Niejeden.
Więc przez chwilę było duszno.
Tak zaczynało się prawie każde zdanie,
pogryzione do samej żywicy,
która skraplała się w dolnych warstwach,
unikając dopełnienia.
Byleby nie nazwać tego na głos,
nie dopuścić do siebie istnienia wielu komór,
z których każda jest zamieszkana,
a dodatkowo jedna - przez dwie inkarnacje.
I tak by się to mogło gotować, kipieć,
gdyby nie błogostany, jako owoc tych wszystkich przemian,
które zaczęły się u schyłku zimy
i jakimś cudem - nadal trwają.
Komentarze (10)
pogryzione do samej żywicy, - świetna metafora
Ogólnie ten wiersz bardziej przystępny. Podoba mi się
Poczekam do jutra.
Trzeci wiersz na dzień. Cholerne szaleństwo.
Co to się człowiekowi robi z tęsknoty
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania