Niezrozumiana #XVI

Wyszliśmy z sali, korytarz wypełniało parę stolików, krzeseł i wiele plakatów o zdrowiu. Tom złapał mnie za dłoń, a ja poczułam się jak w raju. Tylko...no właśnie, co na to lekarze?

- Ej, a oni mnie wypuszczą? - zapytałam, mocniej ściskając jego dłoń.

- Wszystko załatwione, nie martw się o nic słońce - odpowiedział, uśmiechając się do mnie.

Wspaniale! W moim życiu w końcu zagościło szczęście, a może nawet miłość? Wyszliśmy ze szpitala i wsiedliśmy do samochodu.

 

Droga minęła dosyć szybko, choć jechaliśmy w ciszy. Byłam strasznie podekscytowana.

- Jesteśmy! - powiedział chłopak z szerokim uśmiechem. - Chodź słońce

Nastolatek otworzył mi drzwi i objął w pasie. W końcu poczułam się potrzebna i kochana. Wspaniałe uczucie. Znajdowaliśmy się w jakimś opuszczonym miejscu, ogromny dom z zewnątrz wyglądał jak ruina. Wokół niego rosło wiele drzew i krzewów, o dziwo wszystko wyglądało ładnie, a zarazem tajemniczo.

- Podoba Ci się? - zapytał, przyglądając mi się.

- Oczywiście, że tak! - krzyknęłam, po czym mocno wtuliłam się w chłopaka. - Dziękuję

Po minucie puściłam go i poszliśmy dalej, Tom zaprowadził mnie za dom. To, co ujrzałam, zwaliło mnie z nóg... Piękny ogród z wieloma różnorodnymi kwiatami, altanka, w której znajdował się bukiet róż, ciepły koc i huśtawka. Pomiędzy kwiatami, wbite były lampki, jedne kolorowe, a inne białe. Wszystko komponowało się znakomicie, szczególnie że robiło się ciemno.

- To sen? - zapytałam, próbując zatamować łzy. - Tu jest niesamowicie! Nikt nigdy nie zrobił mi takiej niespodzianki.

Uśmiechnął się i ruszyliśmy wprost do altanki. Dopiero teraz zauważyłam parę świec, które stały na drewnianym stole. Usiadłam na huśtawce i podziwiałam widoki, a Tom gdzieś zniknął. Gdy się zorientowałam, zaczęłam nerwowo poszukiwać go wzrokiem.

- Tom! To nie jest śmieszne, wychodź... - powiedziałam, spokojnym głosem. - Proszę!

Nadal cisza, rozejrzałam się jeszcze raz i ujrzałam, że w jednym pomieszczeniu pali się światło. To na pewno Thomas! Siadam na huśtawce i czekam...

Mija minuta,

Dwie minuty,

Trzy minuty...

Światło zostało zgaszone, a chłopaka nadal nie ma. Co do cholery się dzieje? Wychodzę z altanki, nagle rozlega się dźwięk mojego telefonu. Na wyświetlaczu, pojawia się nazwa "Tom", szybko odbieram.

- Gdzie ty jesteś? - odzywam się szybko i przygryzam dolną wargę.

Cisza!

- Thomas! - ponawiam rozmowę.

Cisza!

- Jeżeli teraz się nie odezwiesz, to idę stąd!

Tym razem usłyszałam szmer, a później trzask rozbijającego szkła.

- Halo! Tomas! Odpowiedź, chociaż jedno słowo...

Cisza. Po moim policzkach spłynęła jedna łza, a później druga. Kieruje się do wyjścia, jestem tuż przy bramie, gdy usłyszałam czyjś krzyk.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Zagubiona 16.08.2016
    Dziękuję za anonimową 5 xd Choć wolałabym wiedzieć, kto mnie zaszczycił :3
  • lea07 16.08.2016
    O boże mam nadzieję, ze nic mu nie nie jest. Kurde lubie jak mówi na nią "słonce".To takie urocze :) :*. Tylko 5 :(
  • Zagubiona 18.08.2016
    Dziękuję, że zajrzałaś <3

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania