Na dróg rozstaju...
Tyle mórz już przepłynąłem,
Tyle już zwiedziłem miast.
Tyle złota zagarnąłem,
Więcej, niż zliczyłem gwiazd.
Tyleż bólu, ile złości
W sercu mym cierniami tkwi.
Tyleż połamałem kości,
Co przelałem ludzkiej krwi.
Sam dla siebie byłem sterem,
Sam dla siebie drogowskazem.
Sam dla siebie bohaterem,
Sam okrętem, sam żeglarzem.
Wszędzie mogłem mieć dziewczynę,
Lecz me serce niczym głaz.
Z każdą mogłem mieć rodzinę,
Lecz zmykałem póki czas.
Śmierci mej pragnęło wielu,
Nikt nie pragnął ze mną żyć.
Gnałem wciąż, nie znając celu
I nie wiedząc, kim chcę być.
Duma moja o wielkości oceanu,
Wraz z mym statkiem spoczęła na jego dnie.
Ma pewność siebie o sile huraganu,
Zdmuchnęła mnie z pokładu wprost ku chłodnej głębinie.
W wodnej toni śmierć swoją ujrzałem,
W szponach jej błysnęła czarna stal.
Walczyć z nią już wcale nie chciałem,
Pragnąłem zasnąć wśród spienionych fal.
Wtem jej dłonie mnie porwały,
Zimne niczym twardy lód.
Do snu wiecznego mnie ukołysały,
Lecz nagle… przydarzył się cud.
Zbudziłem się sam na ciepłym piasku.
Czyżbym jednak trafił do nieba?
Skąpany w ciszy i słonecznym blasku
Wciąż oddychałem, czy czegoś więcej mi trzeba?
Podniosłem się wolno i oczy przetarłem.
Jakże dziwnym miejscem stał się dla mnie świat!
Odwróciłem się nieco i nagle zamarłem.
Była tam ona – piękniejsza niż najwspanialszy kwiat!
To jej zawdzięczałem swe ocalenie,
Pojąłem tę prawdę właściwie od razu.
I wówczas oddałem swe życie cudownej syrenie,
Gdy zakochałem się w doskonałości jej obrazu.
Odtąd żyłem już tylko dla jej kaprysów,
Jej ust słodyczy, jej głosu cudowności.
Dla niej krzywdziłem nie tylko bandytów,
Dla niej znów wylewałem ich krew i łamałem im kości.
Była mym dniem i była mą nocą,
Była mym szczęściem i moją radością,
Była niewolą i była przemocą,
To nienawiścią, to znów miłością.
Ileż to trwało – obliczyć nie umiem.
Byłem bezwolny w obliczu jej woli.
Z pewnością zbyt długo – to jedno rozumiem,
Tak żyłem, ze szczęścia brnąc ku niedoli.
Tęsknić zacząłem za swą dawną wolnością,
Syreny mojej już kochać nie chciałem.
Pragnąłem znów żyć ze swą samotnością,
Jak dawniej, gdy siebie jednego kochałem.
Gdy spała raz przy mnie, uniosłem swe ostrze,
Z wahaniem i z lękiem, niepewny niczego.
Ciało moje zaczęło drżeć niczym w febrze.
Myślałem: „Cóż ja chcę zrobić najlepszego?”.
Syrena otwarła błękitne swe oczy,
Smutkiem spojrzenia łamiąc mi serce.
Nie chciałem się cofnąć, a ona uskoczyć,
Zastygliśmy zatem we wspólnej rozterce.
Już miałem przepraszać, kajając się smętnie,
Lecz ona znała mnie lepiej, niż śmiałem przypuszczać.
Wiedziała, że nie spocznę już teraz obojętnie,
Że znów spróbuję me życie odzyskać.
Piękno jej twarzy zmieniło się w koszmar,
Błysnęły zęby i ostre pazury.
W potworność zmieniła dawny swój czar,
Żłobiąc w mym ciele krwawiące dziury.
Walczyliśmy długo i bardzo zawzięcie,
Dwie bestie w krwawym, gwałtownym szale.
Byłem znów wolny w słodkiego bólu zamęcie,
Tak mogłem umierać – w samotnej chwale.
I tak umarłem, tonąc w swej własnej krwi potoku.
Być może syrena pożarła mnie wedle swego zwyczaju,
Nie wiem, nie zdołałem już dotrzymać jej kroku.
Jak dawniej znalazłem się sam na dróg rozstaju.
Ponownie drogowskazem będąc dla samego siebie,
Na czarnym okręcie, co płynął donikąd,
Mogąc znów zliczać gwiazdy na bezchmurnym niebie,
Szczęśliwy byłem swym piekłem jak nigdy dotąd.
Od autora: Wyszło trochę z inspiracji tematem poprzedniej stoczonej tu bitwy literackiej, a skoro bitewny kurz już opadł, pozwalam sobie na publikację. Wytwór to dość niedoskonały w moim odczuciu, ale może komuś się spodoba choć trochę ;)
Komentarze (11)
W dodatku podziwiam za to, że piszesz tak długi wiersz i cały czas rymujesz. 88 wersów, czyli jeszcze trochę a doszłoby do stu
Dzięki wielkie za opinię ;)
5/5
Zamiast tego podziękuję jeszcze grzecznie wszystkim za miłe komentarze :)
Bardzo dziękuję za odwiedziny i miłe słowa. :)
4 to chyba sprawiedliwa ocena. :)
Faktycznie mogły być zgrzyty, szczególnie jeśli chodzi o rytmikę, akurat układu rymów zawsze pilnuję, żeby był zgodny z moimi założeniami, choć przyznaję, że trafiają mi się i nie całkiem dokładne rymy. :) Ale to chyba głównie dlatego, że skupiam się także na stworzeniu jakiejś sensownej historii, więc cieszy mnie, że to się mi udało. Wierszy piszę niewiele, ale zawsze są podobnej długości, co ten. ;)
Bardzo dziękuję za wizytę, komentarz i ocenę - rada jestem z tego powodu. :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania