Na pewno - wprawka

Jego plecy broczyły krwią.

Widły były ostre.

Gospodarz zdążył trafić tylko raz, ale celnie.

 

Czy zdawał sobie sprawę, że ma do czynienia z dzieckiem?

Może i nie. Była noc, a szczekanie psa pewnie świeżo wyrwało go ze snu.

 

A może i tak. Może ,,złodziej” stał w hierarchii wartości wyżej. Albo jego proces myślowy po prostu tu się zatrzymał i nie poszedł dalej, bo po co?

 

Nieważne. Efekt był taki sam.

 

Adrenalina niosła go do granicy drzew, ale tam upadł i skulił się na ziemi.

Kusiło go, by dotknąć ran, ale nie zrobił tego, zamiast tego grzebiąc i tak już brudnymi palcami w podłożu. Mama zawsze mówiła, żeby nie dotykać, bo będzie bolało bardziej.

 

– Mamo…

 

Czy gdyby tu była – gdyby w ogóle jeszcze gdzieś była – złościłaby się teraz? Mówiła, że to źle kraść coś, na co powinno się zapracować.

Ale mówiła też, że nikt nie potrzebowałby kraść, gdyby wszyscy sobie pomagali i dzielili ze sobą tym, co w nich najlepsze.

Stara Inez, która akurat przechodziła obok, prychnęła pogardliwie.

– Nie opowiadaj dzieciakowi bajek.

Ojciec po prostu milczał. Jak zawsze. Jak wtedy.

 

Tak, to musiała być bajka. Taka, w którą nikt już nie wierzy.

 

*

 

Nikt go nie znajdzie do rana, a wtedy będzie już za późno.

 

Rano Lea, córka gospodarza, wyjdzie do lasu po drewno i dostrzeże niewielką, skuloną sylwetkę w poszyciu. Zaciekawiona, ale ostrożna, podejdzie bliżej. Zatrzyma się dopiero, przerażona, gdy zobaczy jego plecy. Koszulę, już i tak podniszczoną, rozdartą na plecach i sztywną od zaschniętej krwi.

 

Przypomni sobie, jak w nocy szczekanie psa wyrwało ich ze snu i jak tata położył jej rękę na ramieniu, mówiąc spokojnie, zajmę się tym, zanim wybiegł z domu. Wrócił zadowolony z siebie, mówiąc, że ten złodziej popamięta go na długo.

 

I popamiętał. Na resztę życia.

 

Nie. Przecież to tata. On nie mógł zrobić czegoś…

 

Owady przechadzały się po nieruchomym ciele.

 

Nie myśląc, siłą broniąc się przed jakimikolwiek myślami, podniosła chłopca z ziemi – był młodszy od niej i chudy, a ona była silną dziewczyną, tata zawsze ją za to chwalił – i najszybciej jak mogła ruszyła w stronę domu.

 

Tata coś zrobi.

 

Będzie wiedział, co robić.

 

Na pewno.

 

07.08.2023

 

„Zawsze wolałam inspirować, a nie epatować tragedią” – no właśnie ja też, pani Gildiner. Dlaczego zatem czasami takie teksty się piszą??

Cytat pochodzi z książki Catherine Gildiner „Dzień dobry, potworku. Historie z terapii, które inspirują do walki o samego siebie”.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (18)

  • jesień2018 2 miesiące temu
    "Była noc, a jego szczekanie psa pewnie świeżo wyrwało ze snu". - Napisałabym "a szczekanie psa pewnie wyrwało go ze snu".
    Ładny obrazek, ładne zakończenie:)
  • droga_we_mgle 2 miesiące temu
    Poprawione. Autor wie, co miał na myśli (zazwyczaj...) i czasem nie zauważa, jak to może brzmieć dla czytelnika...

    Dziękuję :)
  • Joan Tiger 2 miesiące temu
    Zabiedzony sierota w akcie desperacji sięgnął po zabronione. Nic nie zdobył, poza okaleczeniem. Resztkami sił dotarł w dosyć bezpieczne miejsce, ale takie, aby był na widoku, po czym padł. Majaki mieszały mu się z rzeczywistością i nasuwały wspomnienia ukochanej matki, która była raczej oschła, a ojciec pod pantoflem. Córka oprawcy po początkowych niedowierzaniach, że jej ojciec mógłby coś takiego zrobić, ruszyła rannemu z pomocą. Przyniesie ofiarę do oprawcy, a oprawca jak się zachowa? Ciekawe? Jak ma miękkie serce i nie umie odmówić, pomoże. Jak jest chodzącą tarką - wyrzuci za drzwi, a córkę zruga. Ładne i ukazuje różne aspekty ludzkiego zachowania w poszczególnych sytuacjach. Pozdrawiam. :)
  • droga_we_mgle 2 miesiące temu
    "ukazuje różne aspekty ludzkiego zachowania w poszczególnych sytuacjach." - taki był mój zamiar, więc cieszę się, że się udało :)

    Co do matki, myślałam o niej jako o dobrej i troskliwej, ale trochę oderwanej od rzeczywistości. Ojciec... może przez pantofel, może przez coś innego, ale zdecydowanie bierna jednostka.

    Dziękuję za komentarz, też pozdrawiam ~
  • Grafomanka 2 miesiące temu
    'Była noc, a jego szczekanie psa pewnie świeżo wyrwało ze snu.' - przemyśl to zdanie
  • droga_we_mgle 2 miesiące temu
    👍
  • Ad Aś 2 miesiące temu
    "Kusiło go, by dotknąć ran, ale nie zrobił tego, zamiast tego grzebiąc i tak już brudnymi palcami w podłożu. Mama zawsze mówiła, żeby nie dotykać, bo będzie bolało bardziej."

    Oj te Mamy. Często zapominają, że rany trzeba dotknąć, żeby je opatrzyć. Nie dotykać, nie mówić, nie przypominać, zapomnieć.... A są takie, które same się nie zagoją...
  • droga_we_mgle 2 miesiące temu
    Będę wyrozumiała dla mamy i uznam, że miała na myśli, by nie dotykać bez potrzeby, a dziecko jest dzieckiem + w tym stanie nie myślało zbyt jasno...😅

    A tak na poważnie, to widzę po komentarzach, że mi ta matka wyszła dużo bardziej... niejednoznaczna? niż sądziłam.

    Dziękuję za komentarz :)
  • Ad Aś 2 miesiące temu
    droga_we_mgle a już taka moja dziwna głowa, że w tym co niby jednoznaczne i jasne, zawsze szukam drugiego i trzeciego dna :)
  • droga_we_mgle 2 miesiące temu
    Ad Aś No to byśmy się dogadali 🙂
  • Ad Aś 2 miesiące temu
    droga_we_mgle dogadujmy się zatem 😀
  • Dekaos Dondi 2 miesiące temu
    Droga_we_mgle↔Jakby zdarzenia zatoczyły koło, w sensie przyczyny i skutku. Ojciec rani złodzieja, a jego córka, przynosi go do domu, wierząc, że ojciec mu pomoże. Czy wiedziała, że ów był przyczyną zajścia w nocy? Z tekstu nie wynika to jednoznacznie, ale zapewne, postąpiłaby tak samo, chociaż w takie bajki, że będzie idealnie na świecie, podświadomie nie wierzy. Można pomyśleć, jaki byłby dalszy ciąg?
    Reakcja ojca? Świat raczej zawsze będzie bardziej "pod włos" niż przeciwnie, ale reguł nie ma.
    Pozdrawiam🤠
  • droga_we_mgle 2 miesiące temu
    Wiedziałaby, gdyby pozwoliła sobie wiedzieć... ale czy łatwo mieć do niej o to pretensje.
    Zakończenie celowo zostawiłam otwarte (przynajmniej w jednej kwestii...) właśnie dla takich rozkmin :)

    Pozdrawiam też🤠
  • Agrafka 2 miesiące temu
    Ciekawie napisane.
    Trochę jak o rzucaniu oszczepem, zawsze mnie zastanawiało, czy kogoś czasem trafia, zwykle tak "pod ręką" są ci sędziowie, odczytujący pomiar odległości.
    Pzdr :-)
  • droga_we_mgle 2 miesiące temu
    W sumie pisząc, raczej wyobrażałam sobie dźgnięcie tymi widłami niż rzucenie, ale nie sprecyzowałam, więc wyobraźnia może działać jak zechce :)

    Prób rzucenia oszczepem miałam 3, w liceum. Za 1 "wszystko źle" włącznie z podbieganiem, za 2 przy rzucaniu uderzyłam się w głowę (bokiem... drzewca?), a za 3 wreszcie wbił się w ziemię... złym końcem. Gdyby dano mi rzucić 4 raz, bardzo możliwe, że bym w kogoś trafiła😅

    Dzięki za wpadnięcie, również pozdrawiam :)
  • Agrafka 2 miesiące temu
    droga_we_mgle 🙃 a widzisz 😁 zobaczyłam to o czym może już zapnialas pozdrawiam serdecznie i dziękuję za słówko
  • zsrrknight 2 miesiące temu
    Klasyczny dylemat złodzieja i ludzkie, ślepe okrucieństwo. Historia pewnie równie stara, co świata i zapewne nadal aktualna - przynajmniej u źródła. Napisane dobrze, plastycznie, fajnie też została użyta kursywa.
    Pozdrawiam
  • droga_we_mgle 2 miesiące temu
    Dzięki - a z kursywą kombinuję nieustająco :)

    Też pozdrawiam ~

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania