Nie ma nieba - Rozdział I

Był styczeń. Puszysty, nieskazitelnie biały puch bezwładnie opadał na ziemię, niczym tysiące najróżniejszych drogocennych diamentów. Na powierzchni jezior zadomowiło się kryształowe lustro lodu. Na tle tego jakże pięknego, wyróżniającego się krajobrazu stał budynek, w którym ludzie walczyli o życie i zdrowie. To właśnie w nim usłyszano więcej modlitw niż w kościele.

Pewna dziewczyna trafiła do owego szpitala po omdleniach i dość ciężkim stanie chorobowym. Pomimo, iż lekarze zrobili już wiele badań żadna z postawionych diagnoz nie potwierdziła się. Dopiero po wykonaniu tomografii doktorzy spostrzegli niedoskonałości w jej głowie.

Czekała na korytarzu, gdy jej rodzice i medycy zawzięcie dyskutowali w gabinecie. Kiedy wyszli, widziała w ich oczach łzy. Płakali i przytulali ją tak mocno, jakby mieli się już nigdy nie spotkać. Potem pocałowali trzynastolatkę w czoło, odchodząc. Nie wiedziała, co ma o tym myśleć.

 

***

 

Następnego ranka, gdy tylko otworzyła oczy, widziała mamę i tatę obok siebie. Przez chwilę żartowali i rozmawiali na najróżniejsze tematy, ciesząc się rodzinną bliskością. Atmosfera jednak szybko się zepsuła, gdyż pacjentka rzuciła pytanie:

- Dlaczego nie chcecie powiedzieć mi o wynikach badań?

Mama przytuliła ją do siebie. Oznajmiła, że jest duże prawdopodobieństwo wystąpienia u niej góza mózgu, który może pęknąć w każdej nieszczęsnej chwili. Mogła umrzeć.

Szepnęła tylko, aby się nie martwili i odwzajemniła mocny, ale czuły uścisk. Nie znosiła, gdy rodzice przez nią płakali. Łzy w ich oczach były znienawidzone.

***

Po wyjściu ze szpitala jeździli do wielu doświadczonych, wykształconych lekarzy. Każdy z nich mówił to samo: potrzebny był rezonans magnetyczny. Pojechali nawet do stolicy, aby dowiedzieć się szczegółów o badaniu. Jeden z doktorów rzekł, iż jest to możliwe dopiero w czerwcu. Rodzice byli wściekli. Mieli czekać sześć miesięcy?

W obawie o zdrowie i życie córki, zaczęli robić wszystko prywatnie, wydając przy tym ogromną ilość pieniędzy. Rezonans został przyspieszony i miał odbyć się dwudziestego stycznia.

 

***

 

Leżąc w bezruchu, słyszała tylko huk maszyn. Lekarze podarowali trzynastolatce specjalne słuchawki, które miały zagłuszyć ten odgłos.

Chwilę później do pokoju zawitała pielęgniarka. Dała jej do ręki urządzenie, którego ma użyć, gdy źle się poczuje. Ostrzegła również, że za kilkanaście minut będą wstrzykiwać dziewczynie coś do żył. Po tym zrobiło się jej tak słabo, że już miała nacisnąć przycisk, ale uprzejma pielęgniarka skutecznie pocieszała nastolatkę.

- Jeszcze troszkę, trzymaj się, skarbie.

Postanowiła wytrzymać i być silną.

Uśmiechając się, w pokoju cichł dźwięk maszyny. Do pomieszczenia wbiegł tata, od razu biorąc swoją córkę w ramiona. Wyniki miały być za godzinę.

Czas wydawał się dłużyć. Po pewnym czasie do pokoju weszła młoda kobieta, trzymająca kopertę.

- Proszę bardzo - podała im wyniki.

To wydawała się być najlepsza, najbardziej optymistyczna chwila w ich życiu. Szkoda, że to nocą rodzą się demony.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Monia999 11.08.2014
    Jest OK ;) ale może słowo puch lepiej byłoby zastąpić np. śniegiem? No ale to taki mały szczegół... czekam na dalsze części :)
  • Nati 13.08.2014
    Bardzo fajne :) Ciekawe zakończenie :P Czekam co będzie dalej
  • Łowczyni 16.08.2014
    Niezłe. Wzruszające i wciągające. Czekam na kolejną część. :)
  • Malinka ;D 19.08.2014
    Wzruszające. Czekam na kolejne;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania