Piaskowy zegar

Myślała, że ma wszystko... i wszystko pod kontrolą.

Wspaniały mąż, cudowne, zdrowe dziecko, dom najładniejszy w okolicy i co najważniejsze - talent.

Poznała męża na piątym roku, miała już wtedy utartą opinię świetnie zapowiadającej się pisarki, dlatego Tomasz był zauroczony. Ładna i mądra. Zabiegał o nią, eliminując powoli każdego, kto pojawił się w zasięgu wzroku. Młody lekarz wiedział jak imponować dziewczynom, znał nie tylko ich anatomię, ale co ważniejsze - psychikę.

Pobrali się szybko, zaledwie po miesiącu. Twierdził, że nie ma na co czekać, kiedy spotykają się rozrzucone po kraju połówki.

Wykorzystała to w swojej powieści. ''Żar namiętności'' błyskawicznie zniknął z empiku. Wtedy też zaszła w ciążę. ''Radość oczekiwania'' - idealne studium dla przyszłych mam, podręcznik jak zadbać o siebie i dziecko. Niestety, to była lektura mniej chwytliwa od gorącego romansu, pierwsza porażka.

Nie przejęła się, na kompie miała już nowe pomysły, wystarczyło doszlifować i wypuścić z rąk. Jednak wcześniej nastąpił poród. Tomasz był przy niej, trzymał za ręce, pocieszał. Czasami krzyczał do prowadzącej poród lekarki, żeby coś wreszcie zrobiła, bo za długo to trwa. Nie mógł pojąć, że jedna kobieta rodzi z szybkością światła, a inna przez szesnaście godzin.

Antoś był śliczny, malutka buzia otoczona kaskadą ciemnych włosków, żadnych znamion, zdrowy i silny - prawdziwa duma rodziców. Do domu wrócili po trzech dniach. Troskliwy mąż zatrudnił nianię, żona musiała odpocząć. Dziecko rosło szybko, choć ona widziała je przeważnie przy karmieniu, nie miała przecież czasu, właśnie wychodziła do druku kolejna powieść.

Kiedy mały skończył trzy latka, odeszła niania. Spadło to na nią jak grom z jasnego nieba, nie znała swojego syna, nie miała pojęcia co lubi robić, czym się bawi i jak wypełnić cały dzień, by nie oszaleć. Płakali więc oboje. Gdy zmęczony Tomasz wracał do domu zastawał niesamowity bałagan, zaniedbaną żonę i synka. Patrzył na to wszystko i zastanawiał się jak radzą sobie inne kobiety, widział je przecież w pracy, uśmiechnięte, zadbane, piękne. Wtedy pierwszy raz pomyślał, że jego żona nie nadaje się na matkę. Zatrudnił więc kolejną opiekunkę.

Nikt nie wiedział co się dzieje za drzwiami zamkniętego, dziecięcego pokoiku. Nikt też nie słyszał płaczu Antosia.

Pozornie panował spokój, każdy zajęty własnymi sprawami, nie dostrzegał nic poza końcem własnego nosa.

Szóste urodziny chłopca odbyły się z wielką pompą, cały dom wypełnił się gwarem rozkrzyczanych, dokazujących dzieci i nagle bum... Antoś popchnięty przez kolegę spadł ze schodów. Pogotowie, szpital i szok. Na ciele dziecka znaleziono tak dużo ciętych, zasklepionych ran i siniaków, że trudno było trafić na miejsca wolne od przemocy, na dodatek w rozbitej czaszce powstał krwiak, który nie chciał się wchłonąć, doszło do obrzęku. Chłopiec zmarł po kilku dniach.

Myślała, że ma wszystko... i wszystko pod kontrolą.

Wspaniały mąż, piękny dom i co najważniejsze - talent.

Po śmierci Antosia nigdy nie doszła do siebie, ciągle się winiła, że kariera była najważniejsza. Na domiar złego Tomasz coraz później wracał, a i często brał dodatkowe dyżury. Przerażała ją pustka.

Któregoś dnia, gdy nie mogła wytrzymać ze sobą w domu, pojechała do niego. Zaparkowała niedaleko szpitala, już miała wychodzić, kiedy zobaczyła roześmianego Tomasza. Trzymał za rękę młodą, piękną dziewczynę, przed wejściem do auta przytulił ją i całował.

Myślała, że ma wszystko... i wszystko pod kontrolą.

Piękny dom i co najważniejsze - talent.

Przestała pisać, gdy ból zabrał jej wszystkie słowa. Czasami czyta, że była świetnie zapowiadającą się pisarką.

Dziś patrzy na to jak na nekrolog.

Średnia ocena: 3.1  Głosów: 15

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (51)

  • Freya 22.04.2019
    Bardzo klasyką zalatuje, ale być może dla ciebie jest to potrzeba podzielenia się (mam dywagacyjne maniery nieosobliwej wszędobylności) takich tekstów... Wiele tam no... tak w sumie muzyka gra w tym samym rejestrze, jak chociażby i dzisiaj...
    Eee, w książce którą aktualnie czytam jest pozycja: żar namiętności, jejku. Pozdrawiam
    Ps; wolę prozaikę chociaż piszę bazgroły wierszykowate przecież... :))
  • betti 22.04.2019
    Dzięki, Freya za przeczytanie i ślad.

    Pozdrawiam.
  • Hypokryta 22.04.2019
    Zgrabnie napisane.
    Zabawna rzecz, jak to się pętlą ludzkie losy. Bo osobiście znam, a raczej znałem - bo to dla mnie czas przeszły - dwójkę osób, którym się przydarzyła dokładnie taka sama historia. Znaczy - drobne szczegóły są inne - ale reszta historii zdarzyła się praktycznie kropka w kropkę.
    Trzeba przyznać, że masz bardzo duży dar obserwacji i sprawną wyobraźnię, skoro udało Ci się stworzyć coś, co nie tylko jest prawdopodobne, ale w co da się uwierzyć, co jest na tyle "autentyczne", że rezonuje w naszych własnych wspomnieniach.
    W sumie, jak teraz tak myślę, to poza tą jedną historią, prawie identyczną z Twym zmyśleniem, którą tu wspominam, widziałem dwie całkiem podobne, które łatwo można do tego przyłożyć. Wycisnęłaś więc coś bardzo uniwersalnego z pozornie błahego pomysłu.
    Tekst daje do myślenia.
    Podoba mi się ta klamra.
    I to bardzo uniwersalne pytanie: co jest najważniejsze?
  • Hypokryta 22.04.2019
    Zapomniałbym: za sprawność pióra, prostotę przekazu i uniwersalność pytań u podłoża tekstu: 5/5
    Zdecydowanie lepiej Ci wychodzi proza niż poezja. Może powinnaś bardziej iść w tym kierunku?
  • Hypokryta 22.04.2019
    PS2: Co do Żaru Namiętności, czyżby inspiracja naszą opowijską poetką Margeritą? Dużo jej poświęcasz czasu i uwagi, jak upośledzonej bliźniaczce ;-)

    http://www.opowi.pl/zar-namietnosci-a50811/
  • Anonim 22.04.2019
    W skrócie: tekst bardzo realistyczny, ale niezwykle sztampowy. Czy warto pisać coś, co już napisano tyle razy? Nie mówię, że sam tego nie robię, ale czyjeś bardziej drażni ;) hihihi
    Aha. Co do formy. Interpunkcja do poprawy. A poza tym nie zaobserwowałem większych błędów. No, może poza pierwszym zdaniem:
    Myślała, że ma wszystko i wszystko pod kontrolą.
    Wiem, o co Ci chodziło, ale ujęłaś to niezbyt dobrze. A nie lepiej byłoby: Myślała, że osiągnęła wszystko i wszystko ma pod kontrolą? To tylko przykład.

    Pozdrawiam.
  • betti 22.04.2019
    Dzięki, Antoni i wybacz, ale napisałam jak chciałam i nie zamierzam niczego zmieniać ani poprawiać. Taki kobiecy kaprys.

    Pozdrawiam.
  • nicwięcej 23.04.2019
    betti wydaję mi się, że oryginalna wersja ma element, który chwyta za serca - z resztą w podsumowaniu jest nawiązanie do tego pierwszego zdania. Poprawka jest po prostu zbędna
  • betti 22.04.2019
    Dzięki, Hipokryta za wszystkie komentarze. Tak, masz rację, wyobraźnia w pisaniu, to podstawa.

    Jeżeli chodzi o ''Żar namiętności'', to uznałam jedynie, że jak na romans ten tytuł będzie dobry. O, Mar - zapomniałam... nie wiem nawet dlaczego ani jak mogłam... jestem niedobra.
  • Hypokryta 22.04.2019
    Ano jesteś niedobra. Taki mini pomniczek dla Margeritki, za te wszystkie upokorzenia.

    Powtórzę: wyobraźnia Ci się chwali. Najważniejsze, że nie opisujesz własnych wspomnień, bo to zawsze wychodzi płasko, żałośnie i banalnie. Do tego autor za bardzo jest wtedy przywiązany do głównej bohaterki/bohatera i mimo trzecioosobowej narracji wychodzi to zbyt osobiste. Myli się, gubi przecinki, potyka o sprawy elementarne. Wyobraźnia to podstawa, ci którzy jej nie mają - są skazani (jak ja) - na pisanie o własnym życiu, a wiadomo jak to się kończy.
    Całe szczęście więc, że nie wzięłaś tego z życia.

    Zasłużone 5/5
  • betti 22.04.2019
    Hipokryta, nie będę już lepsza. Długo nad tym pracowałam, żeby być sobą. Trudno, umrę jako wredna baba i taką pozostawię po sobie pamięć...

    Moje życie, to moja sprawa, a nie treść na portale literackie. W sumie, kiedy się patrzy na ludzi, to jest o czym pisać...

    Raz jeszcze dziękuję za ''rozmowę''.
  • Zaciekawiony 22.04.2019
    Trochę jak streszczenie filmu.

    Odkryli na ciele jej dziecka ślady znęcania, i nie wywołało to żadnych konsekwencji?
  • betti 22.04.2019
    Nie chciałam zanudzać czytelnika oczywistymi - oczywistościami.
  • Hypokryta 22.04.2019
    betti racja, nic nie obrzydza jak oczywista oczywistość w oczywistym sosie, podlana oczywistością na oczywistym półmisku. Niech czytelnik sam wykona w pamięci 2+2. Oczywiście... jeśli potrafi.

    brrrrrr... zaoczywiściłem się z tego wszystkiego.
  • Bogumił 22.04.2019
    Mnie się od razu z Margarithą skojarzyło i jej ostatnim wierszem.
  • betti 22.04.2019
    Pewnie dlatego, że to na ten sam temat.
  • Mia123a 22.04.2019
    Hejo Betti! Tak z ciekawości weszłam sobie w ten tekst. Kategoria 'opowiadanie' mnie zaintrygowała. Wiesz ja Cię nie znam ale raczej tutaj kojarzysz mi się z wierszami, więc stąd właśnie to zdziwienie. Tekst nie ma jakichś zbędnych długaśnych opisów więc czyta się jednym tchem. Chodź temat bardzo trudny, że tak powiem 'na czasie'. Smutne to opowiadanie. Napisane bardzo realistycznie. Ładnie Betti! Łap soczystą nic nie znaczącą tutaj 5. Pozdrowionka :)
  • betti 22.04.2019
    Mia psujesz mi średnią, nie rób tego więcej... a za przeczytanie i komentarz - dziękuję.

    Pozdrawiam.
  • jesień2018 22.04.2019
    Hej, Betti, podobało mi się, takie historie i takie traktowanie dziecka wywołują moje emocje i duży sprzeciw. Ostatnie zdanie - świetne. Tylko jedna uwaga, chodzi o to zdanie: "Myślała, że ma wszystko i wszystko pod kontrolą" - byłam pewna, że to pomyłka i chodzi o "wszystko i wszystkich", ale potem zdanie pojawia się znowu i znowu... Dla mnie to mylące. 5 dałam :)
  • betti 22.04.2019
    Na początku był wielokropek, może powinnam przywrócić... Ty też zaniżasz mi średnią, jakbyś prosiła się o kłopoty, a przecież to Ci wcale niepotrzebne...

    Za komentarz dziękuję.
  • jesień2018 22.04.2019
    betti Daję takie oceny, jakie mi się chce! ;)
  • betti 22.04.2019
    jesień2018 ja tylko z troski...
  • jesień2018 22.04.2019
    betti Wiem, wiem:)
  • Ozar 22.04.2019
    Dobrze pokazałaś świat w którym do życia nie wystarczy tylko talent, albo przekonanie, że sie go ma. Dziecko to wyzwanie i czasami niania pozwala wypełnić lukę po zbyt zalatanych rodzicach, a czasami nie. Jeśli dziecko jest mniej ważne od talentu to niestety zazwyczaj kończy się albo chorobą sierocą, albo nawet śmiercią. Nie można chcieć dziecka kiedy kobieta psychicznie nie jest do tego przygotowana. Oczywiście można mieć wpadkę, pomyłka w kalendarzu itd., ale tu raczej na to nie wygląda, więc pozostaje chciane, ale nie do konca dziecko. Potem może być już tylko gorzej. Piszesz "Na ciele dziecka znaleziono tak dużo ciętych, zasklepionych ran i siniaków, że trudno było trafić na miejsca wolne od przemocy," - czyli nad dzieckiem ktoś się pastwił. To albo nowa niania, albo nawet matka. Piszesz mam wszystko pod kontrolą... Tak jej sie wydawało, ale życie bardzo rzadko mamy pod kontrolą, zazwyczaj to życie ma nas pod kontrolą. Ona tego nie zrozumiała. Być może gdyby dzieciak nie dostał w życiu aż tak wiele w dupę by przeżył, ale jak widać organizm tak mocno niszczony poddał się. Smutne , ale prawdziwe. Reasumując bardzo ciekawa, choć smutna historia, jednak czy takich życiowych katastrof nie widzimy wśród nas? To może sie przydarzyć każdemu, kto uważa talent za coś co jest ważniejsze od dziecka. Jeśli się tak uważa, to nie czas na dzieci, trzeba poczekać, aż się do tego dorośnie.
  • betti 22.04.2019
    Ozar, talent, to dodatek do życia, miły dodatek, jeśli umie się z tego korzystać, ale nigdy - życie.

    Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam.
  • Ozar 22.04.2019
    Dokładnie tak. Talent to jedno, a życie to drugie. A zwarcie tych dwóch rzeczy nigdy nic dobrego nikomu nie przyniesie.
  • Wrotycz 23.04.2019
    Dobrze napisane opko, ale mi, sorry, treść nachalnie nasączona dydaktyzmem... ciut obniża jego walor.
    Pozdrawiam.
    4.
  • betti 23.04.2019
    Wrotycz, w którym miejscu pojawił się niby ten dydaktyzm? Nie, żeby mi to przeszkadzało, aczkolwiek ciekawa jestem?
  • Wrotycz 23.04.2019
    Betti, w całym pomyśle i jego poprowadzeniu. Zero szans od Autora dla bohaterki, dziecka, ojca.

    "Piszesz - nie rodź!"

    Ot, czerwony napis nad tytułem pojawia się i nie znika:)
    Wszystkie piszące sławne i nieznane matki tym 'zabijasz'.
    Okey, Twoje prawo, a moje do wyartykułowania zastrzeżenia odbiorczego. Własnego, subiektywnego zapewne.
  • betti 23.04.2019
    Wrotycz dlaczego Ty zawsze powierzchownie, dlaczego nie wnikasz, nie sięgasz głębiej?
  • Wrotycz 23.04.2019
    Nie wiem.
    Nie przejmuj się. Naskórne opinie nie są tego warte.
  • betti 23.04.2019
    Dałam im szansę, wszystkim: matce, ojcu, dziecku. To był ten moment, kiedy odeszła niania... Mogli stworzyć cudowną rodzinę. To był ich wybór.

    Piszesz, że ''zabijam'' wszystkie sławne piszące matki. Tu rodzi się pytanie, dlaczego wśród tych sławnych, piszących matek jest tak mało matek szczęśliwych. Wystarczy poczytać biografie.

    Przejmuję się, bo z Twoją opinią się liczę.
  • Wrotycz 23.04.2019
    Nie, dziecku nie dałaś w ogóle, miało prawo najdłużej przyzwyczajać się do nowej 'niani' (rodzicielki).
    Tatusia pozbawiłaś cienia opieki nad chłopczykiem (są wieczory, weekendy, urlop).
    A mamusię np. decyzji zatrudnienia pani sprzątająco-gotującej - a nie niani.
    Zresztą multum innych możliwości.
    A tu mamy prostą równię pochyłą, pod tezę.
    Szczęśliwe sławne matki - pisarki nie istnieją? Jeśli nie (nie wgłębiałam się w ową zależność pisanie a macierzyństwo) to również nie mogły być szczęśliwymi matkami żadne sławne utalentowane kobiety. Od projektantek mód, wnętrz, pań robiących w polityce, w nauce, w sporcie.

    A najgorzej to miały dzieci królewskie, książęce etc.
  • betti 23.04.2019
    Wrotycz dałam wszystkim szansę, szkoda, że tego nie widzisz... ale ''nic to''
  • Wrotycz 23.04.2019
    Betti, znasz mnie. Ciężko mi pisać wbrew sobie. Może się mylę, to naturalna cecha każdego z nas.
    Przepraszam za swoją opinię, ale teraz nie potrafię jej zmienić.
    Może kiedyś wrócę i inaczej odczytam.
    Pozdrawiam serdecznie.
  • betti 23.04.2019
    Wrotycz nie ma za co przepraszać, ja szanuję każdą wypowiedzianą głośno myśl. Wiesz, że mi nie zależy na oklaskach, już dawno z tego wyrosłam...

    Pozdrawiam również serdecznie.
  • Wrotycz 23.04.2019
    Uściski:)
  • Ritha 23.04.2019
    Sztampa, betti, sztampa, ale powiem Ci, że Ci dałam pinć i to wczoraj, bo (pomimo uogólnień, pomimo sztampy :P i pomimo zbytniego moralizatorstwa) to trochę rozumiem przekaz. Pokazywanie czarno na białym też jest potrzebne.
    Pozdrawiam
  • betti 23.04.2019
    Aż sprawdziłam średnią - no, mogę Ci wybaczyć, bo nie wyszła poza szablon.

    Ritha najważniejsze jest życie i to, co można z niego wycisnąć. Trzeba po prostu być szczęśliwym.

    Pozdrawiam.
  • Ritha 23.04.2019
    betti pierdol tę średnią. Moja piątka była chyba druga.
    Życie tak, ale pasja jest solą w tej potrawie, a różni ludzi do różnych rzeczy stworzeni zdaje mi się, grunt to gdzieś tam szukać kompromisu. No i szczęścia.
    Trzym się.
  • Hypokryta 23.04.2019
    Ritha Muszę panienkę Rithę zmartwić, sądząc po komentarzach była to piątka co najmniej czwarta, a najpewniej gdzieś ósma :)
  • betti 23.04.2019
    Ritha nie mogę, jestem do niej przywiązana... ha, ha, ha.

    Masz rację, przecież życie, to sztuka kompromisu albo odwrotnie.
  • Ritha 23.04.2019
    Hypokryta nieprawda! Weszłam tutej i przeczytałam zaraz po publikacji. "Nacisłam" gwiazdy i poszłam.
    Dziś przyszłam z komentarzem.
    Tak było :>
  • betti 23.04.2019
    Hypokryta Ty nie masz nic lepszego do roboty niż liczyć te gwiazdy? Wiersze pisz albo coś innego. Też zaniżyłeś mi średnią...
  • Hypokryta 23.04.2019
    betti Gwiazdy nade mną prawo moralne we mnie. Tak już zostałem wychowany, przykro mi, ale zawsze będę szukał wśród gwiazd nadziei.
  • pkropka 23.04.2019
    Witaj Betti po raz pierwszy :)
    Jak dla mnie początek trochę nieporadny, chyba głównie przez to, że mocno skrótowy. Wiem, że nie jest najważniejszy dla fabuły, ale po rozbudowaniu bardziej bym się wczuła w jej sytuację.
    Podoba mi się powtarzanie pierwszego zdania, za każdym razem ma inny wydźwięk.
    Oceny nie daję, żeby nie psuć średniej :p
  • betti 23.04.2019
    Bardzo Ci dziękuję pkroka - i doceniam.
    Fakt, nie mam cierpliwości do ''kazań'' dlatego piszę szybko i krótko.

    Hypokryta, gdyby ta nadzieja była w gwiazdach tylko, to bym nie schodziła na ziemię... ale mi się ładnie napisało, prawda?
  • riggs 22.05.2019
    Tyle razy Ci pisałem... Nie publikuj prozy. Masakra. Poziom 4 klasy podstawówki, ale Ty dobrych rad nie przyjmujesz. Nawet szkoda mi dać Ci oceny. Zenada
  • betti 08.06.2019
    Żebyś Ty chociaż w połowie pisał tak dobre wiersze jak ja prozę, to mogłabym przy tym komentarzu przystanąć, a tak śmieszysz mnie tylko...
  • inkarnacja 19.06.2019
    Jest jakiś pomysł, całkiem fajny zresztą, ale kładzie go raz, że wykonanie, dwa, że wszystkie możliwe uproszczenia fabularne, które mocno okroiły tekst z logiki.

    Moje zastrzeżenia do wykonania brzmią mniej więcej tak: Masz w ręku narzędzie, i to dobre narzędzie, takie z wyższej półki, ale jeszcze nie potrafisz nim operować na satysfakcjonującym poziomie. Pod tym względem prym wiedzie przede wszystkim początek, który jest napisany, wybacz dosadność, po prostu topornie, niemniej przez całą lekturę miałam wrażenie, że “można było lepiej”; że jest w tym – w Tobie – iskra, ale nie udało Ci się rozdmuchać jej w prawdziwy ogień. Albo po prostu nie wykorzystałaś potencjału, który w sobie masz. Nie znaczy to, że opowiadanie jest napisane źle czy choćby nijako, bo ma swoje momenty. I to całkiem sporo. Ale – jak mówię – można było lepiej. A nawet dużo lepiej. I to wyraźnie czuć, przez co jednak tylko wzrasta poczucie niedosytu.
  • betti 19.06.2019
    Ta ''iskra'' jakoś nigdy szczególnie mnie nie interesowała dlatego wybrałam inną.

    Jestem jednak ciekawa, z jakiej to logiki, uproszczenia okroiły ten tekst?

    Tak dla Twojej wiedzy, niektórzy lubią pisać ''tasiemce'', które mnie osobiście nudzą, ponieważ jednak ktoś wymyślił miniaturki prozatorskie, korzystam z tego daru.

    Pozdrawiam.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania