Niebo
Zawsze kiedy słyszę, że książki o magii, że czary, wróżby, talizmany są nośnikiem, dzisiejszej kultury, to jestem zdumiony.
Mamy do czynienia z urządzeniami, które są wstanie zrobić za nas wszystko, no prawie wszystko. Posługujemy się technicznymi nowinkami, a wierzymy w gusła, zabobony, w to co odrealnione.
Chyba czym więcej wiemy, tym mniej nas ciekawi świat. Szukamy namiastki, substytutu, jakiegoś cudu, a kończymy na grotesce, która jest wynikiem przesycenia.
Zaczynamy się bardziej bawić, tym co niewidzialne, kierując swe zainteresowanie okultyzmem, hipnozą, by choć przez chwilę być kimś innym.
Poszukujemy tego co jest niepewne, byle uniknąć stagnacji.
Wiara jest dla nas czymś z lamusa, takim tworem dla starych , biednych, brzydkich.
To oni mogą klepać paciorki, być grzeczni, kłaniać się i tak do usranej śmierci.
Bo jak każdy z nas sobie przypomni, to kiwanie palcem, to biadolenie, że mamy być grzeczni, bo inaczej nie pójdziemy do Nieba. To robi się tak smętnie, tak bardzo drętwo, że chce się aż zapomnieć, że było tak i ciągle tak się dzieci straszy.
Z Anioła Stróża, zrobiono nam kamerdynera, niańkę, chłoptasia na usługi.
To on miał nam usługiwać, nosić plecak, spać przy łóżku, bo może kołderka się omsknęła, a więc on zmarznięty czuwał.
Nauczono nas ,że Niebo to takie schronisko, gdzie wszyscy w białych szatach, filakteriach, zadowoleni, beztrosko zaliczają dni.
Klaszczą w dłonie, śpiewają, jakiś tam szarpie na cytrze, uśmiechnięci jak na haju, no szał.
Stoły się uginają od jedzenia, miodu nie brakuje, no żyć nie umierać.
Tylko kto by tak chciał się imprezować, pohusiać, pomodlić i nyniu?
Takiej wiary mnie nauczono i przez wiele lat sądziłem, że to nie jest warte zawracania sobie głowy. Bo niby po jakiego – nomem omem, czorta się starać, skoro to nie jest nawet ociupinkę fascynujące.
Eschatologia, jakieś proroctwa, to mi było bliższe, takie na miarę, na dziś.
Ale odnalazłem się w tym co wiarą zwą, dzięki temu, że dostałem po głowie, bo życie lubi zaskakiwać.
I wiem, że tylko pokora i cierpliwość, są w stanie nauczyć mnie wartości, priorytetu.
Dziś jak większość, nie wiem jak tam jest, ale na pewno nie będę śpiewał w jakimś chórze, grał na fujarce, czy wysłuchiwał kazań. Bo Bóg wie, że ja to wolę się pobujać w innych klimatach a i z dziewczynami, a i owszem.
Więc Boże powiem wprost, jeśli tego oko nie widziało, to trzymam Cię za słowo, a liczę na wiele. A że tam będę to wiem, bo z Łaski mi to będzie dane, bo zasługi to mam marne.
Nigdy nie byłem orłem, można śmiało przy mnie otwierać okna, ale to jedno w porę zrozumiałem, że tu na Ziemi to jestem jak w pracy. A należność odbiorę będąc świadomym, że wszystko jest mi dane, choć potrzeb to raczej tam nie będzie.
Komentarze (8)
Tak i tež mieliśmy ośiemdzieśiąt lat temu niemcòw bawiących się w okultyzm. Nazywali się gestapo. Przywdziańi byli w czarne sķóry a na sercu nośili trupią czaszke. Ich szef, który był wielkim mistrzem okultyzmu, był zarazem pomysłodawcą obozów koncentracyjnych.
Okultyzm mi jest obcy, ale nie obca mi jest historia o drugiej wojnie światowej.
Nie atakuje, tylko rozkmińiam w szybkim tępie. Serdecznie pozdrawiam. Tekst fajny, ale nie oceńiam )
Człowiek szuka szczęścia, celu życiowego, niestety, niekiedy za wszelką cenę i popadapopada przez to, w rózne pułapki
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania