nic nie tłumaczy ckliwości tego wiersza (a jednak)
łóżko przesiąkło twoim zapachem
choć nawet nie wchodziłaś do sypialni
zapamiętuję też kolejność, z jaką ulatują bąbelki ze szklanki,
w której moczysz usta
śmiejemy się z jutrzejszych dowcipów
i w ten sam sposób przeskakujemy kałuże, które wyparowały lata temu
ty wciąż nie rozumiesz
że kiedyś, mroźną zimą,
braknie opału do piecyka, który w sobie noszę,
i zacznę palić własnymi snami
to będzie jak przytulanie bałwana wczesną wiosną
albo jak przejażdżka karpiem przeczuwającym grudzień
tam, na kuchennym stole, ktoś rysował w mące, lecz brakło cierpliwości:
twoja twarz, moje usta,
niedokończone serce w popiele straconych nadziei
Komentarze (9)
"Płakałam wczoraj na przystanku autobusowym, bo Andrea Bocelli z reklamy jakiegoś tam koncertu, miał identyczny uśmiech do Twojego, kiedy to śmiałeś się z moich wygłupów. Jaka byłam głupia...Myślałam, że to wystarczy, byś się uśmiechał."
Oj, trafiłeś w czułe struny- jak widać :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania