#NiepowtarzalnyStyl - "Potęga tokenów"

Świat umierał. Lichą atmosferę podtrzymywały generatory tleno-azotu, ale było ich niewiele. Od pasa równikowego w dół, pozostały tylko gruzy dawnych imperiów. Uchodźcy zbierali się w miejscach takich jak to, gdzie na licytacjach dawano im przydział do nowego życia, na nowej planecie i 500 tokenów na drogę. Każdy modlił się tylko o to, by trafić na dobry świat, niektóre, takie jak Terminus, przyjmowały obcych tylko w roli niewolników albo po to, żeby zdegradować ich do organicznej papki.

- Marcus Ivolas Tabiris! - kapral zawołał faceta przede mną. Ten podszedł niepewnie. - Twój przydział to... Ziemia, Układ Słoneczny.

Facet pobladł jak ściana, zanim przetrawił słowa żołnierza. Zrobiło mi się go koszmarnie żal, ale też głęboko w duchu cieszyłem się, że nie trafiło na mnie.

- To niemożliwe! Proszę sprawdzić jeszcze raz. To musi być pomyłka! - Pochwyciło go dwóch strażników.

- Bez dyskusji, uchodźco. - Wskazał palcem na wrota hangaru korwety transportowej.

- Zaraz, zaraz, chwila! Mam tokeny! Mnóstwo tokenów! - Żołnierz się zainteresował. - 50 tysięcy od ręki!

Otwarł torbę pełną pieniędzy, kapral zmarszczył czoło.

- Dobra, darujcie mu. Leci na Terminusa. Następny w kolejce leci na Ziemię.

Chwila absolutnej ciszy, zanim dotarło do mnie, że to ja jestem następny... Uścisk w żołądku, pot na całym ciele, a po chwili tylko jedna myśl – muszę uciekać. Lecz zanim zrobiłem choć jeden krok, poczułem ból na plecach. Trafili mnie biczem paraliżującym układ nerwowy, upadłem na ziemię. Dwaj strażnicy podnieśli mnie i zawlekli do hangaru. Gdybym znalazł wtedy choć trochę siły, przegryzłbym sobie język i wykrwawił się na miejscu. Nie dałem jednak rady. To koniec. Widziałem tylko smętne spojrzenia ludzi, odprowadzających mnie wzrokiem, w oddali rozpłakało się czyjeś dziecko. Ostatnią rzeczą, którą pamiętam, była twarz człowieka, przez którego czekał mnie ten los. Szczęśliwiec poleci na Terminusa, gdzie skończy jako niewolnik – nigdy bym nie pomyślał, że oddałbym wszystko, by być na jego miejscu. Zbliżył się i szepnął do mnie.

- Przepraszam. - I wtedy straciłem przytomność.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (16)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania