Niewiem
Chcę znaleźć knajpę, z ciemnym, poniszczonym od słów stołem. Z menu, które jest puste i czeka na moje zamówienie. Może być serwetka na stole, bez kwiatów. Na dworze niech pada deszcz- wtedy mi łatwiej. W samym kącie, gdzie z dala, ledwo słyszę szepty innych gości. Niby sama ale jednak nie. Założyłabym swój ulubiony szary długi sweter, jakaś bluzkę i luźne spodnie. Kawa latte na pierwszym miejscu. Lekki nieład na głowie, jak codziennie. Taką mnie najbardziej kochałeś... Chcę znaleźć knajpę w której Ci wszystko opowiem, ty słuchaj ale nie siedź ze mną. To krępujące. Nie wiem komu chcę to bardziej powiedzieć tobie czy mężowi. Sobie? Coś wytłumaczyć, przypomnieć, zbadać? Może skonfrontować Was oboje, przecież opowieść jest taka sama. Usiądę, łyk kawy i z dziwnym grymasem zaczęłabym od tego kiedy Ja i Ty się poznaliśmy. To jest najważniejsze. Dopiero później był mój mąż. Opowiedziałabym o tym, jak nosiłeś mnie na barana przez wysoką trawę nad jeziorem, jak głośno się śmiałam i kąpałam nago. Uśmiechając się subtelnie popatrzyłabym Ci w oczy, dodając że ty niestety nie chciałeś się kąpać. Weekend nad jeziorem, zapytałabym Cię, czy pamiętasz. Wspaniały czas, myślę, że w tym momencie popłynęła by pierwsza łza. Nadrobiłabym uśmiechem, ciągnąc opowieść, zatrzymała się na etapie ostatniego spotkania. Krótko to trwało, prawda? Wtedy dowiedziałeś się co tak naprawdę robię ze swoim życiem. Gdybyś wtedy zawrócił... Ile to minęło lat? Od spotkania w 2013 r? Jakie emocje. Popatrzyłbyś na mnie z tą swoją namiętnością- wiem o tym. Seks w samochodzie, nad wodą, gdziekolwiek byleby z Tobą. Wiatr w tych uczuciach miotał i targał. Dojrzałam już wtedy i psychicznie i fizycznie. Inaczej. Płakałabym już cały czas , zatrzymując się na chwile by dokończyć zdanie... Dawno się nie śmiałam tak, że aż bolał mnie brzuch. Twoje poczucie humoru sprawiało, że wszystko , ale to naprawdę wszystko znikało gdzieś, pod jakąś kurtyną. Było nam tak dobrze. Idealnie dobrani. Jakbyśmy znali się od dziecka, nie trzeba było słów. Ta namiętność, która sama ściągała ze mnie ubrania, rozchylała usta. Noc, trzecia w nocy, później, my nadal razem-nadzy, bez wstydu, palę papierosa i czuje że nie pójdę spać. Twój zapach, usta, głupi uśmiech, którego do dzisiaj nie zapominam. Ty nie rozumiesz, żyjesz ze mną nadal. Nie jesteśmy razem, z mojej winy. Nie uwierzyłam, bałam się. Miałam inne życie, które ciężko było zostawić. Najgorsze jest to, że ty nadal jesteś, mija rok za rokiem, sen za snem, widzę Cię , czasami czuje. Przy muzyce najbardziej wracasz, jak jadę pociągiem, idę, leże, jem! Ból taki wtedy czuć, taką nienawiść do uczuć. Bawiły się, kto pierwszy. Niemoc, żal, złość, że nie dałam rady, że się poddałam nawet nie ruszając z miejsca. Od kilku miesięcy nie słyszę Cię, zerwałeś kontakt. Czuję jakbym w połowie napełniała płuca. Miłość męża nie jest w stanie oddać tego uczucia, potrzebny byłby drugi mąż. W dwóch może daliby radę. Ostatni łyk kawy, w knajpie, w której chcę opowiedzieć o tym, że nie wolno się bać! Błagam i modlę się do Boga o wybaczenie, że bałam się miłości. Jestem w połowie robotem, żyje, jem i tak dalej, jak warzywo na wyczerpaniu. Trzyma mnie dziwne głębokie uczucie, że to nie koniec, że jak nie tu na Ziemi to w niebie, ale razem.Mąż słucha opowieści, która nie ma końca i nie mówi nic, on rozumie, on wie o wszystkim, nie martw się. Siedziałabym tam, w tej knajpie do rana, analizując każde słowo i ze złością płakała że to jedna setna wspomnień, że tego się nie da opowiedzieć, że to bez sensu, nikt nie zrozumie. Przecież ja tego nie rozumiem. Dało to coś? Zmieniło? Nie. Podniosłabym głowę a Ciebie by już tam nie było. Z pewnością.
sawIS FJ
Komentarze (5)
Tak czy inaczej, zostawiam 5 i mam wielką nadzieję, że tekst nie opowiada prawdziwej historii, a jeśli tak, to pamiętaj, że nie liczy się samo zakończenie opowieści, ale głównie środek i wspomnienia jakie wywołuje. Bo czym byłaby książka tylko z ostatnią stroną?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania