Nieporozumienie śląsko-polskie
Do sąsiada przyjechała rodzina na Święta, to byli Ślązacy od wielu lat mieszkający w Niemczech. Dziś rano w ogrodzie usłyszałem, jak z pobliskiego domu sąsiada ktoś głośno wolał.
-Trutka! Gdzie ona się podziała? Trutka, szukam cię! - to był głos męski owego śląskiego gościa.
Zdziwiłem się, że ktoś z rana rozpaczliwe szuka trutki. Może chce się otruć. Zrozumiałem, że muszę wtrącić się, może uratuję temu osobnikowi życie.
- Po co panu trucizna? - zapytałem nieśmiało.
- Jaka tam trucizna, co ty gadasz! - odpowiedział ten mężczyzna.
- No, przecież słyszałem, że trutki pan szuka - dodałem.
- Nie trutki, tylko Gertrudki, a to moja córka Gertruda. U nas w domu od lat się używa form zdrobniałych, a więc Gertruda to Trudka, pieronie, jak nie znasz mowy śląskiej, to nie gadaj głupot o jakimś truciu! - oburzył się mój rozmówca.
Głupio mi się zrobiło tak bardzo, że nawet nie miałem odwagi powiedzieć "przepraszam"! Zawstydzony oddaliłem się i poszedłem do domu. Trutka to nie to samo co Trudka!
Postscriptum
Komentarzy nie piszę, a za wszystkie życzliwe serdecznie dziękuję. Nie reaguję na jedynki, bo piszę sobie a Muzom.
Ten tekst opublikowałem ponownie ze względu na filmik na YT, który utworzyłem dziś, tj. "Na dzień wiosny", żeby ludziom smutnym humor poprawić, ot, poświęciłem się!
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania