Nieodzwzajemniona Miłość - 2 - Szkoła

P.O.V Chihiro

Mały pokój, brudne ściany i w dodatku ta 'sąsiadka'... I jeszcze dziś muszę leź do tej starej szkoły!

- Chihiro! - rozległo irytujące wołanie, a do pomieszczenia weszła Shiro.

- Czego? - odparsknąłem.

- Jest za pół ósma! Musimy się śpieszyć!

- Mówi się "wpół do".

- Oj tam, oj tam! No wstawaj!

- Tak, tak..

Niechętnie zlazłem z łóżka, poszedłem do walizki i wyjąłem jakieś ubrania, które nie pogniotły się podczas podróży (a było ich mało).

- Może stąd wyjdziesz? - powiedziałem machając koszulką.

Shiro wyszła, a ja przebrałem się. Następnie zjedliśmy śniadanie. Jej rodziców nie było, oboje o tej porze pracowali. No, posiłek był dość... smaczny...? Do szkoły wyszliśmy dziesięć przed dzwonkiem, ledwie zdążyliśmy. Gdy pani mnie przedstawiała cała klasa patrzała na mnie takim wzrokiem, jak moja młodsza siostra na słodycze. Trzy dziewczyny z ostatniego rzędu szeptały coś do siebie, czasem przesyłały mi przesłodzone uśmieszki lub mrugały. Ignorowałem je. Nauczycielka wreszcie pozwoliła mi zająć miejsce. Tylko jedna osoba siedziała sama. Czemu mnie to nie dziwi... Była to Shiro. Gdy zbliżyłem się do ławki odsunęła moje krzesło i z głupim uśmieszkiem przesunęła swój piórnik, aby zrobić miejsce moim rzeczą. Pół lekcji minęło na samym przedstawieniu, reszta zaś na wysłuchiwaniu nowinek dotyczących jakiś konkursów i wymiany. Na przerwie zasypał mnie tłum uczniów.

- Skąd jesteś? - nie słyszałeś na lekcji?

- Dobrze znasz japoński? - tak... mieszkam w Japonii...

- Czemu nie odpowiadasz? - ciekawe... czemu nie chcę gadać z tą bandą przygłupów?

- Możecie się trochę odsunąć? - przemówiłem wreszcie.

Cała grupa, jak zsynchronizowana, zrobiła krok w tył. Wykorzystując zwiększenie miejsca wygramoliłem się z tłumów, dając jasno do zrozumienia, że nie chcę gadać. Gdy tylko zakręciłem natknąłem się na te trzy lalunie z lekcji.

- Chihiro, tak? - zapytała jedna.

- Ja jestem Celia, a te dwie to Michi i Ami - dodała druga.

Trzecia odpowiedziała tylko głupawym uśmieszkiem.

- Rozumiem... - powiedziałem.

- Ale masz cudne włosy!

- Te błyszczące oczy!

Ta trzecia dalej uśmiechała się jak głupi do sera.

- Aha...

- Te ubrania... Dość niezwykłe połączenie! Lubisz ubierać się nieszablonowo?

To mi się akurat wyciągnęło....

- Mogę już iść? - zapytałem znudzonym głosem.

- Em... - lekko zdziwiła się Celia. - Ale...

Przerwał jej dzwonek. Gdy wszystkie lekcje się skończyły prezentanci różnych klubów prosili mnie, abym zobaczył ich zajęcia. Finalnie poszedłem z Shiro, do jej klubu mangi. Poznałem tam pierwszoklasistkę - Lulu Kanami. To na tyle, dwie osoby przyszły z przyczyn bliżej nieokreślonych, a jedna wyjechała na wymianę.

- Chihiro? Ale urocze imię! - zachwyciła się Lulu.

- Dziękuję... - odpowiedziałem oschle.

- Co za niemiły ton! Jesteś tsundere*?

- Tsundere? - zdziwiłem się lekko.

- Tak, tsundere!

- Em... Nie sądzę...

- Mówisz głosem godnym tsundere!

- Ale nim nie jestem...

- Czuję jakbyś rzucał mi wyzwanie!

- Ale tego nie robię...

- Wyzwanie przyjęto!

Gwałtownie wstała z krzesła i pokazała mi znak Vitorii. Ja? Tsundere? No chyba nie! Po wysłuchiwaniu rozmowy na temat dobrze znanej mi mangi wreszcie ruszyliśmy do domu. Rozmowa z Shiro weszła na temat Lulu.

- Jak ona chce mi udowodnić, że jestem jakimś dere*?

- Eee... znając ją na pewno nie będzie to miły sposób - zaśmiała się lekko kończąc zdanie. - Ej, Chi-chan!

O, dostałem przezwisko... Urocze... Ale czy 'Chi' nie pisze się znakiem "血"? Czyli nazywa mnie 'krew'... Tia.. urocze... Nie lepiej byłoby wykorzystać jeden ze znaków imienia... "Sen" lub "Hiro"?

- Tak?

- Kupmy lody!

Wskazała na budkę i zaczęła cieszyć się jak dziecko.

 

P.O.V Shiro

Zgodził się! Lody! Ruszając w podaną stronę zapytałam ile ma kasy. Aby sprawdzić wyjął portfel. Gdy to zrobił ten otworzył się, a z niego wysypała się masa drobniaków i jakieś zdjęcie. Była na nim dwójka dzieci, jednym prawdopodobnie był Chihiro. Drugim była jakaś dziewczynka, ze trzy lata młodsza. Przytulała go, oboje byli czymś ubrudzeni, ale i tak się uśmiechali. Podałam je właścicielowi.

- Kto to? - zapytałam.

On zaś wziął mi zdjęcie z ręki i rzucił mi zabójcze spojrzenie. Ciekawe kim jest ta dziewczynka...?

 

-Od Autora- Wika nie zabijaj mnie! ;'o To tylko godzina spóźnienia! ^^ No, obowiązki domowe... ;) Wiem, rozdział miał być 56 minut temu, ale kto by to liczył? Hue hue xD Mam nadzieję, że rozdział się podobał, proszę o WARTOŚCIOWE (Oli... -.-) komentarze xDD Bawiłam się trochę znakami. Pomoc wujka Google, trochę własnej wiedzy xD

 

*tsundere - japoński proces rozwoju charakteru postaci, w którym osoba z początku zimna, oschła i nieufna powoli otwiera się ku innym osobom i odkrywa swoją wrażliwą stronę. Najczęściej robi to, gdy się zakochuje. Lulu jest fanką mang i anime, więc określenie od razu skojarzyło jej się z oschłym charakterem Chihiro.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Antoni 30.08.2016
    Ładnie, sprawnie. :) pozdro
  • Juri69 31.08.2016
    Oh dziękuję ;D Żadnych uwag? :c
  • Kakarotto 31.08.2016
    "znak Vitorii" - zgubiłaś "k" :D
    Raczej nie gustuję w romansach, ale Twój tekst jest całkiem niezły. Współczuję temu biedakowi - wszędzie ciekawskie dziewczyny, a on taki raczej niechętny do nowych znajomości :D Zostawiam 5.
    Przy okazji informuję, że nominowałem Cię do OneShota, jeżeli masz ochotę, przyjmij wyzwanie ;)
    Pozdrawiam.
  • Juri69 02.09.2016
    Hue hue xD Jak widać korekta coś ominęła ;> Już ja jej dam xDD Dzięki za info, bo Jula ślepota nie widzi, że została nominowana ^^ (a właziłam w twój profil niedawno ;^;) Na razie nie widać romansu, sama raczej w nich nie gustuję, ale jakoś tak miałam ochotę napisać xD

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania