Na mroźną wiosnę
Wstęp: (Śmiech śmiechem, zabawa zabawą, ale maj zaczyna mnie wkur... wkurzać! Kwiecień mnie wkurzył; jakoś przeżyłem, licząc na maj. Dzisiaj już dziesiątego, i co? I g... dno! Pada-leje-gradem sypie-gradem sypie-pada-leje, i tak na zmianę przy ocieplającym moje jestestwo lodowatym wietrze i temperaturze nazywanej przez meteorologów "ciepłą", gdyż wynosi kilka stopni POWYŻEJ zera stopni celsjuszowych. Dobrze, że nie kelwinowych, bo wtedy bym nawet nie pisał. Szlag, żebym cały wolny czas w domu przesiadywał...
A za oknem obrazki natury takie, że echh... Żebym nosa nie mógł wyściubić? W domu całe popołudnie siedział?! Jak jakiś tetryk fotelowy czy król pilota tivi?
Tak jestem podk... pod kreską optymizmu znaczy jestem, że kiedy ktoś mnie jeszcze przed chwilą podkręcił i namówił, abym wierszyk napisał o wiośnie w maju, aby zmobilizować ją do rezygnacji z lenistwa i wreszcie nadejścia, żem go od ręki napisał, nie patrząc na czyszczenie i elegancję, bez zbędnych "ę" i "ą". Nie ma pardon! Może taki wreszcie do niej dotrze?!)
Wiosno, maj już, do cholery!
Kończ zabawę, zdejm sukienkę
i zakładaj hajdawery.
Biegiem do nas, marzniem w domach…
dość zimniastej poniewiery!
Komentarze (18)
Dlaczego więc nie tak robię? Nie kręci mnie to, wolę po sobie coś zostawić, co jest prawdziwymi historiami. Uważam, że w dłuższym okresie to mi się opłaci (i mam do tego podstawy, krąg czytelników się rozszerza).
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania