Mucha
Leżąc na wznak i oddychając głęboko, połknąłem muchę.
Krztusiłem się, kaszlałem, drapało mnie w gardle mocno.
Starałem się bardzo by wyjąć ją szybko dużym paluchem.
Nie mogłem... prosiłem więc w myślach o dłoń pomocną.
Wtem słyszę głos, cichy jak szept motyla, jak powiew wiatru.
Wypływał on z gardła mego, więc gmerać w nim przestałem.
Pomyślałem...do licha nie wierzę, czyżbym się muchą zatruł?
Mucha posłańcem się okazała i taki od niej przekaz dostałem:
Przybywam od Gosi, z tęsknoty za tobą garnków już nie ma.
Napłakała do nich tyle łez, nie gotuje, więc nie je...bo cię kocha.
Łzy dla niej są skarbem, garnek i łzy, ty i ona, jak niebo i ziemia.
Za lata rozłąki, słowa niemądre i za miłość przeprasza cię Gocha.
Mucha skończyła szeptać przez gardło, ja ulgę zrazu odczułem.
Nie tylko w przełyku, też w sercu i w myślach doznałem swobody.
Zaciągnąłem powietrze nozdrzami, chrząkając, muchę wyplułem.
Wtedy wspomniałem czasy beztroskiej miłości, gdy byłem młody.
Zaszkliły się oczy, uczucie zastygłe ożyło na nowo...szaleństwo!
Myśl przyszła do głowy, skąd ona? I jak do mnie ona dotarła?
Odpowiedź dam Gosi przez muchę, dziś miłość ma pierwszeństwo.
Jestem w rozterce... chyba już tego nie zrobię, bo mucha umarła.
Komentarze (7)
Inaczej i dość zaskakująco.
Może się podobać ?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania