Nie ma jak w domu - drabbelek
Zegary wskazywały dwunastą pięćdziesiąt dziewięć. Dzień był upalny. Dwóch gadało o wszystkim i niczym, głównie o niczym. Lokalna opowiastka była z tych mrożących krew w żyłach.
- Powiesił się w wynajętym lokalu. Szalony. Tak go nazywali. Jego gnijące zwłoki policja odnalazła dopiero po miesiącu.
- Znam typa?
- Nie.
- To co mi głowę zawracasz umarłymi.
- Kiedy to zwyczajnie ciekawe. Posłuchaj! Po remoncie, lokum przy Ostatniej Godziny_13 wynajęto powtórnie.
- Chwila, właśnie tam żyje mamcia.
- A ty? Gdzie mieszkasz?
- He, wiadomo, u mamci jest najlepiej.
Trzynasta. Wybiła po raz ostatni. I stał się koniec. W ciszy. Tak po prostu. Obyło się bez trąb tym razem.
Komentarze (6)
Ciekawe jak połowa tekstu, przekazuje bezstratnie, to samo, co zawarto w dłuższej w wersji z dłuższą treścią.
666 - sataniści albo geniusze dostrzegli w czasie przeczytu, tym samym stwierdzam, że ze mnie, nikt z nich.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania