Ninjago - Wspomnienie

Ledwo, chwiejnym krokiem podszedł do drzwi swojego pokoju. Stał jakiś czas, przesuwając trzęsącymi się dłońmi po drewnianym materiale, nie wiedział, co powinien zrobić. Wejść? A może lepiej się wycofać?

 

Minuty mijały tak powoli. Czuł się okropnie, miał wrażenie, że zaraz zwymiotuje. W sumie co się dziwić. Robił to za każdym razem, kiedy miał okazję przejść obok tego pomieszczenia.

 

Od tamtego wydarzenia upłynęło tak wiele czasu.

 

Podobno z czasem serce zaczyna się goić. Nie prawda?

 

"To dlaczego mnie boli coraz bardziej" Pytał w duchu.

 

Minęła kolejna minuta, a może i godzina. Rozmyślań nie było końca.

 

Otworzył powoli, lekko skrzypiące drzwi. Ostrożnie wchodząc, przymknął oczy. Ścisnął mocno za klamkę, po czym rozejrzawszy się po błękitnych ścianach, utkwił wzrok na lewej stronie.

 

Podszedł kawałek. Spojrzał na wiszące zdjęcia. Przyjrzał się jednemu z nich. Ukazywało ono ich pierwszą randkę w wesołym miasteczku. Tyle stresu, tyle przygotowań... Przeniósł wzrok na kolejne. Ich pierwszy pocałunek. Wtedy ten mały, złowieszczy Lloyd, zrobił je niespodziewanie, chcąc zaszantażować Jay'a że jeśli nie spełni jego wymagań, pokaże je Kai'owi, a wtedy to już wiadomo, jak mogłoby się to skończyć. Oj na pewno nie za ciekawie.

 

"- N-Nya... bo ja... - jąkał się nie wiedząc, jak jej to wyznać. Pocił się cały z przerażenia oraz trząsł, bojąc się, że dziewczyna odrzuci jego uczucia.

 

- Jay wszystko w porządku? - Spytała czarno włosa, łapiąc za jego dłonie. 

- Spokojnie. Nie masz się czego obawiać. Weź głęboki wdech i na spokojnie powiedz, o co chodzi. - dodała po chwili łagodnie, uśmiechając się pocieszająco, ale i jednakowo patrząc lekko zaniepokojona w jego stronę.

 

Jay rozluźnił się odrobinę na jej słowa, również odwzajemniając uśmiech.

 

- Bo chodzi o to... że... - spojrzał w lewą stronę, unikają wzroku dziewczyny. - Kocham... kocham cię Nya. - powiedział z trudem i lekko zarumieniony spuścił głowę w dół. Bał się, że za chwilę zostanie wyśmiany lub dostanie w twarz, bo w końcu kto chciałby być z takim rudym, denerwującym, z okropnym poczuciem humoru idiotą. Ale ku jego zdziwieniu wcale tak się nie stało. Nya przybliżyła się bardziej do Mistrza Błyskawica, łapiąc jedną ręką za podbródek, unosząc na wysokość jej oczu, natomiast drugą dalej trzymała za dłoń chłopaka, po czym stanęła na palcach i ucałowała go lekko, ale z miłością.

 

Na początku zszokowany Jay stał drętwo, lecz tuż po chwili odwzajemnił pocałunek.

 

Przybliżył się jeszcze bliżej, oplatając ręce wokół jej tali, pogłębiając go co chwilę. Na twarzy dziewczyny wystąpił mały rumieniec.

 

Nagle, niespodziewanie usłyszeli dźwięk aparatu, natychmiast oderwali się od siebie, odskakując do ścian korytarza. Obaj cali zaczerwienieni, łapiąc powietrze, spojrzeli w stronę dźwięku. Na nieszczęście Jay'a zobaczyli uciekającego Lloyd'a. Rudowłosy wiedział już, co go czeka..."

 

Spostrzegł na kolejne, które również zrobione przez Lloyd'a ukazywało Kai'a próbującego zabić niebieskiego, oraz Nyę starającą się go uspokoić. Nya zawiesiła je tłumacząc, że za każdym razem gdy ma zły humor, spogląda właśnie na nie. Jakby widok Jay,a w śmiertelnym niebezpieczeństwie był powodem do śmiechu.

 

"- Chodź tu natychmiast i się tłumacz! Co ma znaczyć to zdjęcie! Oberwiesz, to odechce ci się zbliżania do mojej siostry, ty zboczeńcu jeden! Wracaj tu! - Krzyczał na calutki statek bardzo wściekły Kai.

 

- Kai uspokój się! - czarnowłosa złapała bruneta za rękę, starając się go zatrzymać.

 

- A ty młoda damo, do pokoju. Jeszcze sobie pogadamy. - mruknął wściekły, wyrywając nadgarstek z uścisku.

 

- Nie jestem już dzieckiem. Mam prawo decydować, z kim chcę być! - wykrzyczała mu w twarz, tupiąc nogą o drewnianą posadzkę."

 

Jednak skończyło się tylko na kilku siniakach u rudzielca oraz rozdzieleniem tej dwójki przez Wu po jego powrocie.

 

Po tym wydarzeniu Nya opatrzyła mu wszystkie rany, a rudzielec unikał Czerwonego przez jakiś czas jak ognia, którym teoretycznie mimo wszystko był.

 

Jay mimowolnie zaśmiał się smutno na te wspomnienia.

 

Podszedł do łóżka. Spoczął lekko na miękkim prześcieradle, przypominając sobie ich pierwszy raz. Mimo tego, że byli trochę spici, obaj nieźle to pamiętali, i co najlepsze nie żałowali.

 

"Wypił swój ostatni kieliszek, po czym łapiąc swoją ukochaną za rękę, przyciągnął do siebie, całując lekko, lecz z miłością i pożądaniem. Po czym zostawiając resztę imprezowiczów na dole, pociągnął czarnowłosą za sobą.

 

Byli już parą od ponad roku, mimo tego, że chciał, bał się to zrobić, tym bardziej że był prawiczkiem, do czego wstydził się przyznać swojej dziewczynie. Zaplanował już wcześniej, że wypije trochę, oczywiście nie za dużo, aby pokonać wszelkie obawy. Natomiast nie wiedział, że dziewczyna również miała to w planach.

 

Rano obudził ich nie kto inny jak Kai. Pech za pechem, którym okazał się starszy brat, nie miał końca.

 

- Jay, na trening wstawaj, Sensei nam nie daruje! - wskoczył do pomieszczenia jak poparzony.

 

- A w ogóle wiesz gdzie jest Nyaaaaa.... - urwał, przyglądając się wtulonej do siebie, mimo że przykrytej kocem, to było widać, że nagiej-parze.

 

- Co tu się wyprawia! - krzyknął tak głośno, że pewnie całą perłę zdołał już podnieść na nogi, zaoszczędzając sobie czasu pobudką każdego po kolei."

 

Wstał z posłania. Podszedł do swego zakurzonego biurka, otwierając szufladę. W końcu dawno nie zaglądał do tego pomieszczenia. Spostrzegł tam płytę z ich ulubionym kawałkiem. Zawsze słuchali jej wieczorami, lub jak któreś z nich było smutne.

 

" - J-Jay jesteś tam? - spytała Mistrzyni Wody, uchylając lekko drzwi. Słychać było w jej głosie niepokój i przerażenie.

 

Rudowłosy natychmiast podniósł się z łóżka, podchodząc do dziewczyny.

 

- Ej wszystko w porządku? - spytał zatroskany, łapiąc dziewczynę za drżące dłonie.

 

- Nie... Kai jest w szpitalu, w śpiączce i nie wiadomo czy kiedyś się obudzi... - mówiła łamiącym się głosem, a w jej oczach były widoczne łzy. Jay, nie czekając ani chwili dłużej przytulił mocno ukochaną, idąc z nią w głąb swego pokoju. Usiadł na łóżko, sadzając ją sobie na kolana.

 

- Będzie dobrze... - Szeptał do ucha.

 

W tle z głośników leciała akurat ta piosenka.

 

- Kai jest śliny. - tulił ją jeszcze mocniej, przejeżdżając jedną ręką po plecach, natomiast drugą gładząc po włosach.

 

- Zanim się obejrzysz, wyjdzie z tego. - wciąż szeptał jej do ucha.

 

Nya powoli rozluźniła mięśnie. Oddech się uspokoił, a podpuchnięte i przerażone oczy lekko się zamknęły.

 

Zasnęła. Zmęczona całym tym przeżyciem zasnęła, wiedząc, że w jego objęciach jest najbezpieczniejszą osobą na świecie."

 

Zamknął szufladę. Podszedł do drzwi. Obejrzał się ostatni raz, a potem wyszedł.

 

Udał się teraz do jej pokoju. Otworzył niepewnie, by po chwili ujrzeć takiego samego koloru ściany jak i u niego.

 

Podszedł do szafy, otworzył jedną z nich, w której ukazały się ubrania ukochanej. Wciągnął granatową sukienkę. Jego ulubioną.

 

"- I jak wyglądam? - Z przebieralni wyszła czarnowłosa. Obkręciła się, po czym z nieśmiałym uśmiechem spojrzała w stronę ukochanego.

 

- Przepięknie... - odrzekł.

 

Mistrzyni Wody widząc jego rozmarzony wzrok, lekko się speszyła, szybko chowają się z powrotem do szatni.

 

- Ej, no ale dlaczego tak szybko uciekłaś. - mruknął niezadowolony. - Mógłbym patrzeć tak na ciebie godzinami. - Podszedł do przebieralni, zaglądając przez zasłonę.

 

W odpowiedzi jedynie dostał butem w twarz."

 

Od tej pory Nya często zakładała tę suknię na różne randki, Jay'owi natomiast nigdy nie nudził się ten widok.

 

Odłożył ją by po chwili przebierania, zgarnąć swoją bluzę. Tyle czasu wszędzie jej szukał, a ona po prostu leżała u niej w garderobie. Mimo to nie dziwiło go, co to tu robi. Nya często uwielbiała w niej chodzić. Tak jak sama mówiła-czuła się w niej bezpiecznie. Nawet gdy gdzieś wyjeżdżał, pożyczała ją od chłopaka.

 

Zamknął jedną szafę, a otworzył kolejną. Lecz nie spodziewał się, że ujrzy tam właśnie to. Suknia ślubna.

 

"- Nya chciałbym cię o coś zapytać. - podszedł do czarnowłosej.

 

- Tak? - spytała, odwracając się w jego stronę.

 

Jay lekko, a nawet gorzej niż lekko zdenerwowany. W końcu na sali była cała rodzina i znajomi, klęknął przed dziewczyną, trzęsącymi się rękoma wyciągnął małe pudełeczko z kieszeni.

 

- Nyo Smith. Czy wyjdziesz za mnie? - otworzył pudełko, ukazując piękny srebrny pierścionek z niebieskim brylantem. Dziewczyna na słowa ukochanego rozpłakała się, chowając twarz w dłoniach, by następnie rzucić się na szyję i wykrzyknąć: "Tak!!!""

 

Odsunął się parę kroków dalej, ciężko oddychając. Tuż za miesiąc miał się odbyć ich ślub. Nigdy nie spodziewał się, że ta nagła śmierć, może wszystko zniszczyć. Układali sobie przecież piękne i szczęśliwe życie. Tyle planów. Więc dlaczego? Dlaczego los musiał to wszystko zniszczyć?

 

- Czym zawiniłem? - spytał, roniąc jedną malutką łzę. - Tym bardziej czym ona zawiniła.

 

Cofał się dalej, nie patrząc pod nogi. Chciał tylko jak najszybciej wyjść z tego pomieszczenia. Idąc, a raczej teraz biegnąc, niespodziewanie potknął się o kosz na śmieci. Cała zawartość wyleciała na podłogę, a Jay, runął zaraz potem wprost na nią. Podparł się rękoma, usiadł po turecku, po czym spojrzał na zrobiony bałagan, pokręcił głową z krzywą miną, zaraz potem chcąc wstać, w rogu pokoju ujrzał test ciążowy.

 

"- Nya wszystko gra? - spytał zmartwiony chłopak, wchodząc bez pytania do jej pokoju, spojrzał na płaczącą ukochaną odwróconą w stronę okna.

 

- T-tak jest okey. - szybko wytarła łzy, obracając się do rudzielca z fałszywym uśmiechem na twarzy.

 

- Mnie nie oszukasz, widziałem, co się dzieje? - Podszedł do ukochanej, patrząc w załzawione oczy. Na ten gest spuściła jedynie głowę.

 

- Nya... - Zaczął, lecz nie ugięta, dalej milczała.

 

Złapał za jej dłonie, pocierając własnymi kciukami, chcąc dodać otuchy.

 

- Spójrz na szafę. - powiedziała prawie nie słyszalnie. Jay podszedł do wskazanego miejsca, widząc pozytywny test ciążowy.

 

- Jesteś w ciąży? - spytał.

 

- T-tak. - dalej stała w tym samym miejscu ze spuszczoną głową.

 

Mistrz błyskawic podszedł do niej, łapiąc za podbródek i spoglądając głęboko z czułością i miłością w oczy, które tak kochał.

 

Pocałował jej czoło, potem nos a na samym końcu zniżył się do brzucha, podnosząc lekko do góry koszulkę i tak samo jak resztę-całując. Wstał, spojrzał jeszcze raz w te piękne niebieskie tęczówki i tak po prostu bez żadnych słów, przytulił dziewczynę. Ona zszokowana w pierwszej chwili, lecz po paru sekundach odwzajemniła przytulasa. Wjechała rękoma pod łopatki chłopaka, na co ten cicho zasyczał.

 

- Przepraszam, boli cię? Coś ci się stało? - spytała z troską.

 

- No wiesz... zaczął. - Po ostatniej nocy, jeszcze nie zagoiły mi się ślady po twoich pazurkach. Blizny będą. - odpowiedział zadziornie, unosząc jeden kącik ust. Chciał w jakiś sposób rozluźnić ciężką atmosferę.

 

Mistrzyni Wody, cała zażenowana i w rumieńcach schowała jeszcze bardziej twarz w klatę Jay'a. Niebieski zaśmiał się cicho, dalej tuląc ukochaną."

 

Na to ostatnie wspomnienie rozsypał się całkowicie. Siedząc tak na ziemi, podciągnął nogi do siebie, schował głowę w kolanach, a łzy leciały strumieniami. Za kilka miesięcy miał mieć córkę. Tak bardzo się cieszył. A teraz? Teraz nie ma ani małżonki, ani dziecka. Został sam. I wiedział, że nie pokocha już nikogo tak samo jak jej. Była tą jedyną. Tą pierwszą i ostatnią.

 

Po bardzo długich minutach postanowił się podnieść z podłogi. Idąc tak do drzwi ze spuszczoną głową, walnął z pięści prosto w jedną z szaf. Z samiutkiej góry w rękę wpadł mu mały notesik. Bez zbędnego przedłużania otworzył go na losowej stronie i zaczął czytać:

 

*Zawsze wiedziałam, że jest tym jedynym. Kiedy ujrzałam go po raz pierwszy, od razu mnie w sobie zauroczył, a później, z dnia na dzień coraz bardziej rozkochiwał. Wtedy widziałam już naszą przyszłość i to, że będziemy razem na zawsze...*

 

To był jej prawdopodobnie pamiętnik. Nie potrafił czytać dalej. Łzy ponownie zebrały się w jego oczach. Z trzęsących rąk wypadł mu notes. A sam padł na kolana, desperacko łapiąc się za włosy.

 

- Na zawsze tak? - wymamrotał.

 

- Oczywiście. Już do ciebie idę Nya. Do ciebie i naszej córeczki. - Uśmiech samoistnie wkradł mu się na twarz. - Już od teraz zawsze będziemy razem. - wstał, wyszedł z pomieszczenia, kierując się na burtę. - Nikt nas już nie rozdzieli. - Stanął na krawędzi pokładu...

 

i

 

skoczył...

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania