Nie zapomnij o mnie.

Są ludzie, którzy zakochują się tylko raz w życiu i do końca pozostają wierni tej miłości, są też i tacy dla których miłość znaczy mniej więcej tyle samo co kanapka z serem. Ja nie wyobrażałam sobie zakochać się tylko raz w życiu, ale też nie traktowałam miłości jak kanapki z serem. Miłość kojarzyła mi się z czymś mistycznym, nadprzyrodzonym. Czymś co ciężko było opisać słowami.

 

Gdy go poznałam, byłam młoda, naiwna i pełna tego czegoś, co dla dziewczyn w moim wieku jest naturalne. Z perspektywy czasu nie jestem pewna czy wtedy go kochałam, ale jednego jestem pewna zdecydowanie byłam nim zauroczona, imponował mi swoim wiekiem, dojrzałością. Lgnęłam do niego jak przysłowiowa mucha do lepu. Nasza znajomość zaczęła się zwyczajnie. W ramach uczczenia naszych ostatnich wakacji przed studiami postanowiłyśmy z przyjaciółkami sporządzić mapę nabliższych w naszej okolicy dyskotek i pijalni piwa. Co wieczór miałyśmy spędzać noc w innym lokalu. Boże, jaka ja wtedy byłam głupia. Do końca życia nie zapomnę tamtego dnia.

 

- Roks – szepnęła konspiracyjnie do mnie moja najlepsza przyjaciółka Adela – widzisz tego blondyna?

 

Dyskretnie kiwnęła głową w jego stronę i popatrzyła na mnie błyszczącymi od nadmiaru alkoholu oczami.

 

- Widzę – odpowiedziałam, wzruszając ramionami – co z nim?

 

Znałam ją, i wiedziałam, że wpadł jej w oko. Wysoki, dobrze zbudowany, przystojny blondyn z zadziornym uśmiechem.

 

-Cały czas gapi się na ciebie – pisnęła – nie podoba ci się?

 

Wymieniłam z Magdą i Kasią porozumiewawcze spojrzenia. Adel była niepoprawną romatyczką. Z uporem maniaka każdą z nas strała się wystawiać. Niestety z marnym skutkiem.

 

-Daj spokój – machnęłam ręką – przyznaję facet jest niczego sobie, ale pub to nie najlepsze miejsce na poznawanie potencjalnego kandydata na męża.

 

W odpowiedzi wzruszyła ramionami. Nie spodziewałam się, że tak łatwo odpuści. Musiała bym skłamać, gdybym powiedziała że wcale mi nie ulżyło.

 

-Roks – tym razem to Kasia zagadnęła do mnie, łapiąc za rękę – ten koleś idzie w naszą stronę.

 

Przyjrzałam sie jej uważnie. Żadko kiedy, przejmowała się czymś, ale tym razem jej źrenice stawały się wielkie jak spodki i ten błysk w jej oczach. Chyba każdej z nas wpadł w oko.

 

-Cześć dziewczyny – usłyszałam za swoimi plecami – jak się bawicie?

 

Miał cholernie zmysłowy tembr głosu. Do tej pory odwróciłam się w jego stronę tylko raz i nie zamierzałam tego zmieniać. Faceci w tamtym czasie nie obchodzili mnie i nie chciałam wiązać się z nikim.

 

Dziewczyny wymieniły z nim uściski dłoni, zdawkowe zdania, wybełkotały pod nosem wpatrzone w niego, jak w obraz swoje imiona.

 

-Koleżanka się ze mną nie przywita? - zagadnął nachylając się do mnie – nie uważasz, że to niegrzecznie?

-Roksana, mam na imię Roksana – powiedziałam odrobinę za głośno – zadowolony?

 

Nie cierpiałam, gdy ktoś w tak bezpośredni sposób zwracał mi uwagę. Uważałam, że jeżeli nie mam ochoty się komuś przedstawiać to nie muszę tego robić.

 

-Kacper – wyciągnął do mnie dłoń – będę zadowolony, jeżeli dasz się zaprosić na drinka.

 

Pokręciłam głową. Przyjęcie zaproszenia na drinka, nawet od tak przystojnego mężczyzny nie było dobrym pomysłem. Paraliżował mnie strach przed niebieską pigułką dosypaną do drinka, po której mógłby zrobić ze mną wszystko.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Konkol 26.06.2016
    A mogło być pięknie. Co za czasy. W moich czasach wiele razy skorzystalem z propozycji dziewczyn zapraszających mnie do kina, na dyskotekę, na drinka i nigdy nie balem się, że któraś z nich mnie zgwałci.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania