Nie każde złoto jasno błyszczy, nie każdy błądzi, kto wędruje - Pan Buczybór

Była tu u nas kiedyś, w okolicy, nadzieja. Cała złota, błyszcząca, oblewająca się najdroższym winem. Piękna kobieta, muszę przyznać. Stąpała po ziemi z anielską gracją; aż trudno było uwierzyć, że to tylko zwykłe osiedle, a nie pałacowy ogród. Wszyscy patrzyli na nią z zachwytem, ja czasami też, ale miałem ciekawsze zajęcia. Znakowałem ławki wedle przydatności, wygody, usytuowania... Często musiałem przesiedzieć cały dzień, by prawidłowo ocenić. Oczywiste więc było, że miałem czas tylko na wypady do monopolowego i sporadyczne powroty do mieszkania na trzecim piętrze. Nie mogłem sobie zaprzątać głowy jakimiś kobiety. Zresztą i tak miałem od tego swoich ludzi. Znaczy, to raczej oni mieli mnie, bo nigdy nie prosiłem o takie latanie nad głową.

— Mógłbyś z nią w końcu porozmawiać — mówili. — Piękna jest, zgrabna, musisz ją poznać, jak wszyscy.

Nie, nie zachęcało mnie to. Czasami ją widywałem, jak przemykała przed aktualnie sprawdzaną ławką. Wbrew temu, co mówili wcale nie świeciła, raczej jechała potem od tego ciągłego spacerowania. Z jakiegoś jednak powodu sąsiedzi podążali za tą wonią i kasztanowymi włosami, jakby była ostatnią taką na ziemi.

W letnie noce, gdy kładłem się spać, kącikiem świadomości dostrzegałem jej drobne stópki wulgarnie stąpające po deskach ławek. Nie żebym o to dbał, ale pewnie robiła mi na złość. Skąd wiedziała? Nie wiem, ludzie dużo gadają, różnie gadają, nigdy nie dają spokoju. Gdy wstawałem rano, widziałem odciski na brązowej farbie i nie mogłem znieść jej niewinności, gdy ze wszystkimi wpadała do monopolowego, po to tylko, by nacieszyć ich swoją obecnością. Nie chciałem poznać jej imienia, ale mogłaby się nazywać Egoistka.

Z czasem zacząłem tracić przyjaciół, nikt się nie interesował gościem od ławek. Rozumiem to. Gdybym miał wybór, sam bym nie chciał się znać. Ona, ta dziewczyna, też powoli traciła swoje stadko. Robiło się coraz zimniej, musiała z czasem zakryć te ruchliwe nogi i tak wszyscy się raczej pochowali, gdy spadł pierwszy śnieg. Pewnego dnia, jedząc rosół, wyglądnąłem przez okno, by sprawdzić, czy nadal lata po placu. Nie było jej. Nadzieja, tak mi o niej mówili nawet, gdy nie chciałem słuchać. To nie było imię. Raczej powołanie. Trochę bolesne, ale z perspektywy moich ławek wyglądało na to, że tak chciała. Ciągle powtarzali, że błyszczy, ale to tylko metafora. Nie można przecież tak robić dla wszystkich, to niemożliwe. Schowała się, bo śnieg był czystszy od jej oblicza. Trochę smutne. Wtedy, kończąc zupę, zrozumiałem, o co chodzi. Wrzuciłem miskę do zmywarki, ubrałem płaszcz. Po drodze spotkałem sąsiadkę życzącą powodzenia. Miła kobieta.

Spotkaliśmy się pod osiedlową jabłonią, która przykryła gołe gałęzie puchatym śniegiem. Nie musiałem długo czekać, by się pojawiła. Byłem przecież ostatnim, który nie zakochał się w jej spojrzeniu.

— Nadzieja? — spytałem.

— Może być inaczej — zbliżyła się, schowała blade ręce do kieszeni kurtki. — Tylko ty mi pozostałeś.

— Wiem.

— Czy jestem twoim blaskiem?

Kasztanowe włosy, spokojna twarz, oczy, których koloru nie mogłem dostrzec. Zapach zimna, aura zbłądzenia. Wyglądała jak złoto, które zgubiło ścieżkę do skarbca. Skromny skarb, który nieświadomy lud wyniósł na piedestał.

— Jesteś moim powietrzem. Mniej więcej.

Zdziwiła się, jej wzrok nabrał odcieni zwyczajności. Chyba jako jedyny dostrzegłem to, co już dawno powinno być odkryte.

— Uff — odetchnęła. — Jeden normalny.

— Myślałem, że to lubisz.

— Lubiłam. Ci ludzie zdążyli mnie znudzić.

— Czyli odchodzisz?

— Jeszcze nie — przyznała. — Zostanę tu jeszcze chwilę.

Wróciłem do domu napełniony nową myślą. Zdaje się, że od tamtego zdarzenia wszystko wróciło do normy; nikt już nie miał ochoty pokładać nadziei w "idealnych" osobach. Monika, jak się niedługo później dowiedziałem, porzuciła rolę nadziei słabszych mas ludzkich i ostatnie miesiące na moim osiedlu spędziła już jako normalna panienka, kręcąca się koło monopolowego. Co jakiś czas zjawiała się przy którejś z moich ławek, by móc lepiej poznać mój oschły charakter. Miło wspominam te chwile, choć przyznam, że nie było zbyt łatwo podtrzymać konwersację z taką osóbką.

Odeszła w pokoju, zostawiając po sobie nikły ślad, który mógł stać się zalążkiem czegoś więcej.

Nie każde złoto musi błyszczeć, nie każdy skarb musi być wielbiony - tak o niej mówili tym, którzy nie wiedzieli, o co chodzi.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (29)

  • Angela 14.04.2019
    Obstawiam Pasję, albo Justyskę.
    Swoją drogą bardzo mi się podobało : )
  • Dekaos Dondi 14.04.2019
    Pan Buczybór też mógłby napisać taki tekst. Chyba? Tak czy siak, tekst mnie się podobał. Pozdrawiam:) *****
  • pkropka 14.04.2019
    Ja stawiam na Maurycego.
  • pkropka 14.04.2019
    Ok, zmieniam zdanie. Stawiam na Light.
  • Ja tam już zaczynam głupieć, ale to może być utwór Pasji.
  • Pasja 14.04.2019
    Tak pewnie mój już sama nie rozpoznaję.
  • pasja :)
  • Mia123a 14.04.2019
    Hm. Nie wiem. Ładne to. Może jednak Maurycy?
  • Karawan 14.04.2019
    Stawiam na kota Maurycego ;)
  • jesień2018 14.04.2019
    Może pan Buczybór? Im dalej, tym trudniej. Chyba za krótko jestem na Opowi :)
  • Pasja 14.04.2019
    A może zaciekawiony?
  • No dobra Jesień 2018, mam Cię, to będzie twoje dzieło:)
  • jesień2018 14.04.2019
    Super, Mauryc! Jeśli chodzi o zgadywanie siebie nawzajem, to jesteśmy kwita :)
  • jesień2018 no :)
  • jesień2018 musimy połączyć siły i po odgadywać resztę:)
  • jesień2018 14.04.2019
    Maurycy Lesniewski haha wiesz, ja zostawiłam swoje typy prawie pod wszystkim, ciekawa jestem, czy mam chociaż jedno trafienie. Trudno jest!
  • Pasja 14.04.2019
    Maurycy Lesniewski i jesień dajcie sobie spokój bo to jest moje opowiadanie :))
  • pasja a to mówiłem, pierwsza myśl najlepsza:)
  • Pasja 14.04.2019
    Maurycy Lesniewski pewnie wszyscy się zdziwimy w środę :))
  • jesień2018 ja to chciałem przyjąć taki system nawet żeby pod każdym tekstem obstawiać jednego autora, wtedy jedno powinienem był trafić:)
    Ale później sobie pomyślałem, s jak mój „czarny koń” nic nie napisze? I misterny plan szlag trafił :)
  • pasja ja tu już w nic nikomu nie wierzę tak do końca, każde potwierdzenie i zaprzeczenie to mogą być zmyłki autorów
    :)
    Ale zabawa jest super!
  • Pasja 15.04.2019
    może Angela tu się schowalaś
  • Angela 15.04.2019
    Nie potwierdzam, nie zaprzeczam : )
  • Pasja 17.04.2019
    No Panie B bardzo ładnie poprowadziłeś nie w tą stronę.
  • Pasja a ty mnie tu znowu w pole wyprowadziłas :))))
    Dobry tekst PB!
  • jesień2018 17.04.2019
    Zgadłam!!!
  • Dekaos Dondi 17.04.2019
    Zgadłem PB - tekst mi się skojarzył jakoś z ''Żółtą Tristą""
  • Pan Buczybór 17.04.2019
    No, właśnie byłem ciekaw, czy ktoś to tak powiąże.
  • pkropka 17.04.2019
    Bardzo ładne opowiadanie Panie Buczyborze. Do końca nie byłam pewna, czy piszesz o dziewczynie, czy o nadziei.
    I ładna interpretacja cytatu.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania