Napije się pan ze mną wina?

                         'Napije się Pan ze mną wina?'

 

- Dzień dobry księżniczko.

- Dzień dobry Jakubie.

- Jaki Jakubie?

- Jaka księżniczko?

- Księżniczka to miłe określenie

- Jakub to Twoje imię.

Od dna do fascynacji. Od fascynacji do rozmowy. Od rozmowy do czynów. Od czynów do... Wszystko nagle nabierało spójności. Dni, które mijały były dla mnie dodatkową kostką czekolady, której nie chciałam zjeść zachłannie. Zaczęły budzić się we mnie myśli, obawy i strach. Panikowałam wewnątrz siebie w obawie o przyszłe dni, w których miałam nowego sąsiada. Poznałam już zawód, chodziłam za rękę ze zdradą, wspólnie dzieliłam mieszkanie z egoizmem. Czy to co teraz mnie spotyka będzie kolejnym nieprzyjacielem? Czy ktoś z góry zsyła mi szanse kolejne i kolejne na to, abym mogła naprawić swoje życie? Gdyby bóg powiedział mi to prosto w oczy, staranniej korzystałabym z tych szans. Teraz siedzi na chmurce, z kubkiem herbaty w dłoniach i krytycznie zerka na podejmowane przeze mnie decyzję. Oh, Boże! Musisz być taki żałosny? Dzień matki. Dzień jak każdy z tym, że jest świętem. Siedziałam z mamą w kuchni słuchając uroczystych piosenek. Zbliżało się południe. To była idealna pora na rozważania o tym co przeminęło, a było cudowne. Nie dało się nie zauważyć łez wzruszenia spływających po naszych polikach. Smutna chwila, ponieważ strata ukochanej osoby obruszyła nasze dusze. Zastanawiałam się czy warto było wprowadzić się w taki stan. Mogłyśmy nie słuchać piosenek drażniących serca, nie odnawiać bólu po ojczymie i partnerze. No cóż. Takie chwile też są w życiu ważne. Chciałam poprawic mamie i przy okazji sobie humor, lecz nie bardzo wiedziałam w jaki sposób. Przytuliłam ją i złożyłam życzenia. Przypomniałam, że każdy czasami miewa chwilę słabości, a ja mam ją - jedyną mamę, którą kocham.

      Kuba. Nadal ewenement i nadal sąsiad. Nadal pisaliśmy i nadal się poznawaliśmy, co było dla mnie szokiem. Minęło kilka dni, a ja je przeżywałam z nastawieniem, że ta znajomość nie potrwa długo. Nie dlatego, że z nim coś nie tak, lecz dlatego, że na tym etapie kończyła się każda moja nowo poznana relacja z osobą. Czy to dlatego, że jestem nie do zniesienia, zbyt ciężka do zrozumienia i niełatwa w dialogach? On został. I nie był każdym. Był wyjątkowy. I nie lubi tego określenia. Ale jest wyjątkiem i muszę go w tym uświadomić. Znowu się zawstydzi i uroczo odwróci głowę. Znowu powie, że mam przestać, a ja to powtórzę, aby znowu na tę jedną jakże krótka chwilę móc zapamiętać obrazek jego uśmiechu. Lubię się z nim droczyć. Czy to oznacza, że poczułam coś więcej niż tylko moc swobodnego latania, gdy siedzimy blisko siebie? Czy jest osobą na myśl, o której zapominam o wszystkim innym? Potrafiliśmy ze sobą pisać tak jak i rozmawiać. To połączenie uświadamiało mnie, że jednak tak można. Tak wygląda dobra relacja. Będąc obok niego mam pewność, że nie powie mi że jestem do niczego. Nie ściśnie boleśnie dłoni, gdy niechcący powiem coś złego w jego kierunku. Mam tą pewność, że w jego oczach jestem dobra. Dotąd nie wiedziałam, że z poważnych rzeczy można pożartować. Nie wiedziałam, że mogłabym rzucić ripostę bez obaw, że zwyzywa mnie z góry do dołu. On jest dla mnie kimś nowym. Jest nieskażonym powietrzem. Mam wrażenie jakby specjalnie dla mnie je filtrował. Czy to normalne, że czuję się doceniona, zauważona? Umówiliśmy się na wspólny wieczór. Wiedział, że jestem smutna po sytuacji z mamą i zachował się należycie. Dlaczego tak uważam? Czy lepiej byłoby dla mnie gdyby Kuba o tym nie wiedział? Przyzwyczaiłam się, że wszystkie smutki chowam na dnie mojego serca nie wypuszczając ich na zewnątrz. Chciałam tego wieczoru. Uśmiechałam się na samą myśl, że będę mogła poznać go jeszcze bardziej. Do tego ten alkohol. Byłam ciekawa jak będziemy się zachowywać, jak bardzo wpłynie on na naszą znajomość. Czy będzie inaczej, coś się zmieni? Mogłabym wtedy zacząć się obawiać, ale udało się. Wino rozgrzewało nas od środka, ale nie powodowało niczego czego oboje byśmy nie chcieli. Nie zadziałało. Czy to oznacza, że Kuba to jest ten Kuba, którego chce mieć u swojego boku? Wpływał na mnie istotnie bardziej niż lampki swojskiego wina.

      Noc pełna śmiechu, żartów, poważnych, wzajemnych opowiastek o swoim życiu i ciekawych życiowych rozkmin. Był ciekawy wszystkiego co mogłabym mu opowiedzieć. Patrzył się na mnie, a ja starałam się utrzymać kontakt wzrokowy. Błyszczały mu się oczy. W półcieniu światła wyglądał niesamowicie. Zauważyłam dokładnie posturę jego ciała. Nie musiałam się do niego przytulać żeby wiedzieć, że te ramiona byłyby dla mnie zdecydowanie dopasowane. Nie wiedział o czym myślałam w tamtej chwili, może to dobrze? Nie byłam na tyle odważna, aby mu o tym powiedzieć. Sam to zrobił. Może wiedział o czym myślę? To byłaby niebezpieczna gra myśli. Wpół objęci leżeliśmy wymieniając się następnymi historiami, zdaniami. Czy bałam się tego jak wtedy się czułam? Czy to, że działał na mnie kojąco było złe? Miałam mieszane uczucia. Wiedziałam, że on nie zasługuje na to, abym weszła w jego świat, jego własne życie, które tak starannie pielęgnował, przeskakiwał przeszkody, pokonywał góry. Miałabym to wszystko zepsuć tylko dlatego, że mam niedokończone sprawy? Jaka jest różnica między tym czego chcę, a tym, co powinnam zrobić? Chciałam tylko z nim i tylko jego. Nie jest dla mnie istotne co, ponieważ cokolwiek by to nie było - chciałam. Czułam, że chce, ale nie wiedziałam czy mogę. Czy zrozumiał mnie na tyle i nie myśli sobie o mnie źle, kiedy jestem w jego objęciach jakbysmy już zaczęli razem iść przez życie? Deptałam ryzyko z każdą minutą. Nie pozwoliłam sobie na żaden ruch ze względu na to w jakiej sytuacji się znajduję. Przeszłość wymieszana z teraźniejszością. O tej konkretnej osobie, która pochłonęła wszystko co ceniłam. Zabrała mi wiarę, radość. Wyssała ze mnie życie - wszystko to, co czyniło mnie prawdziwym człowiekiem. Ze skrzywieniami i rysami na umyśle. Powodował, że czułam się winna. Zawsze tak bylo, gdy niczego nie mogłam kontrolować. Błędy życiowe nauczyły mnie ostrożności. Ale co teraz jeśli zbyt mocno przyzwyczailam się do obecności Kuby? A co jeśli zapyta mnie co dalej? Co mam zrobić? On dobrze wie czego chciałabym, ale chyba pragnął to usłyszeć. Jest niepewny i słusznie. On nie zasługuje na taką sytuację w której znajduje się ja. Nie powinnam się do niego przytulać, ale tego chcę. Nie powinnam patrzeć się w jego oczy jak w najpiękniejsze miejsce na ziemi, ale tego chcę. Ta siła, która włada jednocześnie moim sercem i rozumem jest dla mnie niepojęta. Mówił do mnie ładnie - na tyle ładnie, abym mogła pojąć, że tak się da. Ale on. Ta jedna osoba, która mnie niszczy, nie pozwala mi na szczęście. Choćbym zakopała swoje serce na dnie oceanu, on je wygrzebie tylko po to, aby ponownie je zdeptać. Stoję w miejscu niczym zegar, a wolałabym być jak wskazówki. Ta chwila mogłaby trwać jeszcze dłużej, chociaż zbliżał się poranek. Ale to za mało. Chciałam więcej i więcej.

       Znowu ten uśmiech. Oczy. Ostatnia lampka wina czekająca na to, aż ją wypijemy. Jego głos. Głos serca. Pytał jak się czuję, robi to często. Czy powinnam powiedzieć mu o tym? Nie, to nie ta chwila. Musiałam zaczekać. Może na to aż zacznie? A co jeśli powiem mu o tym, że jedyną przeszkodą jest moja przeszłość wymieszana z teraźniejszością, a on nie będzie chciał się w to mieszać? Potrafiłabym teraz przestać z nim przebywać? To zbyt trudne, aby mogło być lekkoduchem. Postanowiłam przestać myśleć o tym, co mnie dręczy i pozwolić mu na mówienie, poznawanie mnie. Ale ten pocałunek. To, jak musnął moje usta, najdelikatniej jak potrafi w obawie, że się pokruszą.. tego nie dało się nie pamiętać. Zdecydowanie to był niedosyt. W jednej chwili poczułam, że to jest to, że tego chcę. Jego. Rozpłynęłam się. Byłam szczęśliwa, gdy wróciłam do domu, ponieważ to był najpiękniejszy wieczór jaki można przeżyć, ale.. A co, jeśli nie będzie chciał czekać? 

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania