Nadrzędny i karaluchy - straceniec przegra

Mijał ich codziennie. Prosta, geometryczna ulica — nieodzowny element każdej wędrówki porannej, zadziwiała nie tyle oryginalną prostotą w architekturze ile skondensowanym idiotyzmem pospolitych robaków wylegujących się w betonowych kwadratach ze szklanymi otworami. Dwa podstarzałe żuki przyczaiły się w norze tuż na skrzyżowaniu ulicy z inną nudniejszą i pospolicie standardową. Nienawidził ich, a akurat obie kanalie wypełzły ze schronienia przywitać kolejny toksyczny dzień.

— Żyjemy w normie? — rzucił jeden, udając troskliwą cioteczkę ze sztyletem za pazuchą.

— Ponad miarę dbałości. Norma zachowana, żywot podtrzymany.

— Dzisiaj wcześniej niż zwykle — Na to już nie chciał odpowiadać. Przyśpieszył kroku i oddalił się, zostawiając parę robaków z refleksją na resztę dnia.

– Słodki kleik. Gwarancja sukcesu — powtarzał w myślach. Usłyszał którejś późnej godziny jakiegoś tam dnia, że jest sposób, aby oswoić nadrzędnego robaka. Ten bez krzty opanowania miażdżył podrzędne ścierwa, gdy któreś nieumyślnie przekroczyło granicę. Delikwent wchodził do tego jednego pokoju w całej norze, gdzie nawet skoncentrowany krzyk nienawiści tonął pośród tego czegoś. Od tego nie dało się uciec. Ratunkiem okazywały się powieki. Zamykałeś je i czekałeś aż będzie po wszystkim.

Teraz o tym myślał, ale myślał o tym również wczoraj i dwa dni wstecz. Priorytetowa kwestia na obecnej płycie. A ta miała się dobrze. Poza kilkoma rysami postawa nieobecnego w tym świecie dawał mu wiele radości i satysfakcji. Żył między robakami, ale nie tak jak one. Pił ten sam glut, zbyt rzadki, by określić go tym terminem, ale robił to inaczej. Nie potrafił wytłumaczyć jak. Po prostu inaczej, lepiej, wynioślej. Nadrzędny. Nawet więcej. Ostateczny. A słodki kleik? Misa bladego gówna miałaby koić i okiełznywać te chitynowe pokraki? Z każdą chwilą bardziej w to wątpił. A ulica właśnie się kończyła.

To skrzyżowanie przyprawiało go o atak histerycznej paniki w środku. Było bardzo wyjątkowe, pozbawione wszystkiego, co kojarzyło się z nadrzędnością. Tylko pospolite sygnalizacje i kilka dziur w asfalcie. Walczył sam ze sobą, nie potrafiąc wybrać, którędy powinien iść. Wczoraj szedł w prawo to dzisiaj w lewo albo prosto. Prosta droga, proste geometryczne linie. Najlepiej przed siebie. Kilka wystrojonych karaczanów rozglądało się, stojąc pod wysoką, mosiężną latarnią. Kiedy przechodził obok, czuł te opatrzone drapieżnym popędem spojrzenia i wijące się na wszystkie strony czułki muskające jego łydki. Wzdrygnął się i przyśpieszył. Para zdegenerowanych śmietników została daleko w tyle.

Był już bardzo blisko. Minął jeszcze kilka wijów i jednego nachlanego w trupa karaczana. Leżał na wpółmartwy w bagnie odchodów i chusteczek higienicznych. Zaczął coś mamrotać, chyba do niego, ale ignorancja wzięła górę. Ta nadrzędność. Jasny promyk płonącej na niebie gwiazdy oznajmił, że to już czas. Pochmurne niebo przerzedziły kolejne świetliste włócznie.

— Kolejny spacer? — usłyszał zza pleców.

Nie potrafił się odwrócić. Czuł ten paskudny kwaśny oddech. Wiedział, co stoi za nim. Zaczął biec. Głupota wzięła górę nawet nad potrzebą nadrzędności. Inaczej nie da wyjaśnić się, co nastąpiło dalej. Po dwóch minutach jego zwiotczałe ciało leżało w krwawej kałuży na środku jezdni. Był jeszcze przytomny, macał dłonią w kałuży krwi. Zdołał odwrócić głowę w stronę chodnika, aby przemóc strach. Mógłby przysiąc, że widział kobietę.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Canulas 14.10.2018
    kiedyś przyjdę, wypierdol kropę z tytuła
  • Canulas 15.10.2018
    "— Dzisiaj wcześniej niż zwykle — Na to już nie chciał odpowiadać. Przyśpieszył kroku i oddalił się, zostawiając" - brak kropki po "zwykle"

    "– Słodki kleik. Gwarancja sukcesu —" - kreska

    "Poza kilkoma rysami postawa nieobecnego w tym świecie dawał mu wiele radości i satysfakcji" - dawała.

    A tak to znów dobrze. Kondensacja myśli. Prosta z pozoru historia, opakowania w słowa jak na święta. Lubię taką niebarokową kwiecistość. Poniekąd symbol intelektu napędzanego flow.
  • Majonez XvX 15.10.2018
    Dziękować za obecność.Jeden pamiętliwy i zawsze przychodzi :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania