Na łowisku

Wczesnym rankiem, szarym świtem,

mgła otula rzeki brzegi.

Zwinna wydra, między sitem,

płynie cicho na przeszpiegi.

 

W szarych kłębach mgły oparów,

jakby za przyczyną czarów,

to pojawia się, to znika.

 

Gdy pierwsze promienie słońca

przebijają opar mleczny,

barwiąc starych sosen końce,

ze snu budzi się gwar rzeczny.

 

Ptactwo wodne się odzywa.

Słychać pluski rybek w trzcinach.

Wydra chyłkiem gdzieś odpływa,

mgła podnosić się zaczyna.

 

Wędkarz zrobił pierwsze kroki.

Stanął w rzekę się wpatrując,

porozglądał się na boki,

wstrzymał oddech nadsłuchując.

 

Wtem w zakolu coś plusnęło,

to pstrąg zebrał z wody jętkę.

Cicho z ust mu się wymknęło:

"Żebyś miał na błystkę chętkę".

 

Błystkę w skos zakola rzucił,

prąd unosił ją w kamienie.

Kiedy trochę żyłkę skrócił,

nagle poczuł uderzenie.

 

Zaciął rybę. Ujrzał z bliska:

wir ogromny wzburzył wodę,

w łuk się wygiął szczyt wędziska.

Pstrąg w ucieczce wszedł pod kłodę.

 

Poczuł jak pulsują skronie,

ruszył w skos, gdzie woda płytka.

Wtem trzask ostro rozdarł ciszę,

żyłka pękła niczym nitka.

 

Wędkarz miał nietęgą minę.

Żyłka z wędki luźno zwisła.

Pstrąg odpłynął na głębinę

a nadzieja w sercu prysła.

 

Nie smuć się drogi kolego,

że przechytrzył cię pstrąg stary.

Jeszcze złowisz nie jednego,

brodząc cicho przez szuwary.

 

Bo nie ryby głównym celem,

lecz uroki pięknej wody,

zapach sosen, woń tymianku,

bystrza, powalone kłody.

 

I gdy wrócisz tutaj znowu,

aby przeżyć smak przygody,

znajdziesz znane miejsca owe,

będziesz cząstką tej przyrody.

 

Romuald Kaluta (kliper)

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania