Niezwykłe Spotkanie Znajomych w Mieście i Nad Jeziorem we Wszechświecie DreamWorldia

gatunek: sny/fantastyka/surrealizm/przygoda

 

"Niezwykłe Spotkanie Znajomych w Mieście i Nad Jeziorem we Wszechświecie DreamWorldia"

 

Przedmieścia niedużego miasta-ogrodu, zachodnia albo środkowa część Europy. Słoneczne lato. Alternatywna rzeczywistość.

 

Lata 2004-2019.

 

W dzielnicy kilkudziesięciu domów jednorodzinnych, posiadających po trzy do czterech kondygnacji i otoczonych średniej wielkości ogrodami, goniący dwie wiewiórki ocelot próbował przeskoczyć przez wykonaną z opony huśtawkę, zwisającą z wielkiego owocodajnego drzewa nad porośniętą kilkoma małymi polnymi kwiatami grudą jasnego drobnego piasku plażowego, ale zaklinował się w tej instalacji rekreacyjnej i nie mógł ruszyć dalej. Zauważyły to stojące w kręgu na trawniku i rozmawiające ze sobą tygrys tasmański, gepard, kuropatwa, gęś oraz wydra morska. Zaczęły się śmiać. Gęś, która mówiła rymami i rapowała, aż przewróciła się z wrażenia.

 

W międzyczasie...

 

Dwóch kolegów wyszło z domu jednego z nich. Obaj mieli po dwadzieścia siedem do trzydziestu sześciu lat, tak samo jak wszyscy pozostali ludzie, którzy wystąpili w tej historii. Większość tych osób była ubrana w czapki z daszkami, okulary przeciwsłoneczne, koszulki z zabawnymi napisami, luźne spodenki sięgające do kolan, oraz w lekkie i wygodne buty sportowe, idealne do spacerów po mieście oraz do biegania po parku. Przeszli przez pół dzielnicy, po drodze zauważając unoszący się nad parkiem różowo-brązowo-fioletowy talerz latający, na którym siedział pomarańczowy jednorożec z rogiem o siedmiu albo ośmiu kolorach, pawim ogonem, kameleonowymi łapami, sępimi nogami, żółto-zieloną grzywą i z niebieskimi mewimi skrzydłami.

 

Koledzy poszli w odwiedziny do swoich znajomych, będących jednocześnie ich sąsiadami z dzielnicy. W ogródku rosły bananowce, ananasy, kokosy, muchomory, brokuły i pory. Z pospornicowego żywopłotu wystawało kilka niebiesko-różowo-zielono-żółto-czerwonych słoneczników, które zresztą obficie porastały znaczną większość lądów owej innej, lepszej, alternatywnej planety, podobnie jak szorstkowce, palmy z rodzajów Chamaerops oraz Sabal i wspomniane w poprzednim zdaniu bananowce.

 

Jeden z kolegów zapukał do jasnobrązowych, drewnianych drzwi frontowych. Nikt nie odpowiedział. Wszedł do środka, a drugi znajomy został na dworze, gdzie nad rosnącą papryką i kabaczkami fruwały dżdżownice oraz traszki. Po kilkudziesięciu sekundach, pierwszy z mężczyzn wrócił i zdał drugiemu relację z odwiedzin.

 

— We wschodniej części dużego pokoju śpi jeden kolega, a w południowej części pomieszczenia odpoczywają dwie koleżanki — powiedział.

 

Następnie, obaj znajomi poszli do mieszkającej kilka domów dalej grupki kolegów i koleżanek, będących współlokatorami i współlokatorkami. Dotarli na miejsce. Weszli na frontową część podwórka, którą stanowił podjazd i chodnik prowadzący na zaplecze. Przez tło nieba przefrunęło pięć pączków i cztery hamburgery. Koledzy zauważyli, że na podjeździe leżała dziwna, nietypowa, tajemnicza ulotka. Podnieśli ją i obejrzeli. W międzyczasie z domu wyszło dwóch przyjaciół i trzy przyjaciółki. Jedna koleżanka została na kilkanaście minut w domu.

 

Wszyscy zgromadzeni stanęli w kręgu. Jeden z kolegów powiedział reszcie, że na tej ulotce jest napisane, że jedna cywilizacja pozaziemska ostrzegała w niej drugą przed inwazją ze strony trzeciej. Kawałek papieru wylądował w koszu na śmieci, a grupka przyjaciół i przyjaciółek - na niedużym placu, znajdującym się w bocznej części podwórka i obsadzonym gęstym, wysokim żywopłotem. Usiedli na ustawionych w kręgu leżakach, podnieśli i otworzyli butelki z oranżadą, którą zaczęli popijać. Rozmawiali o życiu, hobby, imprezach, podróżach, pomysłach na wspólne spędzanie czasu wolnego. W pewnym momencie, zaczęli opowiadać sobie nawzajem śmieszne kawały, co zaowocowało tym, że zaczęli się głośno śmiać. Po dwóch minutach skończyli. Jeszcze jeden leżak był wolny. Koleżanka, która została w domu nieco dłużej, najpierw wyjrzała na kilkanaście sekund przez okno, a potem zeszła na dół, wyszła na dwór i przyłączyła się do nich, siadając na leżaku. Gdy wszyscy byli już razem, nad ich głowami przefrunął banan ze skrzydłami modliszki i ananas o skrzydłach ważki.

 

Podczas spotkania kolegów i koleżanek, mieszkający obok sąsiad powoli wyjechał z garażu swoim niedużym pomarańczowym samochodem osobowym na podwórko. Po upływie dwudziestu siedmiu sekund, na żywopłocie wylądował czerwony śledź, niebieski migdał i zielony kabaczek. Na niebie nastąpiło dwadzieścia pięć pięknych, rozległych rozbłysków fajerwerków. Grupka ludzi, wraz z leżakami na których siedzieli, wzbiła się w powietrze i wylądowała na balkonie. Podziwiali łono natury, sięgające od pobliskiego dużego leśnego parku, aż po horyzont. Między niebieskimi oraz szarymi drzewami fruwały fioletowe, różowe i zielone szerszenie.

 

Nagle, grupka przyjaciół zamieniła się w dwa skowronki, trzy stonki i cztery biedronki, które następnie pofrunęły nad jezioro i ukryły się w pobliskim bagiennym, podmokłym lesie, zamieszkanym przez zielono-żółto-pomarańczowe rzekotki i brązowo-pomarańczowo-zielone traszki. Tymczasem leżaki zamieniły się w dwadzieścia cztery chmury o kształcie talerzy, filiżanek oraz czajników, a następnie zaczęły powoli unosić się do góry. Na jednej z kilku największych plaż, otaczających duży naturalny zbiornik wodny, na ławkach przy stole siedziało czterech kolegów i cztery koleżanki. Ludzie ci mieli radiomagnetofon i po dwadzieścia pięć do trzydziestu trzech lat. Słuchali muzyki rap, funk, drum'n'bass i dubstep.

 

Zachód słońca.

 

Wszystko znalazło się w zasięgu pięknej, pomarańczowej poświaty. Między drzewami fruwały kraby grające na gitarach. Na trawniku tańczyły ośmiornice i kalmary, a na pobliskiej scenie tanecznej, pośród świateł dyskotekowych oraz muzyki, występowały rozgwiazdy, ostrygi, rekiny i morświny. Tymczasem płytkiej, przybrzeżnej, przejrzystej wodzie pływały zimorodki i motyle. Nad otoczoną lasem łąką latały płaszczki i najeżki.

 

Koniec.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Dekaos Dondi 01.02.2020
    Piotrek P,1988→Już się przyzwyczaiłem do Twoich opowieści.
    Mnie podchodzą. Jak już kiedyś chyba rzekłem, są specyficzne. Wyobraźni Tobie nie brakuje.
    Jedynie więcej dialogów by się przydało.
    Dobrze, że oddzielone kawałki tekstu. Lepiej się czyta. Znowu bardzo plastycznie:)→Pozdrawiam:)→5
  • Piotrek P. 1988 06.02.2020
    Dekaos Dondi, dziękuję za komentarz, za spostrzeżenia. Z obecnością dialogów i liniowej, dynamicznej oraz wyraźnej fabuły bywa u mnie różnie ;-), pozdrawiam :-)
  • Pasja 11.02.2020
    Jak artysta malujesz surrealistyczne obrazy. Ożywiasz rzeczy martwe, a żywych ubierasz w kolorowe rekwizyty. Unosisz sny ponad realiami. dwa światy równoległe przekładają się niespotykana ciszą jak towarzyszy mnie czytelniczce. Czuję różne smaki i widzę pomieszane kolory.
    Fantastyczne. Pozdrawiam
  • Piotrek P. 1988 12.02.2020
    Pasja, dziękuję za fantastyczny, międzywymiarowo-surrealistyczny i artystyczny komentarz, pozdrawiam :-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania