Niderlandzki Łuk cz.1

Grupa elfów powoli zbliżała się do celu swojej wędrówki. Zgodnie z tym co usłyszeli od karczmarza wejście do lochów, których poszukiwali powinno znajdować się gdzieś tutaj. Zefir, przywódca grupy rozkazał trzem swoim ludziom udać się do pobliskiej rzeki i uzupełnić zapasy wody. Natomiast pozostała czwórka zaczęła przeczesywać okolicę w poszukiwaniu groty, która miała zaprowadzić ich do podziemi. On i jego najlepszy wojownik – Gordon, trzymali się z tyłu i dyskutowali o tym co było celem ich podróży.

 

- Jesteś pewien, że w tych lochach znajdziemy to czego szukamy? Karczmarz mówił, że ostatnie elfy, które postanowiły udać się w te strony nigdy nie wróciły – odezwał się Gordon, jeden z niewielu elfów o ciemnych włosach i brązowych oczach. Był on nie tylko świetnym łucznikiem, ale również świetnie walczył wręcz i przy użyciu sztyletów.

 

- Bez obaw, jestem pewien, że nasi poprzednicy po prostu nie znaleźli tego czego szukali i wstyd im było wrócić do miasteczka – odparł blondyn o niesamowicie jasnych włosach, które sięgały mu do pasa.

 

- Obyś miał rację - uśmiechnął się lekko jego towarzysz – mogło być też tak, że znaleźli oni Niderlandzki Łuk i postanowili wynieść się gdzie indziej.

 

- Nie bądź śmieszny, gdyby znaleźli ten łuk, na pewno byśmy o tym wiedzieli – Zefir nie chciał dopuścić do swojej głowy myśli, że ktoś inny mógłby zdobyć łuk, który należał do jego ojca.

 

- Panie, znaleźliśmy wejście do lochów – usłyszał nagle jednego ze swoich ludzi.

 

- Świetnie – spojrzał na Gordona i zaniemówił na widok jego twarzy. Jego towarzysz miał szeroko otwarte usta i spoglądał gdzieś w dal. Zefir również odwrócił wzrok w tamtą stronę i zrozumiał co tak przestraszyło jego sprzymierzeńca. W ich stronę zmierzały trzy konie ciągnąc za sobą ludzi, których posłał nad rzekę. Kiedy konie zbliżyły się jeszcze bardziej, Zefir zauważył, że każdy z nich ma wbity topór w plecy. Wiedział doskonale co to oznacza:

 

- Krasnoludy – jęknął cicho i spojrzał na Gordona, który doszedł już do siebie.

 

- Szybko, musimy skryć się w tym lochu, nie mamy szans jeśli zostaniemy tutaj – krzyknął do pozostałych jego najlepszy wojownik.

 

Nikt nie zamierzał się z nim spierać i w ciągu kilku sekund wszyscy znaleźli się w jaskini, która miała zaprowadzić ich do rozległych lochów.

 

*****

Zapraszam do przeczytania pierwszej części mojego najnowszego opowiadania, oraz zachęcam do pozostawienia komentarza i podzielenia się ze mną swoją opinią :)

Średnia ocena: 3.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • ArTemis 08.03.2015
    Interesujące, mi osobiście czytało się lekko, aczkolwiek trochę dziwne dialogi. 4 ;)

    To, co zauważyłem dziwnego:
    ''Zefir, przywódca grupy rozkazał trzem swoim ludziom udać się do pobliskiej rzeki i uzupełnić zapasy wody.'' -> Tak się zastanawiam, czy jeżeli mowa o elfach w opowieści, to czy można posługiwać się właśnie słowem ''ludzie'' o swoich? Nie jestem do końca pewien, bo nigdy nie interesowałem się aż tak tą tematyką, po prostu wpadło mi to w oczy.

    ''Był on nie tylko świetnym łucznikiem, ale również świetnie walczył wręcz i przy użyciu sztyletów.'' -> Małe powtórzenie słowa ''świetne'' ^ ^
  • Klaudunia 23.11.2019
    Bardzo interesujące, chociaż pozwól mi na tę uwagę - akcja toczy się zdecydowanie za szybko. Zdecydowanie. Mam wrażenie, że to wszystko działo się w kilkadziesiąt sekund, a tak na pewno nie było.

    Być może to zamierzony efekt, ale według mnie powinieneś/powinnaś bardziej skupić się na przeżyciach bohaterów. Akcja toczy się za szybko. Ale poza tym opowiadanie jest bardzo fajne:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania