(Nie)szczęśliwa wygrana cz.6

Zrobiło mi się potwornie zimno. Potem jeszcze potworniej gorąco. Potem pociemniało mi w oczach a żołądek się zbuntował. Wpadłem do łazienki w ostatniej chwili. Gdy wszystkie posiłki z tygodnia spłynęły wraz z wodą, zrobiło mi się odrobinę lepiej. Przytknąłem rozpalone czoło do zimnej szyby i próbowałem pozbierać myśli.

Dostałem drugą szansę, żeby nie zachować się jak skończony cham i pomóc tej biednej kobiecie i co? Zrobił mnie w konia... Ten cholerny staruch sobie ze mnie zadrwił! Wściekły uderzyłem dłonią w lustro. Cholera jasna!

Ale zaraz...ZARAZ. Naprawdę? Główna wygrana? Podróże w czasie? Tajemniczy staruszek pojawiający się znikąd? Zaśmiałem się nerwowo. Ty idioto! Przecież to nie mogło zdarzyć się naprawdę! To sen, pomyślałem. No jasne! To wszystko mi się śni. Zaraz znów się obudzę i wszystko wróci do normy. Uszczypnąłem się w kilka razy po rękach, dałem sobie parę razów w twarz i wróciłem do pokoju.

Jeszcze raz spojrzałem najpierw na kupon, a potem na telewizor. Nic się nie zmieniło. Wciąż nie zgadzała się żadna liczba. Z ciężkim westchnieniem usiadłem na kanapie, wpatrując się tępo w szklany ekran.

Obudziło mnie głośne pukanie do drzwi. Zerwałem się gwałtownie z kanapy, prawie z niej spadając.

- Co...- rozejrzałem się zaspanym wzrokiem po mieszkaniu.

Zasnąłem. I to nawet nie wiedzieć kiedy. Znów rozległo się pukanie, tym razem bardziej niecierpliwe. Poprawiłem wymiętą odzież i ruszyłem sprawdzić kto się do mnie dobija.

- Dzień dobry, panu.

Miałem wrażenie, że nadal śnię. Przede mną stało metr dziesięć chudego dziecięcia, z okrągłą twarzyczką i wielkimi niebieskimi oczami.

- Coś się stało, Aniu? - spytałem ukrywając drżenie głosu.

- Chciałam tylko panu podziękować – odparła bawiąc się warkoczykiem.

- Za..za co?

- Mamusia znów się uśmiecha. Zawsze chodziła smutna i czasem nawet płakała, gdy myślała, że nie widzę, ale widziałam i mi też było smutno, bo wiedziałam, że to z mojego powodu płacze. Ale teraz znów jest szczęśliwa. Dzisiaj na przykład byłyśmy na lodach i w sklepie i kupiła mi tą sukienkę. Ładna prawda?

Skinąłem tylko głową, zupełnie nie wiedząc co powiedzieć.

- I mamusia mówi, że to dzięki panu.

- Dzięki mnie?

- Tak! Powiedział pan, że wszystko będzie dobrze i mamusia ciągle to powtarza i mówi też, że jest pan naszym aniołem stróżem i dobrym człowiekiem.

Nie zdążyłem nawet zareagować, gdy przytuliła się do mnie, obejmując mnie chudymi rączkami po czym uśmiechnęła się do mnie promiennie i pobiegła do swojego mieszkania.

Zamknąłem drzwi i powoli zsunąłem się po nich na podłogę. Zacząłem płakać niczym małe dziecko, szlochając i smarkając w rękach, gdy usłyszałem znaczące chrząkanie.

Wytarłem oczy mokre od łez i omal nie zachłysnąłem się powietrzem. W progu pokoju, dokładnie przede mną stał on. Starzec w cylindrze. Stał i patrzył na mnie z góry uśmiechając się niby to przyjacielsko, ale w jego oczach widziałem kpinę. Poczułem jak wzbiera we mnie wściekłość.

- Ty...

- Coś nie tak, kochaniutki? - spytał niby z troską. - Nie wyglądasz najlepiej.

- TY!!

Rzuciłem się na niego, wprost na niego, ale zamiast powalić go na ziemię, wpadłem na puste krzesło i wylądowałem na podłodze obijając się boleśnie.

Co do kur...?!

Słyszałem jak starzec cmoka z dezaprobatą. Stał teraz za mną. Jak to możliwe?!

- Nie ładnie, nie ładnie. Chcesz skrzywdzić biednego staruszka, który pragnie ci pomóc?

- Pomóc? - zebrałem się z podłogi i rozmasowałem bolący bok. - Pomóc?! To wszystko przez ciebie!

Facet pokiwał niby to ze smutkiem głową.

- Nie, kochanieńki, to tylko i wyłącznie twoja wina?

- Że co? Ej! Nie odwracaj się do mnie, gdy do ciebie mówię!

Ten dziwny człowiek, coraz bardziej zaczynał mnie denerwować. Za kogo on się cholera uważa? I kim on w ogóle jest? Zaraz się wszystkiego dowiem. Chciałem złapać go za łokieć i zatrzymać, ale po prostu zniknął. Zniknął stojąc tuż przede mną!

- Sam tego chciałeś, pamiętasz? Chciałeś cofnąć się w czasie.

- Bo chciałem pomóc tej kobiecie. - wysyczałem. - Złożyłem jej obietnicę, że im pomogę. Że wszystko będzie dobrze, ale nie mogę jej dotrzymać, bo nie wygrałem w tego cholernego totolotka!

Nie wytrzymałem i ostatnie słowa po prostu wykrzyczałem w stronę starca.

Zmrużył niebezpiecznie oczy, nic jednak nie rzekł. Skierował się za to wolnym krokiem do kuchni, a ja nie wiedząc jak i dlaczego, podążyłem za nim. Usiadł na krześle i wskazał miejsce przed sobą. Siadłem ciężko.

- Ochłonąłeś trochę? - zapytał spokojnym głosem.

Ze zdziwieniem stwierdziłem, że rzeczywiście nieco mi lepiej.

- Dobrze. I słuchaj uważnie, bo coś ci powiem. Nie wiń mnie za coś, za co sam jesteś sobie winny. Chciałeś się cofnąć w czasie. Proszę bardzo, pomogłem ci w tym. Musisz jednak pamiętać, że wszystko co robisz, albo nie robisz ma swoje konsekwencje. Chciałeś cofnąć się w czasie, by pomóc tej kobiecie i jednocześnie zmienić historię. Jednak samo twoje pojawienie się tutaj z powrotem zaburzyło horyzont i zmiany już nastąpiły, zanim zdążyłeś cokolwiek zrobić. Rozumiesz?

Przytaknąłem głową, ale po prawdzie to nie wiele zrozumiałem z tego co powiedział.

- Więc – kontynuował, wyciągając zawiniątko z kieszeni płaszcza. - Ile jesteś w stanie poświęcić, aby pomóc twojej znajomej? - spytał odwijając szmatę.

Oboje spojrzeliśmy na zawartość. Poczułem jak robię się blady a w gardle rośnie mi ogromna gula.

Na stole pomiędzy nami leżał lśniący rewolwer.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Lucinda 02.12.2015
    Rewolwer? Co on niby miałby zrobić? Już jestem ciekawa:)
    ,,Potem pociemniało mi w oczach (przecinek) a żołądek się zbuntował";
    ,,ruszyłem sprawdzić (przecinek) kto się do mnie dobija";
    ,,Dzień dobry, panu" - tu przecinek mi nie pasuje tak jak w poprzedniej części, ale po przemyśleniu, wywnioskowałam, że to w sumie (tak samo będzie tutaj) nie jest bezpośredni zwrot do osoby, bo nie jest on w wołaczu, tylko w tamtej w bierniku, a tu w celowniku. Może to dlatego. W każdym razie pominęłabym ten przecinek;
    ,,spytałem (przecinek) ukrywając drżenie głosu";
    ,,odparła (przecinek) bawiąc się warkoczykiem" - uważaj w tych didaskaliach przy wypowiedziach, bo to w nich często brakuje przecinków;
    ,,Dzisiaj (przecinek) na przykład (przecinek) byłyśmy na lodach i w sklepie i kupiła mi tą sukienkę" - ,,tę sukienkę" (bo w bierniku), a ,,na przykład" pisane słownie zawsze stanowi wtrącenie;
    ,,nie wiedząc (przecinek) co powiedzieć";
    ,,obejmując mnie chudymi rączkami (przecinek) po czym uśmiechnęła się";
    ,,smarkając w rękach" - chyba w ,,rękaw";
    ,, patrzył na mnie z góry (przecinek) uśmiechając się";
    ,,Poczułem (przecinek) jak wzbiera we mnie wściekłość";
    ,,wylądowałem na podłodze (przecinek) obijając się boleśnie";
    ,,Nie ładnie, nie ładnie" - ,,nieładnie" (,,nie" z przysłówkami pochodzącymi od przymiotników piszemy łącznie);
    ,,Zniknął (przecinek) stojąc tuż przede mną";
    ,,wszystko co robisz, albo nie robisz" - przed ,,albo" nie stawia się przecinka;
    ,,nie wiele zrozumiałem z tego (przecinek) co powiedział" - ,,niewiele";
    ,,spytał (przecinek) odwijając szmatę";
    ,,Poczułem (przecinek) jak robię się blady (przecinek) a w gardle rośnie mi ogromna gula". 5:)
  • comboometga 06.12.2015
    Fajnie się rozkręca, czekam na dalsze części ^^ Zostawiam 4,5~5 ;D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania