Niedzielny obiad

Niepewnie stanęła w progu dębowych drzwi. Posłała ciepły uśmiech w stronę właściciela domu. Torebeczki wypełnione aż do samych uchwytów praktycznie wylatywały jej z rąk. Gdyby trzymała w nich szkło, byłoby krucho. Z widocznym bólem w oczach zerknęła na pakunki, po czym posłała mężczyźnie niemal błagalne spojrzenie. Ewidentnie liczyła na wyręczenie w niesieniu tych kilogramów. Na próżno. Malutkimi krokami wpakowała się do środka. Dopuszczający poziom kultury nakazał zdjąć buty. Mocniej ścisnęła wszystkie torebki, przystając na jednej nodze i zwinnie przejeżdżając stopą po pięcie w celu uwolnienia się z sandałków. Pech chciał, przy manewrach jedno z pudełeczek spadło z dużym hukiem na szarą terakotę. Zakłopotana spojrzała w dół, nie mogąc schylić się przez natłok rzeczy.

- Wypadła mi z kieszeni nowa szminka, którą kupiłam specjalnie z myślą o pańskiej żonie, mógłby pan ją podnieść? – wymamrotała cicho, paląc się ze wstydu.

- Wrócimy po nią później. – Szorstki ton w żadnym stopniu nie przypominał melodyjnego pisku dziewczyny. – Drzwi po lewo.

Weszła do pokoju, z ledwością otwierając łokciem niedomknięte drzwi. Zderzyła się ze strasznym smrodem. Ktoś w tym pomieszczeniu musiał wypsikać minimum kilka odświeżaczy powietrza. Aż wstrzymała oddech. Orientacyjnie rozejrzała się. Wypaliła krótkie „dzień dobry”, widząc leżącą na łóżku kobietę przykrytą wypłowiałym kocem po szyję z twarzą zwróconą do ściany. Nie doczekała się odpowiedzi.

- Żona śpi. Rozłóż wszystko na dywanie i zaczynaj. – Ponaglił ją.

Koślawo przykucnęła, najciszej, jak tylko potrafiła. Z ulgą położyła foliówki na nieco brudnym i przetartym dywanie. Wyjęła najpotrzebniejsze kosmetyki, zajmując nimi całą dostępną przestrzeń. Często przełykała ślinę, cofając podchodzące do gardła śniadanie, takie zapaszki na pewno nie dogadały się ze zmysłem węchu. Naszykowała paletki z cieniami, podkład w kilku odcieniach, najrozmaitsze tusze do rzęs i mnóstwo innych kosmetycznych przyborów. Mężczyzna zauważając gotowość kobietki, subtelnie przekręcił ciało małżonki, aby umożliwić przygotowanie jej na wykwintny obiad. Młoda kosmetyczka zbliżyła się. Niezwykle jasna cera klientki od razu uświadomiła ją, że nie posiada tak białej bazy pod makijaż.

- Nie obudzi pan żony? – zapytała, nie wiedząc, czy aby na pewno może zaczynać.

- Gdybym tylko umiał… - westchnął, szeroko uśmiechając się.

Odgarnęła pojedyncze pasma grzywki z czoła klientki, omyłkowo przejeżdżając spodnią częścią dłoni po jej policzku. Natychmiastowo zabrała rękę, tak zimnej skóry jeszcze nie dotykała. Cofnęła się, przydeptując pędzelki do cieni.

- Nie wspominał pan, że mam wykonać makijaż pogrzebowy. – Próbowała zachować zimną krew, z niepokoju przygryzając górną wargę.

- Obiadowy. Makijaż na niedzielny obiad – upomniał z niesmakiem. – Mów ciszej, Małgorzata śpi.

- Ale ta kobieta jest martwa! – wyjąkała głośno, próbując zaobserwować oddech u ofiary.

Nie zważając na uwagę, mocno chwycił rękę kochanki i uniósł do góry, aż wyprostowany łokieć zaczął stawiać opór. Zadowolony z siebie, uśmiechnął się pod nosem, zatapiając przyżółkłe zęby w jednym z palców. Trzask kości długo nie dudnił mu w uszach.

- W takim razie ucztę możemy zacząć.

 

---Od autora--- Odwiedzam Was z krótkim jednoczęściowym opowiadaniem. Mam nadzieję, że nie zmarnowaliście czasu na czytanie. Serdecznie dziękuję za każdy komentarz, krytykę z chęcią ugoszczę! Miłego dnia.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • Pan Buczybór 01.09.2017
    Czasu na pewno nie zmarnowałem. Ta, witaj z powrotem i ten teges, a teraz do rzeczy... Tekst dobry, napisany poprawnie, bodajże bez błędów i z całkiem dobrą akcją. Motyw kanibalistyczny w lekko surrealistycznym wydaniu - miodzio. Jak zwykle u ciebie wszystko jest należycie dopracowane i nie można się do niczego przyczepić. Naprawdę, dobry tekst.
    Gratki i pozdro.
  • Szalokapel 01.09.2017
    Haha, miło mi. Tak, tak, witam z powrotem, zresztą powrotem nie pierwszym i nie ostatnim. Dobrze zobaczyć Cię ponownie! Dziękuję za niebanalny komentarz i poświęcony czas. Pozdrawiam.
  • Adam T 01.09.2017
    "Dopuszczający poziom kultury nakazał zdjąć buty." - tego zdania ni w ząb nie ogarniam. O co chodzi? W niektórych domach (dziwnych, przyznam) goście muszą zdejmować buty i, daj Boże, doatają kapcie, ale zastanawia mnie ten " dopuszczający poziom".
    Druga rzecz: to w końcu żona, czy kochanka, bo dla mnie to nie to samo.
    Pomysł świetny, zaskakujący, podejrzewałem trupa, ale nie takiego zakończenia. Czasu na pewno nie zmarnowałem. Pozdrawiam ))))
  • Szalokapel 01.09.2017
    A dziękuję za odwiedziny, miło mi Cię zobaczyć ponownie.
    spore wątpliwości co do "dopuszczającego poziomu kultury", przyznaję. Chciałam podkreślić maniery bohaterki, które nie były na wysokim poziomie.
    Żona i kochanka, cóż, zły dobór synonimu, faktycznie.
    Dziękuję za spostrzeżenia! Przydały się. Jestem wdzięczna za komentarz. Dobrej nocy.
  • Enchanteuse 02.09.2017
    "melodyjnego pisku" - mnie z kolei to uderzyło. No, bo jak pisk może być melodyjny? Nie wiem, czy to miał być w założeniu oksymoron, ale w trakcie czytania zgrzyta.
    Poza tym podobało mi się. Zaskakujące od początku do końca. Szkoda tylko, że tak krótko, ale rozumiem, że wówczas nie byłoby takiego napięcia :)
    No i miło Cię znów widzieć w opowijskich progach, Szalo ;)
  • Szalokapel 03.09.2017
    Źle dobrany przymiotnik! Przyznaję bez bicia. Dziękuję za czujność. Ja zawsze wrócę, po długiej przerwie, ale jednak! Dziękuję za odwiedziny! Całuski.
  • Canulas 03.09.2017
    Bardzo wporzo. Krótkie, treśliwe. Jestem fanem opowiadań zarysowanych, niedopowiedzianych. Takie zabiegi jak najbardziej mi leżą.
  • Szalokapel 03.09.2017
    A dziękuję za docenienie. Uważam, że podawanie wszystkiego na tacy nie rozwinie wyobraźni czytelnika tak, jak coś nad czym musi się zastanowić. Pozdrawiam.
  • ObcaPlaneta 30.11.2017
    No kurczę. Przeczytałam, oceniłam, ale nie skomentowałam... daaawno temu. Bardzo mi się podobało :)
  • Zagubiona 08.03.2018
    No więc jestem, hmm, czytając końcówkę moja mina wyglądała dość komicznie. Ciekawie napisane, w końcówce się jedynie trochę pogubiłam, ale to pewnie przez moje roztargnięcie. Tekst w całości mi się bardzo podoba. Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania