Na rozdrożu
Odkąd pamiętam moje życie pędziło do wielu celów mających postawić moje życie na wysokim szczeblu społecznym. Najpierw nauki brane u najlepszych profesorów, później nauczanie godne młodej panny na wydaniu. Zamknięta w wieży przeznaczenia odliczałam dni licząc, że owa mordęga zakończy się owocnym spełnianiem własnych głęboko zakorzenionych pragnień, które zza gęstej mgły oczekiwań rodu McGrey'ów z roku na rok cichły, by wraz z nastaniem poranka zniknęły w głębinie nieprzebranego oceanu nocy. Pewnego dnia nastał ten niechętnie wyczekiwany poranek, a wraz z nim u progu naszej rezydencji zawitał majętny Sebastian De Fontaine ubiegający się o moją rękę.
Mój ojciec Sir Jonathan McGrey po utracie swej ukochanej żony, a naszej matki popadł w alkoholizm tracąc większość majątku w pobliskich karczmach. Dopiero gdy lód zaczął pękać pod jego stopami i perspektywa utraty dachu nad głową gnębiła go dniami i nocami bezdusznie zadecydował o mariażu moich sióstr Josephiny i Caroliny wydając je za dwóch bardzo bogatych przedsiębiorców gotowych spłacić długi Jonathana McGrey'a w zamian za tytuł szlachecki. W prawdzie długi zostały opłacone, to moje małżeństwo z tym mężczyzną winno być bezterminową lokatą na podobnych warunkach- tak mawiał mój ojciec nie bacząc na uczucia moje i moich sióstr.
-MyLady Juliette McGray - odrzekł nieznajomy aczkolwiek miło brzmiący dla ucha głos.
Z przerażeniem zwróciłam wzrok w kierunku przedpokoju przekonana, że napotka on człowieka w poważnym wieku.
Komentarze (1)
Pozdrawiam.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania