Nie do zniesienia
Połamane słowa, niekiedy sztuczne,
jakby na siłę upchane w rzędach,
nie proście o więcej zrozumienia,
ani na zapamiętanie dłuższe
niż łyk gorzkiej herbaty,
to nieistotne, tak myśli większość karłów
w radosnym tańcu nieruchomieje już dusza
i trwalszy jej upadek oraz gnicie
próby spóźnionego człowieczeństwa
Wykrzywiam też słowa; nieistotność próśb,
lub raczej skamlenie,
cichy skowyt księżyca do psa,
w którego ogonie mieszka radość
mordercy jakiegokolwiek jutra,
przecież nie dociera dalej niż spalone perseidy,
są za to życzenia szczerbatych karłów -
tak swobodnie hasają w oceanie myśli;
karnawał masek i zobojętnień
pomaga trwać w bezruchu uczuciom
trudniejszym od nienawiści
Zdławione dźwięki, niby szepty
w szczelinach codzienności
trwa pościg za czymś żywszym,
za mniej martwymi źrenicami ryb,
być może nawet za ciszą, lecz na próżno
wytężasz wzrok,
już nic nie zmieni rzeczywistości,
żadne naiwne modlitwy nie uchylą
skrawka szarych chmur.
To nie do zniesienia,
tak dalekie niebo,
piekło nieco bliżej,
we mnie.
Komentarze (2)
Zdławione dźwięki
niby szepty w szczelinach - codzienności już psują nastrój. Rozumiesz o co mi chodzi, prawda?
Do mnie trafiają strzępki typu: "życzenia szczerbatych karłów". Nie warto dobudowywać na siłę w poezji.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania