Noc w wesołym miasteczku
Gdy nad gwarnym jeszcze niedawno wesołym miasteczkiem zapadła nocna cisza, wtedy pomiędzy prętami płotu przeskoczył z ulicy na jego teren mały kundelek. Powęszył przy karuzeli i pobiegł w stronę strzelnicy. Już podnosił nogę, żeby obsikać jej fundament, gdy nagle pomiędzy ścianą pawilonu a płotem coś się poruszyło. Poruszyło się, podniosło i psim oczom ukazał się… Mietek. Piesek odskoczył i zaczął ujadać.
– Cicho! Kurwa! Czego dziamiesz?! – burknął człowiek. – Spierdalaj!
Zatoczył się przy tym mocno i gdyby nie pobliska ławka, upadłby. Wystraszony pies szczeknął jeszcze kilka razy i uciekł.
Mietek był miejscowym pijaczyną, który prawie codziennie kręcił się po wesołym miasteczku i okolicach. Znali go wszyscy – był niejako częścią wystroju tamtego miejsca. Owego dnia wypił dużo więcej niż zazwyczaj i alkohol go zmógł. Usnął więc za strzelnicą i obudził się dopiero teraz.
Wylądowawszy na ławce, poczuł przemożną chęć zapalenia. Wydłubał z kieszeni zapalniczkę i paczkę papierosów. Wsadził jednego do ust i – o mało nie sparzywszy nosa źle wyregulowanym płomieniem – zapalił. Od razu poczuł się lepiej i ruszył powoli w stronę wyjścia. Tam spotkała go niemiła niespodzianka, bo brama była zamknięta.
Robiło się zimno i czekanie do rana mu się nie uśmiechało, postanowił zatem wyjść przez płot. Ogrodzenie od strony ulicy miało ceglaną podmurówkę i zrobione było z wysokich stalowych prętów. Nie byłoby łatwe do przejścia nawet dla sprawnego i trzeźwego człowieka. Mietek jednak czuł w sobie moc dostateczną dla sforsowania tej przeszkody. Wlazł na podmurówkę, uchwycił się prętów i wtedy zauważył nadjeżdżający ulicą radiowóz. Zeskoczył na ziemię i przykucnął za murkiem. Gdy policja przejechała, ponownie wspiął się na podmurówkę i spojrzał w górę. Płot zdawał się sięgać nieba. Wtedy cała moc z Mietka uleciała i zrezygnował ze wspinaczki.
Jako bywalec tego miejsca znał dobrze jego topografię. Zaczął więc w myślach szukać możliwości wyjścia z pułapki i w końcu ją znalazł. Teren miasteczka opadał ku rzece. Boczny płot nie miał podmurówki, a jego słupy były tylko zabetonowane w okrągłych fundamentach. Ostatni słup stał tuż nad wodą i – przy niskim jej stanie – można było go obejść, ryzykując jedynie zamoczenie butów.
Mietek postanowił tak zrobić i, zataczając się, ruszył w stronę rzeki. Noc była jasna i dlatego mógł iść w miarę szybko. Nagle poślizgnął się i wyrżnął plecami o mokrą ziemię. Wstając, poślizgnął się jeszcze raz i pojechał po trawie – tym razem na brzuchu. Podniósłszy się w końcu, dotarł do końca ogrodzenia. Wtedy po raz drugi okazało się, że nie była to jego szczęśliwa noc, bo wody było dużo i płynęła wartko. Betonowy fundament niewiele z niej wystawał i o obejściu go nie było mowy. Mimo to Mietek nie zrezygnował i postanowił właśnie tamtędy wyjść na wolność.
Uchwycił oburącz słup, postawił lewą stopę na wąskim fundamencie i – jak człowiek wsiadający na konia – chciał przerzucić prawą nogę na drugą stronę betonu. Niestety, stopa ześlizgnęła się, a będąca w wymachu prawa noga wpadła w wodę. Mietek zawisnął na rękach, opierając się lewą nogą na niepewnym gruncie, podczas gdy prawa zaczęła uciekać do tyłu z prądem rzeki. Śmierć przez utonięcie zajrzała mu w oczy i prawie wytrzeźwiał ze strachu. Z trudem podciągnął się do góry i wydostał na brzeg – niestety, po niewłaściwej stronie ogrodzenia.
Był ubłocony, prawą nogawkę miał mokrą po rozporek, a skóra na łydce pod nią piekła jak diabli. Odszedłszy nieco od wody, zdjął i wykręcił spodnie, wylał wodę z buta oraz obejrzał łydkę. Krwawiła nieco, bo obtarł sobie skórę o beton. Było mu zimno, zaczynał mieć kaca i natychmiast musiał zapalić. Ku jego rozpaczy, papierosy zamokły, a zapalniczka gdzieś przepadła. Chłód, brak fajek i suchość w ustach popchnęły go do dalszego działania.
Ponieważ teren był nierówny, dlatego płot nie wszędzie dotykał ziemi i gdzieniegdzie była teoretyczna możliwość przeciśnięcia się pod nim. Mietek postanowił znaleźć takie miejsce. Ruszył wzdłuż ogrodzenia, przykucając lub przyklękając co kilka kroków. Macał wtedy pod płotem rękami, parząc je pokrzywami. W końcu znalazł większą dziurę. Położył się na brzuchu i próbował się przez nią przecisnąć. Niestety, głowa przeszła, ale barki utknęły. Ruszył do tyłu i wtedy usłyszał trzask rozdzieranej przez pręt ogrodzenia tkaniny. Z trudem wydostał się z pułapki, wsadził w spodnie rozdartą koszulę i powlókł się w stronę ulicy. To wyraźnie nie była dla niego dobra noc i widmo siedzenia na zimnie do rana było coraz bliżej.
Załamany i wściekły na wszystko dookoła, doszedł do ogrodzenia z podmurówką i wzdłuż niego dotarł do bramy. Z nadzieją straceńca nacisnął jeszcze raz na klamkę – bezskutecznie. Zaklął, kopnął płot i ruszył dalej.
Kilka kroków dalej była mała furtka i jej też wymierzył kopniaka. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki furtka otworzyła się. Drugi kopniak trafił już w próżnię i Mietek z rozpędu wypadł na chodnik.
– Kurwa mać! – zadudniło jak wystrzał armatni na uśpionej ulicy, aż Mietek sam przestraszył się swojego krzyku.
– Ciiicho! – wymamrotał do siebie, wstając z ziemi. – Bo zaraz przyjadą tu psy i zwiną cię na izbę. I jeszcze posądzą o włam – dodał, patrząc na otwartą furtkę.
Zamknął więc ją starannie i chwiejnym krokiem ruszył w stronę domu, w którym przecież gdzieś jeszcze musiała być jakaś butelka piwa.
Komentarze (16)
Czasami szukamy nie to co trzeba, zapominając, by sprawdzić najbardziej oczywiste rozwiązanie. Piesek też odegrał pewną rolę.
Wiele dobrego w Nowym Roku 2019→Pozdrawiam→5
Tobie też życzę wiele dobrego na nowy rok.
Ciekawa i bardzo z lekkim humorem opisana droga wyjścia z wesołego miasteczka. A sprawcą tego zamieszania był alkohol. Jednak widzimy tutaj jak bardzo można popaść we własne sidła. Trzeźwy umysł pewnie by pomógł, ale niekoniecznie. Nieraz komplikujemy sobie jasne i proste sytuacje. Samo życie.
Pozdrawiam serdecznie i wszystkiego dobrego w Nowym Roku
W nowym roku życzę Ci wszystkiego dobrego.
Serdecznie pozdrawiam z Nowym Rokiem.
Ledwie kilka słów, a naprawdę można się z typkiem zżyć. Dla mnie bajka.
Pozdrówki.
Pozdrawiam z Nowym Rokiem.
Również pozdrawiam.
No, z perspektywy "pijaczyny" świat wygląda nieco inaczej.
Bardzo fajnie napisana opowieść.
Pozdrawiam serdecznie :)
Cieszę się, że podobało Ci się moje opowiadanko.
Pozdrawiam.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania