Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Naprawiacz

Jak co wieczór czekał cierpliwie aż matka pójdzie spać, by móc niepostrzeżenie wymknąć się z domu. Kobieta nie wiedziała o jego wyprawach i lepiej żeby tak zostało. Michał nie chciał jej przysparzać kolejnych zmartwień. Miała dość problemów na głowie.

Zamknięty w swoim pokoju przygotowywał się na nocną wyprawę. Z szafy, gdzie miał skrytkę wyjął czarny, opinający kombinezon, który idealnie dopasowywał się do ciała i nie krępował ruchów. Włożył buty sięgające ponad kostkę, wziął także parę skórzanych rękawiczek oraz teleskopową pałkę. Podszedł do lustra wiszącego na ścianie. Mrużąc oczy przez chwilę przyglądał się swojemu odbiciu. Zaczesał czarne włosy do tyłu i związał je gumką, by nie przeszkadzały podczas akcji.

Czekał...

Utęskniona noc powoli zapadała za oknem. Pobliskie lampy zapalały się kolejno, rzucając na chodniki kręgi żółtego światła. Ruch nieco zelżał na ulicach. Już niedługo, pomyślał uśmiechając się do siebie. Czuł jak podniecenie wzrasta w nim coraz bardziej. Uwielbiał to. Usiadł na brzegu łóżka i przymknął oczy.

… czekał...

Delikatne wibrowanie smartwatcha na nadgarstku oznajmiało, że wybiła północ.

Jakiś czas temu, Michałowi udało się obejść system zabezpieczenia domu, tak więc alarm nie włączał się kiedy powolutku otwierał okno. Wyślizgnął się na zewnątrz wprost w objęcia nocy. Zgarbiony przeszedł na skraj niewielkiego daszka i nie namyślając się zeskoczył na trawnik. Lądując wykonał zgrabny przewrót w przód amortyzując upadek. Czmychnął w pobliskie kwiaty, które posadziła jego matka. Odczekał chwilę i ruszył w stronę centrum. Szedł powoli, przyglądając się miastu i mijającym go ludziom.

Lubił miasto nocą. Szczególnie nocą, kiedy to budziło się skrywane zło. Miasto pokazywało swoje drugie, niekoniecznie miłe oblicze, stawało się niebezpieczne dla słabeuszy, ale nie dla niego.

Michałowi noc dodawała siły.

Po paru metrach skręcił w sieć wąskich, przecinających się prostopadle uliczek biegnących pomiędzy wieżowcami. Szedł powoli mając nadzieję, że niedługo natrafi na jakąś okazję do naprawy świata. Tak właśnie lubił mówić o swoich czynach podczas nocnych wędrówek. Oddychał głęboko.

Dobiegł go głos kobiety, odbijający się od betonowych ścian budynków. Michał szedł teraz ostrożnie, jednocześnie nasłuchując.

– Zamknij się to nic ci się nie stanie maleńka – chrapliwy męski głos rozbrzmiał tuż za rogiem. – Tatuś chce się tylko zabawić, nic więcej.

– Nie, proszę.

Michał przylgnął do muru i delikatnie wyjrzał za krawędź.

Mężczyzna, przypierał ciałem młodą kobietę do ściany wieżowca. Błysk stali tuż przy jej szyi.

– A co ja gorszy jestem? – Syczał facet prosto w młodą, przerażoną twarz kobiety. – Mi też się należy coś od życia.

Michał ostrożnie wślizgnął się za osłonę jaką stanowił kontener na śmieci. Dzieliło ich jakieś dziesięć metrów. Poczeka na odpowiedni moment, wtedy zadziała.

Mężczyzna uderzył łokciem kobietę, lekko ją ogłuszając. Mocniej przytrzymał osuwające się ciało. Nożem rozciął sukienkę. Michał dostrzegł ze swej kryjówki biel koronkowych majteczek. Bandzior coraz bardziej podniecony lizał ofiarę po twarzy i szyi. Kobieta zaczęła krzyczeć.

– Zamknij się suko! – kropelki śliny poleciały na jej twarz.

Rozpiął skórzany pasek i spodnie opadły na ziemię. Nabrzmiały od erekcji członek napierał na brudne majtki. Zwinnym ruchem uwolnił go opuszczając gacie. Penis strzelił w górę, gotowy.

Czas działać...

Opryszek szybkim ruchem zerwał koronkowe majtki. Był tak podniecony, że aż cały poczerwieniał na brudnej twarzy. Brutalnie rozszerzył jej nogi. Wolną ręką zaczął bawić się ciepłymi wargami sromowymi. Już miał wsadzać w jej gorące wnętrze swojego żylastego fiuta kiedy poczuł potworny ból w kroczu. Zaskoczony tym nagłym zdarzeniem otworzył szeroko przekrwione oczy. Na jego nie ogolonej twarzy malowało się przerażenie zmieszane z grymasem cierpienia. Ktoś złapał go za genitalia i mocno ściskał, jednocześnie odchylając głowę do tyłu.

– Nie tym razem – ktoś szeptał mu do ucha. – Jesteś zepsuty.

Bandzior nie zdążył odpowiedzieć.

Silne ręce oderwały go od kobiety i odciągnęły w tył. Nie miał szans by przeciwstawić się tej brutalnej sile. Michał ścisnął mocniej genitalia, niemal je miażdżąc. Oprych krzyczał z bólu. Piszczący głos odbijał się echem w wąskiej alejce.

Chłopak trzymając gościa od tyłu za jaja, kopnął go w lędźwie z taką siłą, że facet poleciał do przodu ryjąc twarzą w ścianę. Zakrwawiona moszna i członek pozostały w dłoni Michała. Bandyta wył z bólu trzymając się za zalane krwią krocze. Szkarłatna plama powiększała się pomiędzy nogami na chodniku. Michał podszedł do niego i rzucił klejnoty w jego wykrzywioną twarz.

Chłopak z odrazą wytarł zakrwawioną dłoń o policzki mężczyzny.

Spojrzał na kobietę kulącą się pod ścianą. Była w szoku.

– Idź do domu.

Michał po tych słowach odwrócił się i zniknął między budynkami.

Zadowolony kluczył przez jakiś czas wąskimi uliczkami. Rozmyślał nad następnym miejscem gdzie można się udać. W końcu przeciął główną ulicę i skierował się do parku w centrum miasta. Nad głową śmigały pojazdy latające. Miasto błyskało różnymi kolorowymi światłami reklam i telebimów.

Podbudowany i zadowolony, że udało mu się zakończyć jedną sprawę, wszedł w kamienistą alejkę parku. Bujne korony drzew tworzyły szczelny dach nad głową, całkowicie przesłaniając gwieździste niebo. Szedł zygzakiem, omijając kręgi światła rzucane przez latarnie. Rozglądał się czujnie.

Dostrzegł grupkę ludzi siedzącą na ławeczce skrytej nieco za krzewami. Śmiali się i popijali alkohol. Bezzwłocznie skręcił w ich stronę. Po kilku metrach zobaczyli go. Zaczęli coś między sobą rozmawiać, jeden z nich chował butelki w krzaki, myśląc, że to nadchodzi policjant, który właśnie ich nakrył na spożywaniu alkoholu w niedozwolonym miejscu. Kiedy Michał zatrzymał się w świetle latarni, dopiero mogli zobaczyć, że to nie jest mundurowy.

– Czego chcesz młody? – Krzyknął jeden, stojący bliżej.

Michał nie odpowiedział.

– Głuchy jesteś? – Pozostali wstali i zaczęli się zbliżać. – Szukasz kłopotów to je znalazłeś. – Ten bliżej spojrzał na pozostałych. – To się cza rozerwać trochę, może masz kasę.

Ruszyli biegiem. Michał także.

Zwarli się.

Zwinnie schylił się pod nadciągającą pięścią i znalazł się w środku, otoczony przez czterech opryszków. Teleskopowa pałka rozsunęła się z głośnym kliknięciem. Natychmiast uderzył jednego w okolicę szyi, tuż pod uchem. Facet krzyknął i zwalił się na ziemię. Michał zablokował kopnięcie i przytrzymując nogę podciął drugiego. Trzymając nieszczęśnika za kończynę wykręcił ją mocno. Rozległ się głośny trzask łamanej kości. Pozostałych dwóch zawahało się i cofnęło do tyłu.

– No dawać – powiedział Michał.

Skoczył w ich stronę błyskawicznie skracając dystans. Teleskopowa pałka świstała w powietrzu, trafiając w newralgiczne miejsca. Ten po prawej dostał najpierw w nos, który wbił mu się w głąb czaszki, potem dostał w kolano i zwalił się na ziemię. Michał wykonał obrót i świsnął pałką po szczęce tego drugiego z taką siłą, że żuchwa dosłownie wyleciała w powietrze rozrywając skórę. Facet rzężąc złapał się za pozostałość krwawiącej obficie brody i padł na kolana.

Kliknięcie składanej pałki. Michał skończył na dzisiaj. Szedł w stronę wyjścia z parku, ale poczuł coś dziwnego w głowie. Ból był krótki, przeszywający. Runął na ziemię jak sparaliżowany. Nastąpiła ciemność.

 

Michał zdjął kask z głowy. Nie wiedział co się stało. Był lekko oszołomiony nagłym odłączeniem. Obok stała jego matka. Jej mina mówiła wiele.

– Przestań siedzieć w tym cały dzień – krzyczała. – Jesteś w amoku!

Michał wsparł się na rękach i zwinnie, wyćwiczonym ruchem usiadł na wózku inwalidzkim. Był smutny.

– Ja tak nie chce żyć. – Powiedział pokazując na wózek. – W ogóle co to za życie.

– Przestań. Inni też żyją na wózkach.

– Ale dzięki VR mogę żyć tak jak ja chcę, mamo.

Te słowa zadziałały na kobietę. Dotknęły ją. Podeszła do syna i go objęła.

– Musisz się w końcu z tym pogodzić Michale.

– Wiem, ale tam jestem kimś.

 

KONIEC

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Agnieszka Gu 01.03.2018
    Witam,
    drobiazg:
    "Zaczęli coś między sobą rozmawiać, " - o czymś rozmawiać
    "– Czego chcesz młody? – Krzyknął jeden, stojący bliżej." - krzyknął zdaje mi się, z małej litery

    Fajnie opowiadanie, bardzo życiowe. Tęsknota osoby niepełnosprawnej do "normalnego" życia.
    Bawić się jak inni, biegać jak inni, żyć jak inni.
    W tej opowieści, bohater w swoich wizjach staje się superbohaterem.
    Z drugiej strony wózek inwalidzki nie musi być ograniczeniem.
    Wszystko zależy od pomysłowości, śmiałości, odwagi, inwencji.
    Opowiadanie podobało mi się. Tekst się czyta płynnie.
    Końcówka zaskakuje i skłania do refleksji i chyba o to właśnie chodzi.
    Pozdrawiam :)
  • Cieszę się,że opowiadanie się podobało. Napisane zostało pod wpływem impulsu, krótkiej chwili... zamyślenia.
    Pozdrawiam gorąco

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania