Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

,, Muszę ci coś jeszcze powiedzieć"cześć 3

Pamiętam ten dzień w którym cię poznałam.To było na terapii.Siedziałeś w kącie sali z opuszczoną głową.Byłeś cały spuchnięty w wymiętolonym dresie.Jakoś tak wtedy zrobiło mi się ciebie żal.Też na początku drogi do trzeźwości czułam się wrakiem.Wszak nigdy nie zapomnę, gdy nie udało mi się złapać zabójcy tej dziewczynki.Załamanie dopadło niespodziewanie.Piłam takie ilości wódki, że dziwię się, że żyję.Dzień za dniem tylko wódka przeplatana z kryształem. Już nie odróżniałam dnia od nocy a widok tej poćwiartowanej dziewczynki znalezionej w piwnicy pewnej kamienicy nie dawał mi żyć.W dodatku mój mąż coraz więcej czasu spędzał na swoim ogródku z pewną kobietą.Nie była ładna, nie była młoda.Jednak miała coś czego brakowało mi najwidoczniej.Czułam się gorzej niż teraz wiesz?Bo jeżeli kobieta którą facet woli od ciebie jest piękna, to zrozumiałe.Ale jeśli jest starszą otyłą babą, to czujesz się jak nic nie warte gówno.Tak też po kolejnej próbie samobójczej trafiłam najpierw do szpitala, potem na terapię odwykową.Gdybym tylko wiedziała, że spotkam tam ciebie.Człowieka z którym się wspierałam, wychodziliśmy wspólnie z bagna a potem mnie w sobie rozkochał tylko po to ,by potraktować jak tanią dziwkę? Dochodziłeś do siebie, schudłeś, zapuściłeś zarost, zmieniłeś ubiór a ja dopiero wtedy zobaczyłam jaki jesteś przystojny.Z zimy zrobiła się wiosna.Ja odżyłam w raz z jej nadejściem.Mieszkałam u kuzynki w malowniczej wsi.Tradycyjny drewniany domek, pachnący rumiankiem ogródek, stary kocur wygrzewający się razem ze mną na tarasie w pełnym słońcu.W słomianym kapeluszu i sukience w kwiaty wysyłałam ci wtedy zdjęcia a ty się mną zachwycałeś.Wtedy całkiem niewinnie , twoje komplementy były wyważone a często i urocze. Nie byłam gotowa na żaden flirt , choć komplementy miło mnie łechatały.Długie spacery wzdłuż lasów i łąk , czułam się wolna, czułam się szczęśliwa.Zbudowałam nową osobowość, tak jak radzili na terapii.Wyzbyłam się smutku, niskiej samooceny, uczucia porażki.Ty nie odpuszczałeś.Pisałeś ,zacząłeś też codziennie dzwonić.Ja pozostawałam zamknięta.Nie chciałam żadnej relacji.Gdybym mogła cofnąć czas, to siedziałabym tam nadal.Teraz siedzę w swojej norze zwanej kawalerką i czyszczę w zamyśleniu swój pistolet.Następnie jeżdżę nim po swoim nagim ciele, mój mąż jest podniecony a zarówno przerażony.Widzę jak jego wzrok ląduje na broni ,którą pieszczę swoje ciało.On wstaję, podchodzi do mnie a ja zaczynam w niego celować.Posłusznie siada na swoim miejscu.Ubieram szlafrok i wychodzę na balkon zapalić.Zaczynam się zastanawiać jak by to było wyjść po za tą barierkę.Poczuć ryzyko, że zaraz spadnę,ta myśl zaczęła mnie niebezpiecznie podniecać.Co stało by się z moim ciałem gdybym spadła?Czy udało by się przeżyć?Czy ten ból byłby gorszy od tego co czuję w środku?Co czuję człowiek kiedy spada w nicość?Ma czas się zastanowić? Wtedy czuję za sobą kroki.Mąż mówi, że bardzo żałuję, że mnie skrzywdził.Chce to naprawiać.Teraz? Wyobrażasz sobie?Ja milczę.Nie wiem co powiedzieć.Że jeszcze pół roku wcześniej miałam ochotę roztrzaskać mu głowę o ścianę murowanej altanki ogrodowej?

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania