mężczyzna w kominiarce na głowie i z wiadrem w ręce. Potężną chochlą nałożył do miski jakąś obrzydliwą brązową papkę na którą rzuciła się dziewczyna, zaczęła ją jeść na czworakach. Po chwili pojawił się czarny ekran a w polu chatu pojawiło się zdanie „ Fajne co?”.

Patryk spojrzał na kolegę.

- Co to kurwa jest? To jest na żywo? - wymamrotał.

- Na to wygląda – wydusił z siebie Mateusz.

Na ekranie pojawiła się kartka z napisem: „ Solarzy 23”, obraz po kilku sekundach zgasł.

- Kurwa mać to mój adres – wyszeptał Mateusz.

- Co za chora akcja – z przejęciem mówił Patryk – skąd wzięli twój adres?

- Nie wiem kurwa, nie wiem – podszedł do okna patrząc na oświetloną drogę przy domu, nikogo nie zauważył. Zerknął na zegar była godzina pierwsza w nocy.

Ekran znowu się rozświetlił pojawił się na nim wizerunek domu w którym się znajdowali.

- Jak to kurwa? Nikogo tu nie ma – z rozpaczą mówił Mateusz patrząc przez okno.

Rozległo się pukanie do drzwi.

- Ja pierdole – skwitował to Patryk.

- Musimy spieprzać.

- Niby jak? Ktoś stoi przed drzwiami.

- Spokojnie, spokojnie. Zejdźmy po cichu na dół, wyjdziemy tyłem przez okno w kuchni – zaproponował Patryk.

-W porządku, nie możemy tu czekać.

Mateusz z szafki wyjął latarkę oraz zapasowe baterie, wręczył sprzęt Patrykowi.

- Prowadź, panie kapitanie – powiedział z irytacją w głosie.

Pukanie do drzwi było coraz bardziej nachalne. Przypominało wręcz łomot. Zeszli powoli starając się nie robić hałasu, na dół. Otworzyli okno w kuchni po czy sprawnie przez nie wyszli. Dobijanie się do drzwi nie milkło. Patryk wskazał ręką w stronę torów kolejowych które znajdowały się niedaleko za domem. Mateusz kiwnął głową. Przeskoczyli siatkę okalającą dom i ruszyli biegiem w stronę torów kolejowych. Schowali się za jednym z pustych wagonów.

- Co robimy? - zapytał Mateusz – wiedzą gdzie mieszkam.

- Spokojnie, daj pomyśleć.

- Zadzwońmy na policje.

- Żartujesz? Przed chwilą paliliśmy trawę, jak przyjadą i im to opowiesz to nas zawiną.

- No to co chcesz robić?

- Musimy pomóc tej dziewczynie – stwierdził Patryk.

- Ochujałeś? Chcesz tam iść.

- Jak czegoś nie zrobimy to i tak w końcu przyjdą do Ciebie. Chodźmy tam, zobaczymy co się dzieje w razie czego jutro zadzwonimy na policję.

- Pojebany – skwitował pomysł Mateusz.

- Chodź – pociągnął go za rękaw Patryk.

Raźnym krokiem przemierzali węzeł torów kolejowych. Powoli zbliżali się do opustoszałej fabryki.

- Musimy podejść od tyłu, nie możemy wejść tak po prostu – powiedział Patryk.

Kolega nie odzywał się, na twarzy był aż bordowy ze złości. Jego oczy zdawały się pytać „ Co my robimy?” Bezszelestnie dotarli na tył budynku. Światło z latarni znikło za budynkiem, Patryk wyciągnął więc latarkę. Ogrodzenie było łatwe do sforsowania. Okno przez które chcieli wejść do środka znajdowało się dość wysoko, zajęło im trochę czasu zanim wdrapali się do środka. Wnętrze budynku było równie zniszczone jak zewnętrzna fasada budynku. Stara farba odchodziła ze ścian, po ziemi walały się stare narzędzia pozostawione tu przez pracowników, a na starych szafkach znajdowały się tony kurzu. W świetle latarki wyglądało to upiornie. Ruszyli powoli korytarzem rozglądając się dookoła. Zaglądali po kolei do pomieszczeń które mijali, nic specjalnego nie przykuło ich uwagi ot stare opuszczone biura. Doszli w końcu do klatki schodowej, z jednej strony schody pięły się w górę, z drugiej strony schodziły w dół. Patryk gestem pokazał że muszą zejść do piwnicy. Mateusz przewrócił tylko oczami i podążył za kolegą. Schody były wąskie i dość strome. Poruszali się powoli aby nie robić hałasu. Stanęli w końcu na dole schodów, korytarz prowadził w lewo i wprawo, z lewej strony dobiegało słabe światło oraz cicha muzyka. Podążyli w tamtą stronę. Muzyka stawała się coraz głośniejsza. Patryk znalazł leżącą na ziemi nogę od krzesła i z nią w dłoni podążał przed siebie przyświecając słabym światłem latarki. Doszli w końcu do starych drzwi przeszklonych szybą, światło biło z nich bardzo mocno. Zajrzeli do środka. Sala wyglądała jak schronisko dla zwierząt. Była niezwykle duża, wzdłuż ścian stały klatki, w każdej klatce znajdował się człowiek. Ogółem kilkadziesiąt osób, mężczyźni i kobiety, w większości młodzi ludzie około dwudziestu, dwudziestu kilku lat. W rogu sali znajdowało się białe biurko przy którym tyłem do nich siedział potężnie zbudowany mężczyzna ze spuszczoną, ogoloną głową, wydawało się że spał. Od strony schodów nagle usłyszeli potężny huk , jak by coś spadło ze sporej wysokości. Mężczyzna przy biurku przebudził się i zerwał na równe nogi, szybkim krokiem podążał w stronę drzwi.

- Sierdalamy – wrzasnął Patryk.

Ruszyli ile mieli tylko sił przed siebie z nadzieją że uda im się uciec. Łysy mężczyzna wybiegł z pokoju i ruszył za intruzami, z jego ust wydobywało się tylko warczenie, jakby wilka. Wtem Mateusz poczuł potężne uderzenie w głowę, zatoczył się i upadł na ziemię nieprzytomny. Patryk zwolnił bieg i obejrzał się za siebie. Widział jak potężny mężczyzna dobiega do jego kolegi. W blasku latarki widział jego twarz. Była mocno zdeformowana, mężczyzna nie miał nosa, jego oczy były całe czarne, łysa głowa i zęby które szczerzył wyglądające jak kły psa. Patryk biegł dalej przeklinając pod nosem nagle poczuł jak coś podcięło jego nogi, upadając na ziemie uderzył głową o twarda posadzkę.

 

Patryk otworzył oczy, rozejrzał się dookoła. Dalej leżał na korytarzu w piwnicy. Od strony schodów dobiegał spory snop światła. Spojrzał na zegarek była godzina dziewiąta trzydzieści. Podniósł się powoli, nie widział kolegi. Starając się zachować jak najciszej, podążał w stronę pokoju z klatkami. Spojrzał przez szybę w drzwiach. Nie było klatek, nie było biurka a na środku pomieszczenia leżał Mateusz. Patryk wszedł do pokoju i podszedł do kolegi. Gdy się zbliżał Mateusz przebudził się.

- Co się stało? - wymamrotał.

- Nie mam pojęcia stary, spadajmy stąd.

Weszli na górę. W blasku słońca odrapane ściany wciąż wyglądały upiornie. Przemierzyli korytarze budynku i wyszli dokładnie tym samym oknem którym weszli. Pokonali ogrodzenie i podążyli w stronę torów.

- Kiedy miała wrócić twoja matka? - zapytał Patryk.

- Dopiero wieczorem.

Resztę drogi przemierzyli w ciszy. Gdy dochodzili do domu Mateusza drogę zajechał im rower na którym siedział Mariusz zwany Siwym, drobny okoliczny dealer i znajomy ze szkoły. Nie był to przesadnie elokwentny typ, ale potrafił załatwić to co trzeba.

- I jak jaraliście wczoraj ten towar? - zapytał.

- Tak, chyba tak – wymamrotał Patryk.

- No i jak tam faza?

- Faza jak faza, trawa jak trawa – powiedział Mateusz – nie było szału.

- Jak to? Przecież to towar podlany kwasem. Nie mieliście żadnych jazd?

- Jak kurwa podlany kwasem?

- Normalnie, żeby lepsza faza była. Damian ostatnio zjarał blanta i pół nocy gonił smerfy, smerfy kurwa czaicie? - Mariusz zanosił się od śmiechu.

Patryk i Mateusz spojrzeli na siebie z niedowierzaniem. To wszystko się nie wydarzyło? To wszystko to tylko faza po jaraniu?

Ruszyli biegiem w stronę domu, wbiegli do pokoju Mateusza. Komputer był wyłączony. Patryk nacisnął power i czekali aż komputer się włączy. Po kilku sekundach widzieli już pulpit. Przeszukiwali go wzrokiem w poszukiwaniu przeglądarki TOR nie było jej jednak.

- To wszystko fake? Jak to możliwe? - powiedział Patrykowi

- Nie wiem kurwa, to ten kwach z trawa, pojebało nam się w głowie.

Patryk usiadł na fotelu, spojrzał w stronę swojego plecaka. Wyciągnął z niego dwa piwa, jedno wręczył Mateuszowi drugie otworzył sobie.

- Kurde ale jazda – powiedział kręcąc głową – ale zesrałeś się bardziej.

- Spadaj, nafaszerowałeś mnie głąbie.

- Ściągaj lepiej tego TOR-a , zobaczymy czy tam coś jest.

Mateusz wyłączył komputer i kręcąc głowa wyszedł z pokoju.

- Lamus – wrzasnął Patryk.

Może i dobrze, to co się odjebało w nocy mi wystarczy – powiedział do siebie pociągając łyk piwa.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • cos_ci_opowiem 05.03.2020
    Dobrze się czytało, chociaż trochę szkoda, że chodziło tylko o trip. Parę literówek, poza tym szkoda, że do oznaczania dialogów używasz dywizu, ale mi też zdarza się nie wszystkie poprawić na myślniki. Jest dobrze.
  • Bajkopisarz 05.03.2020
    W sumie szkoda, że całość okazała się tylko narkotykową jazdą, bo Dark Net jest dziedziną mało zbadaną i z rzadka opisywaną. Kiedyś tego TOR-a miałem, ale po dniu użytkowania usunąłem, dla dobra mego zdrowia psychicznego. Nie potrzeba żadnego zioła, jazda jest sama w sobie chora. Bardzo.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania