Jared Jared, Opow to nie ogródek oddzielony wysokim płotem od reszty sieci. Nie mam pojęcia czy tu piszą trzynastolatkowie, jeśli tak to biję się w piersi, nie wiedziałem. Ale taki obrazek mogą sobie obejrzeć w pełnym świetle klikając jakąkolwiek inną stronę, czasem nawet nieświadomie.
Niestety mój awatar to rozpaczliwa próba zwrócenia uwagi na to na co wystawiono Europę. A wydano ją świadomie i cynicznie na brutalny gwałt, czytaj przecwelenie przez ludzi żyjących w swoich krajach na poziomie cywilizacyjnym stada małp. I to dalej się dzieje, nikt z tym nic nie robi.
Nie oceniam avataru, nie oceniam przez żaden inny pryzmat, niż samego tekstu.
Od strony technicznej, spoczi, choć zapis 300km zamieniłbym na słowny. Mam świadomość, że są teksty, których esencją jest przesłanie i nijak się ma do niego tak nieistotny detal, jednak, mimo wszystko, bym zamienił.
Treść zastanawiająca, napisana ciekawie. Również jestem zdania, że należy pamiętać o bohaterach, jednak również nie gloryfikować bez należytego reaserchu. Nie, żeby to był zarzut. Ot pokazuję swoje stanowisko w tej sprawie.
Avatar może być zapalnikiem pod dalszą (pewnie burzliwą) wymianę zdań i sądzę, że jeżeli chcemy przekazać coś istotnego, nie powinniśmy tego budować na kanwie taniej sensacji.
Czy ma to miejsce? Nie wiem. Nie oceniam.
Patrzę na tekst.
Ten, jak już mówiłem, napisany sprawnie i ciekawie. Kategoria "O życiu" mogłaby być zasadą.
Czy sam miałem zdarzenia niedające się racjonalnie wyjaśnić. Zdecydowanie rąk, ale ich wymiar jest zgoła inny, więc przytoczenie, raczej nie będzie mianownikiem pod dyskusję.
Doceniam (sam) tekst. Zaciekawiła mnie. Jednak w myśl obostrzeń (poszukiwania pereł), jakie sobie postawiłem, mogę dać tylko czwórkę, co też robię.
Ave.
Dzięki za uwagi, wiesz te 300 także mnie razi. Coraz częściej łapię się też na tym, że piszę dziewiętnasty wiek, zamiast XIX w. (czy wiek). Może też dlatego, że uważam, że współcześni odbiorcy nie będą potrafić odczytać prawidłowo liczb zapisanych w formacie cyfr rzymskich.
Bogumił Kurde, to nie jest coś, co wypchnie oceany z brzegów. Tekst o przesłaniu, o jakiejś dosadnie ujętnej (bądz próbie) myśli przewodniej, może sobie na cuś takiego pozwolić. To kwestia odbioru. Jednemu zgrzyta ziarno piachu w bucie, inny może łazić pięć dni w obsranych gaciach. Mi zazgrzytało, tom poinformował łagodnie. Zwłaszcza, iż zdajesz się być tego typu ludem, co to nie będzie o to kruszył kopi.
A uwierz mi -- są.
Przeczytałam tekst z zaciekawieniem, ponieważ lubię opowieści historyczne oparte na faktach. Mam niedosyt, że treść jest zbyt suchym przekazem jakiejś wiedzy historycznej, brzmi trochę jak wypis z jakiejś encyklopedii. Pokusiłabym się, autorze, o poszperanie w archiwach, czy innych publikacjach( zakładam, że takie istnieją) o jakieś sytuacje, historie z życia prywatnego, mogące przybliżyć postać bohaterki tego opowiadania. Ukazać ją w świetle zwykłego człowieka, który dokonał czynów, które są dla nas szcególnie wartościowe. Pragnę zaznaczyć, to tylko moje skromne sugestie. Maleńki problem z przecinkami, które w żadnym razie nie psują odbioru treści. To tyle uwag do tekstu, zostawiam 4+ i nie ukrywam, że czekam na kolejną opowieść z przeszłości.
Pozdrawiam.
Tu akurat nic więcej na temat biografii Joanny Podłuskiej (Radziszewskiej) nie ma. Krótka notatka napisana przez prawnuczkę. To akurat nie była postać tak znana jak Emilia Plater, czy choćby Danusia Siedzikówna (Inka). Szkoda, że na portalu nie można dodawać fotografii, bo pozostała po Joannie cała masa pamiątek, które rodzina przekazała właśnie do klasztoru w Czernej, sądząc że będą tam bezpieczniejsze. Karmelici bosi stworzyli w jednym z pomieszczeń takie mini - muzeum poświęcone tematyce Powstania Styczniowego.
A dwa inne opowiadania, o podobnym charakterze wkrótce zamieszczę na portalu. Szukam podobnych relacji wśród znajomych i nieznajomych, bo myślę nad opublikowaniem ich w formie książki, o ile zainteresowani dadzą zgodę na ich wykorzystanie.
Przeczytałam i ja. Odniosłam podobne wrażenie co Violet. Tekst nieco suchy, ale może tak mają wyglądać teksty historyczne? Jeśli tak jest, to rozumiem dlaczego takich unikam.
Przeczytałam i ja. Skusił mnie powyższy komentarz i słowa: do klasztoru w Czernej. Urodziłam się w Krzeszowicach i tam jest mój rodzinny dom i to jakoś mnie pokusiło :)
Ja akurat lubię, kiedy wspomina się ludzi, którzy już sami nam nic o sobie nie powiedzą, i ich zasługi, choćby to, że tak porządnie zrobili dach, że przetrwał dłuuuuuugie lata. Jakieś ciekawe historie, a jeszcze jak do tego dochodzi jakiś zbieg okoliczności, to już się staje wyjątkowe :)
Dziękuję. Tak samo jak Pani jestem nowy, ale portal wydaje się na pierwszy rzut oka sympatyczny, a ludzie, większość mili i uprzejmi. Choć nie chciałbym tym stwierdzeniem wywoływać wilka z lasu;))) Życzę wielu sukcesów.
Komentarze (17)
Niestety mój awatar to rozpaczliwa próba zwrócenia uwagi na to na co wystawiono Europę. A wydano ją świadomie i cynicznie na brutalny gwałt, czytaj przecwelenie przez ludzi żyjących w swoich krajach na poziomie cywilizacyjnym stada małp. I to dalej się dzieje, nikt z tym nic nie robi.
Od strony technicznej, spoczi, choć zapis 300km zamieniłbym na słowny. Mam świadomość, że są teksty, których esencją jest przesłanie i nijak się ma do niego tak nieistotny detal, jednak, mimo wszystko, bym zamienił.
Treść zastanawiająca, napisana ciekawie. Również jestem zdania, że należy pamiętać o bohaterach, jednak również nie gloryfikować bez należytego reaserchu. Nie, żeby to był zarzut. Ot pokazuję swoje stanowisko w tej sprawie.
Avatar może być zapalnikiem pod dalszą (pewnie burzliwą) wymianę zdań i sądzę, że jeżeli chcemy przekazać coś istotnego, nie powinniśmy tego budować na kanwie taniej sensacji.
Czy ma to miejsce? Nie wiem. Nie oceniam.
Patrzę na tekst.
Ten, jak już mówiłem, napisany sprawnie i ciekawie. Kategoria "O życiu" mogłaby być zasadą.
Czy sam miałem zdarzenia niedające się racjonalnie wyjaśnić. Zdecydowanie rąk, ale ich wymiar jest zgoła inny, więc przytoczenie, raczej nie będzie mianownikiem pod dyskusję.
Doceniam (sam) tekst. Zaciekawiła mnie. Jednak w myśl obostrzeń (poszukiwania pereł), jakie sobie postawiłem, mogę dać tylko czwórkę, co też robię.
Ave.
A uwierz mi -- są.
Pozdrawiam.
A dwa inne opowiadania, o podobnym charakterze wkrótce zamieszczę na portalu. Szukam podobnych relacji wśród znajomych i nieznajomych, bo myślę nad opublikowaniem ich w formie książki, o ile zainteresowani dadzą zgodę na ich wykorzystanie.
Ja akurat lubię, kiedy wspomina się ludzi, którzy już sami nam nic o sobie nie powiedzą, i ich zasługi, choćby to, że tak porządnie zrobili dach, że przetrwał dłuuuuuugie lata. Jakieś ciekawe historie, a jeszcze jak do tego dochodzi jakiś zbieg okoliczności, to już się staje wyjątkowe :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania