Nieznajomy na jawie

Rozszalała burza trwała może pięć minut, a zniszczyła prawie połowę lasu. Pioruny waliły też w wielką górę, z której staczały się potężne kamienie. Maja biegła ile sił w nogach do tajemniczej groty, z głębi której biło promienne, złote światło. Uciekała nie tylko przed niszczycielską burzą. Goniła ją krwiożercza bestia - zmiennokształtne stworzenie będące postrachem Ciemnego Lasu. Maja miała przy sobie woreczek z małymi, bezbarwnymi kryształkami, które rozsypywała, by zneutralizować swój zapach i zbić bestię z tropu. Kiedy dzieliło ją już jedynie kilka metrów od wejścia groty, potknęła się o korzeń, który nagle wyrósł przed nią. Wiele wysiłku kosztowało ją, by wstać, aż nagle bestia rzuciła się na nią i swoimi łapami przycisnęła biedną dziewczynę do ziemi!

- Teraz mi nie uciekniesz - syczał potwór - po raz pierwszy i ostatni wtrącasz się do moich spraw!

Myśli Mai kotłowały się w głowie. Potwór otworzył paszczę, by wbić kły w bezbronną dziewczynę, aż nagle złota strzała trafiła w plecy bestii i przeszyła jej serce! Potwór zawył z bólu i po chwili runął martwy na ziemię obok leżącej, przerażonej Mai.

Burza w jednym momencie ustała na dobre. Dziewczyna podniosła wzrok. Na szczycie wzgórza stał wysoki chłopak z łukiem w ręku i strzałami zawieszonymi na plecach .

- Nie bój się - rozbrzmiał głos z błękitno-granatowego nieba - już niedługo wszystko dobrze się skończy. Nigdy nie trać w to wiary!

" To musi być sen - wyszeptała Maja - to tylko sen..." - po czym zamknęła oczy.

- Oczywiście, że sen, a teraz wstawaj, śpiąca królewno, chyba, że chcesz się spóźnić na zajęcia! - rozbrzmiał rozbawiony głos jednej z dziewczyn z klasy Mai, która bez pytania otworzyła okno i z wyjątkowo wrednym rozbawieniem spoglądała na obiekt swoich drwin.

Lekko wystraszona hałasem Maja prędko podniosła głowę, a dobrze jej znana koleżanka ze śmiechem odeszła w kierunku parku. Dziewczyna spojrzała na zegarek.

- Przecież dopiero siódma... Och! Mam całą godzinę... Jaki miły z niej budzik. Mój zadzwoniłby za pięć minut.

Czasami z naprawdę wielkim trudem przychodziło znosić Mai docinki Marty. Ta specyficzna osoba dręczyła ją od prawie że najmłodszych, szkolnych lat. Maja nie była zbyt śmiałą osobą, zwłaszcza, kiedy czuła się nieswojo, a Marta to wykorzystywała. Biedna dziewczyna była dobra i pomocna, a nawet nie naiwna. Często dość szybko przeczuwała, z jakimi ludźmi ma do czynienia. Jednak jej otoczeniu dobre cechy dziewczyny nie wystarczyły, by była traktowana na równi z innymi. Rówieśnicy nie byli nawet tacy źli. Mieli odmienną mentalność od Mai, często rywalizowali o najwyższe miejsca w ich towarzystwie. Zbytnia rozrywkowość i podążanie za modą w różnych dziedzinach były kolejną barierą w przyjacielskich relacjach. Mimo to Maja i oni zachowywali względną neutralność. Nie mieli praktycznie żadnych powodów do bycia wrogami. Kto wie? Może gdyby nie podburzająca rówieśników przeciwko Mai Marta, znaleźliby wspólny język.

- Dzisiaj na lekcjach łączenie kryształów... - mówiła Maja do siebie, idąc do łazienki - Kryształów! No tak, kryształy ze snu. Tylko skąd ja wiedziałam, że są na zneutralizowanie zapachu? Akurat takich nigdy nie widziałam. Może w snach wiemy więcej, niż na jawie? Ale czy kosztem życia albo zawału serca warto szukać tej wiedzy? Chyba jeszcze nie doszłam do siebie... Kręci mi się w głowie...

Nagle Maja przewróciła się i upadła na podłogę w łazience!

- Auu... Powinnam bardziej uważać - mówiła, powoli podnosząc się, by usiąść na podłodze. - Czyżby znowu wyrósł jakiś korzeń przede mną? Co ja mówię... Ten sen był straszny... Chyba powinnam to odwołać...

- Hahahaha! - rozległ się lekko przerażający śmiech, wychodzący jakby z podziemi...

- M...Marta? To ty, prawda? - ten jeden raz w życiu Maja naprawdę chciała ją usłyszeć pomimo najróżniejszych docinków. Wolała jej żart niż... Choć z coraz mocniej bijącym sercem próbowała odpychać myśl o bestii ze snu, myśl nasilała się z każdą chwilą. Czuła, że to nie był zwykły sen. To naprawdę nie mógł być zwykły sen!

Nagle w jednej chwili usłyszała, że ktoś wbiega po schodkach i szybko otwiera drzwi domku. Poczuła, jakby serce jej stanęło.

- Marta? - spytała prawie błagalnie.

Słyszała szybkie kroki. Ktoś chodził po domku i chyba jej szukał. Nagle jakiś nieznajomy chłopak wbiegł do łazienki. Dziewczyna patrzyła na niego ze zdumieniem z lekko rozchylonymi wargami. Myśli kotłowały jej się w głowie, jak we śnie. Po krótkiej chwili poczuła jednak, że dochodzi do siebie i już chciała spytać, czy może kogoś szuka, aż nagle jakby z podziemi dobiegło:

- Aj!

Dziewczyna zemdlała.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania