nie skryjesz się w mroku i nie zliżesz całej soli nocy
kiedy już cisza ucichnie a oczy domów zamkną powieki
wychodzimy z siebie i niezastukanym krzykiem
próbujemy być nawet wtedy gdy nie otworzymy drzwi
bo tak naprawdę nie jesteśmy zamknięci tylko zaciszeni
~~~
mieszkała na drugim w narożnym mieszkaniu
nie otwierała okien wychodziła o zmroku do nocnego
po drodze w śmietnikowej altanie
opróżniała plecak z pustych butelek
kiedyś mijałyśmy się w klatce
spojrzała spod szarej czapki nasuniętej głęboko na oczy
w zasadzie cała była nijaka oczy też miała zasypane w popiele
potem słuchałam na balkonie jej samotności
wciśniętej w ciemnostalowe mroki
a jednak zapraszała do siebie powietrze
stałam obok i liczyłam pustki
tak bardzo znajome tak blisko
a jednak o jeden skos z drugiego na trzecie za daleko
paliła dużo piła mniej
ale intensywnie wino tylko wino
właściwie nie pamiętałam czasu w którym tego nie robiła
może był jakiś moment w jej życiu jakaś młodość
pewnie posiadała wiązkę dziwnych niepasujących do siebie obrazów
twarze cienie strzępy podartych rozmów i miłość zapewne
gdyby tak przyłożyć do niej ucho mogłabym usłyszeć głuchy krzyk
przejmujący tak jak wiatr północy
wypełniający długie godziny dzielące przebudzenie od zaśnięcia
wewnętrzny dialog
a czasem wyrwane z ciemności słowa:
– jestem zmęczona i dlatego
piję samotnie...
Komentarze (4)
Finał... usprawiedliwianie się przed sobą, czy innymi?
Bardzo ważny wiersz. Mamy wybór: izolacja czy integracja i kilka istotnych przyczyn, które go determinują.
Wreszcie rola do wypełnienia dla obserwatorów.
Czasami jest już za późno.
Szacun, Pasjo, za temat i za warsztat.
5!
Pozdrawiam serdecznie
Podoba mi się ten wiersz, który empatią, zainteresowaniem próbuje przeniknąć "znajome pustki".
Pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania