Imię głównej bohaterki adekwatne w stosunku do zjawiska społecznego opisywanej epoki. W tutejszych odniesieniach (pruderia została transponowana z jęz. francuskiego) fałszywej skromności zakorzenione jest także pojęcie – dulszczyzny... z wiadomego dzieła.
Seksualności nie da się formatować/negować, a jest tak obecną i niezbędną do życia jak powietrze – jednym z podstawowych czynników/wymogów egzystencji ludzkiej.
Anastazja także daje asumpt do myślenia :)
Ten lekarz (do tego chirurg, uff) jest dla mnie postacią (w przekazie ówczesnej rzeczywistości) mało wiarygodną, aż trudno uwierzyć żeby nie było to dla niego codziennością. Jeszcze przydałby się jakiś zatwardziały egzorcysta, podejmujący wyzwanie złapania i skarcenia owego niesfornego w swej naturze życia.
Moralność boska (postrzegana na etapie obecnej świadomości) jest szczególnie kontrowersyjną – zakładając że w ogóle jakąkolwiek jest... :) Pzdr
Imię głównej bohaterki adekwatne w stosunku do zjawiska społecznego opisywanej epoki. W tutejszych odniesieniach (pruderia została transponowana z jęz. francuskiego) fałszywej skromności zakorzenione jest także pojęcie – dulszczyzny... z wiadomego dzieła.
Seksualności nie da się formatować/negować, a jest tak obecną i niezbędną do życia jak powietrze – jednym z podstawowych czynników/wymogów egzystencji ludzkiej.
Anastazja także daje asumpt do myślenia :)
Ten lekarz jest dla mnie postacią (w przekazie ówczesnej rzeczywistości) mało wiarygodną, aż trudno uwierzyć żeby nie było to dla niego codziennością. Jeszcze przydałby się jakiś zatwardziały egzorcysta, podejmujący wyzwanie złapania i skarcenia tego niesfornego w swej naturze życia.
Moralność boska (postrzegana na etapie obecnej świadomości) jest szczególnie kontrowersyjną – zakładając że w ogóle jakąkolwiek jest... :) Pzdr
Chirurg w pościgu za uciekającym życiem... a czemuż niewiarygodny? W różne baje, np. w ektoplazmy wierzyli ; )
Świetny komentarz. Fakt, o egzorcyści nie powinnam zapomnieć. Super koment, Freya. Dzięki wielkie.
Pozdrawiam:)
Mie kaman o to, że zemdlał podczas tego incydentu, przecież wtedy profesja chirurga niewiele się różniła od pracy rzeźnika. Nawiązałaś w tekście do Waterloo, na pewno czytałaś o ew. działaniach medycznych na polu walki. Chirurdzy byli wtedy prawdziwymi rzeźnikami... :)
Freya, byli, to fakt, ale śmiertelność w szpitalach była wyższa, bo oprócz ryzyka związanego z amputacjami pod namiotem decydowała o zgonach w miejskich przybytkach potworna ilość wszelkiej maści bakterii i wirusów. Higiena miejsca i czystość rąk chirurga (na pewno czytałeś o nagminnych zgonach kobiet w ciążach i po porodzie wskutek badania ich przez lekarzy, którzy nie umywszy rąk po sekcjach dotykali ich miejsc intymnych).
A zemdlał... bo zobaczył świecący przecinek i zmartwychwstałą Anastazję - no szok:)
Przyjemny i przyzwoicie napisany tekst.
Ach, ten chirurg przecież biedny tylko gonił życie :) Szkoda, że zapomniał słoika, w który mógłby je złapać.
Podoba mi się.
Pozdrawiam.
Powiem Ci, że się nie przyłożyłam, chciałam sprawdzić, czy potrafię wrzucić tekst świeżo po napisaniu i w ogóle pod temat.
Dokładnie - słoika zabrakło, kariera mu się gibła :)
Serdeczności:)
Ślicznie, efekt zaskoczenia był po temacie celem numer dwa. Bardzo się cieszę, że poinformowałeś.
O! Aż na film lub spektakl? Dziękuję za komplementy:)
"W skąpo oświetlonych zaułkach wytężała oczy, aby przypadkiem nie wejść w rynsztok lub końskie łajno." — dziwnie mi brzmi: wytężać oczy. Pewnei można, ale dziwnie mi brzmi. Znowu "wzrok" wyswiechtany. Mejk ju czois.
No, miss Wrotyczella, tutaj tu się trza przyjrzeć.
"Wiktoria swoim krzykiem obudziła całą kamienicę. Wyła z bólu, w krótkich chwilach ulgi strasznie wstydząc się swojego nieopanowania." swoim/swojego. Podwójne dookreślenie personalne. Ajć.
Może chociaż:
"Wiktoria krzykiem obudziła całą kamienicę. Wyła z bólu, w krótkich chwilach ulgi strasznie wstydząc się swojego nieopanowania".
"Uciszenie Wiktorii, która po raz pierwszy nie była w stanie kontrolować swojego zachowania, było więc koniecznym priorytetem. " - była/było. Również priorytet obrał bym z koniecznego, ale to już czepialstwo.
Ok. Świetna końcówka. Intrygująca i tajemnicza. Bardzo pasuje. Jednak pod kątem technicznym (jedynie dla mnie) to nie jest Twój najlepszy utwór.
Canu, się przyjrzę i na bank zmienię. Tak to jest, kiedy więcej czasu zajmuje ogarnięcie pomysłu niż jego zapis. Ślicznie dziękuję za wyłapanie.
Uściski:)
Oj Wrotycz. Niełatwa zagadka. Ale chociaż podjąłem próbę...
Partnerem dla Wiktorii, był ów guz, ból który dwał rozkosz... ale do czasu. W końcu tak się nasilił, że już nie mogła wytrzymać. Dla ''guza'' tego typu dźwięki, były balsamem na umysł. Chirurg pozbawił ją ''partnera'' a ten dla zmyłki przeistoczył się w ''świecący przecinek''. Poszybował do innego ciała. Chirurg miał nadzieję, że trafi w niego, będąc przekonany, że wzmocni jego życie. Nie był świadomy, że rzeczywiście... zyskał życie... bo ''przecinek'' pomylił drogę. A zatem lekarz szukał nadal.
Na pewno totalnie nie trafiłem.Ale cóż.... Pozdrawiam:)) - * * * * *
Ojej... kurczę, chyba za szybko czytałeś albo za duży skrót związku przyczynowo-skutkowego poczyniłam w opku.
Epoka wiktoriańska - dziewczyna absolutnie jej wymogom podporządkowana i... życie w niej, które chce żyć na maksa:)
Sorry, i serdeczne dzięki za przybycie, komentarz, ocenkę:)
Pozdrawiam:)
Tu jest uosobienie życia. Życia jako partnera Wiktorii, 100% metafora, dobrze podszedłeś:)
Anonim05.04.2019
Mi się podobało. Cofasz w czasie, aby przywołać duchy (i to dosłownie) tamtej epoki. Gdyby ten chirurg to w dzisiejszych czasach, to bleee, ale wtedy, to proszę bardzo!
Ładnie napisane. Użyte czasem niebanalne przysłówki, w zasadzie brak słów, które by wybijały z rytmu czytania, no i w ogóle.
Jestem na tak.
Pozdrawiam.
Uwielbiam czytać i oglądac rzeczy związane z życiem kobiet w czasach absolutnie nie dla kobiet. I tutaj, u Ciebie, tego dostąpiłam.
„Pod złocistym baldachimem i między ciemnymi kolumnami jej obszernego łoża zmieściłoby się i z pięciu kochanków, ale wiktoriańska pruderia starej dwudziestoletniej panny w zarodku eliminowała myśli, które jemu podniosłyby puls i uzasadniły sens związania się z oschłym ciałem pod gorsetem.“ – To jest to cudo, o którym mówię między innymi. Nawiązanie do czasów wiktoriańskich, smaczny opis zamożności, ówczesnych poglądów na kobiecą naturę i jej „powinności“ („dwudziestoletnia stara panna“). Czasów, kiedy świat i naszej płci, naprawdę postrzegane było obrazem Gustava Klimta „Trzy okresy z życia kobiet“. Gdzie rodzisz się, później sama rodzisz, a później zasłaniasz z rozpaczy twarz dłonią, a twoje ciało jest karykaturalnie, wręcz, podgniłe.
Niedopasowanie Wiktorii do czasów, których żyła. Ukazanie perspektywy pruderyjnej matki.
Pychota.
Dziwna epoka. Zasznurowała kobietom nie tylko usta w czasie, gdy królowa Wiktoria sprawowała rządy.
Dzięki Nimf, ten czas już na szczęście w cywilizacji Zachodu minął, ale jak się popatrzy na inne rejony świata... dobrze nie jest, a wręcz bardzo źle.
Dzięki za opinię, Nimf.
Pozdrawiam:)
Komentarze (31)
Dzięki za wizytę, Komesie.
Seksualności nie da się formatować/negować, a jest tak obecną i niezbędną do życia jak powietrze – jednym z podstawowych czynników/wymogów egzystencji ludzkiej.
Anastazja także daje asumpt do myślenia :)
Ten lekarz (do tego chirurg, uff) jest dla mnie postacią (w przekazie ówczesnej rzeczywistości) mało wiarygodną, aż trudno uwierzyć żeby nie było to dla niego codziennością. Jeszcze przydałby się jakiś zatwardziały egzorcysta, podejmujący wyzwanie złapania i skarcenia owego niesfornego w swej naturze życia.
Moralność boska (postrzegana na etapie obecnej świadomości) jest szczególnie kontrowersyjną – zakładając że w ogóle jakąkolwiek jest... :) Pzdr
Imię głównej bohaterki adekwatne w stosunku do zjawiska społecznego opisywanej epoki. W tutejszych odniesieniach (pruderia została transponowana z jęz. francuskiego) fałszywej skromności zakorzenione jest także pojęcie – dulszczyzny... z wiadomego dzieła.
Seksualności nie da się formatować/negować, a jest tak obecną i niezbędną do życia jak powietrze – jednym z podstawowych czynników/wymogów egzystencji ludzkiej.
Anastazja także daje asumpt do myślenia :)
Ten lekarz jest dla mnie postacią (w przekazie ówczesnej rzeczywistości) mało wiarygodną, aż trudno uwierzyć żeby nie było to dla niego codziennością. Jeszcze przydałby się jakiś zatwardziały egzorcysta, podejmujący wyzwanie złapania i skarcenia tego niesfornego w swej naturze życia.
Moralność boska (postrzegana na etapie obecnej świadomości) jest szczególnie kontrowersyjną – zakładając że w ogóle jakąkolwiek jest... :) Pzdr
Świetny komentarz. Fakt, o egzorcyści nie powinnam zapomnieć. Super koment, Freya. Dzięki wielkie.
Pozdrawiam:)
A zemdlał... bo zobaczył świecący przecinek i zmartwychwstałą Anastazję - no szok:)
Ach, ten chirurg przecież biedny tylko gonił życie :) Szkoda, że zapomniał słoika, w który mógłby je złapać.
Podoba mi się.
Pozdrawiam.
Dokładnie - słoika zabrakło, kariera mu się gibła :)
Serdeczności:)
Zacna treść.
O! Aż na film lub spektakl? Dziękuję za komplementy:)
Pozdrawiam, Llisut:)
"W skąpo oświetlonych zaułkach wytężała oczy, aby przypadkiem nie wejść w rynsztok lub końskie łajno." — dziwnie mi brzmi: wytężać oczy. Pewnei można, ale dziwnie mi brzmi. Znowu "wzrok" wyswiechtany. Mejk ju czois.
No, miss Wrotyczella, tutaj tu się trza przyjrzeć.
"Wiktoria swoim krzykiem obudziła całą kamienicę. Wyła z bólu, w krótkich chwilach ulgi strasznie wstydząc się swojego nieopanowania." swoim/swojego. Podwójne dookreślenie personalne. Ajć.
Może chociaż:
"Wiktoria krzykiem obudziła całą kamienicę. Wyła z bólu, w krótkich chwilach ulgi strasznie wstydząc się swojego nieopanowania".
"Uciszenie Wiktorii, która po raz pierwszy nie była w stanie kontrolować swojego zachowania, było więc koniecznym priorytetem. " - była/było. Również priorytet obrał bym z koniecznego, ale to już czepialstwo.
Ok. Świetna końcówka. Intrygująca i tajemnicza. Bardzo pasuje. Jednak pod kątem technicznym (jedynie dla mnie) to nie jest Twój najlepszy utwór.
Pozdroxon.
Uściski:)
Partnerem dla Wiktorii, był ów guz, ból który dwał rozkosz... ale do czasu. W końcu tak się nasilił, że już nie mogła wytrzymać. Dla ''guza'' tego typu dźwięki, były balsamem na umysł. Chirurg pozbawił ją ''partnera'' a ten dla zmyłki przeistoczył się w ''świecący przecinek''. Poszybował do innego ciała. Chirurg miał nadzieję, że trafi w niego, będąc przekonany, że wzmocni jego życie. Nie był świadomy, że rzeczywiście... zyskał życie... bo ''przecinek'' pomylił drogę. A zatem lekarz szukał nadal.
Na pewno totalnie nie trafiłem.Ale cóż.... Pozdrawiam:)) - * * * * *
Epoka wiktoriańska - dziewczyna absolutnie jej wymogom podporządkowana i... życie w niej, które chce żyć na maksa:)
Sorry, i serdeczne dzięki za przybycie, komentarz, ocenkę:)
Pozdrawiam:)
Ładnie napisane. Użyte czasem niebanalne przysłówki, w zasadzie brak słów, które by wybijały z rytmu czytania, no i w ogóle.
Jestem na tak.
Pozdrawiam.
Dzięki za przychylną opinię :)
Pozdrawiam.
„Pod złocistym baldachimem i między ciemnymi kolumnami jej obszernego łoża zmieściłoby się i z pięciu kochanków, ale wiktoriańska pruderia starej dwudziestoletniej panny w zarodku eliminowała myśli, które jemu podniosłyby puls i uzasadniły sens związania się z oschłym ciałem pod gorsetem.“ – To jest to cudo, o którym mówię między innymi. Nawiązanie do czasów wiktoriańskich, smaczny opis zamożności, ówczesnych poglądów na kobiecą naturę i jej „powinności“ („dwudziestoletnia stara panna“). Czasów, kiedy świat i naszej płci, naprawdę postrzegane było obrazem Gustava Klimta „Trzy okresy z życia kobiet“. Gdzie rodzisz się, później sama rodzisz, a później zasłaniasz z rozpaczy twarz dłonią, a twoje ciało jest karykaturalnie, wręcz, podgniłe.
Niedopasowanie Wiktorii do czasów, których żyła. Ukazanie perspektywy pruderyjnej matki.
Pychota.
Dzięki Nimf, ten czas już na szczęście w cywilizacji Zachodu minął, ale jak się popatrzy na inne rejony świata... dobrze nie jest, a wręcz bardzo źle.
Dzięki za opinię, Nimf.
Pozdrawiam:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania