Dzięki za wpis. W dalszym toku opowieści nie zabraknie różnych zwrotów akcji. Po dłuższej przerwie spowodowanej wyjazdem postaram się też publikować kolejne części częściej. Oczywiście, zapraszam.
Marcusowi kończą się lata beztroskie. Niedługo będzie musiał opuścić rodzinny dom i udać się w nieznane. I na dodatek będzie zdany na łaskę małżonki. Może być ciekawie. " Bóg ukarał go i oddał w ręce kobiety". Pozdrawiam
100% piękna
Świetnie zbudowane uniwersum
Język zachwyca a narracja skupiona na głównym bohaterze przykuwa uwagę.
Serdeczne 5
Nie mam żadnych uwag
Czytam dalej
Narracja istotnie prowadzona jest z punktu widzenia bohatera, tzn. czytelnik wie to, co on i razem z nim poznaje przedstawiany świat. Taka konwencja to zarazem ułatwienie (umożliwia różne zwroty akcji), jak i utrudnienie (trzeba starannie prowadzić fabułę oraz grupować wydarzenia, by opowiedzieć wszystko, co zostało zaplanowane). Ogólnie jednak odpowiada mi ten sposób i zauważyłem, że niejako automatycznie stosuję go we wwszystkich historyjkach, które piszę. Język to osobna kwestia, staram się nad nim pracować, usuwając powtórzenia, nadmierną ilość zaimków, wpychający się wszędzie czasownik "być" itp. Do tego zwyczajne literówki i interpunkcja. Przed publikacją czytam tekst przynajmniej kilka razy, pozwalam mu "odleżeć się" przez jakiś czas (nowe spojrzenie zwykle coś wychwyci), daję do lektury znajomym w realu i na necie. A i tak zawsze coś się przemknie, taki czy inny drobiazg. Na to chyba nie ma rady, ale warto się starać. Dla własnej satysfakcji oraz przyjemności i łatwej lektury czytelnika.
Pozdrawiam
Porfiria to postać trzecioplanowa. Przykład, w jaki sposób szlachetne panie posługują się ocą - między innymi, a nawet w pierwszej kolejności, dla poprawienia urody. Taki rodzaj spa. :-)
Pozdrawiam
Witam
Bardzo sprytnie to rozegrał Marcus. Podszedł mistrza Mateo i dowiedział się sporo rzeczy o Księstwie Siedmiu Bram i o kobietach trzymających władzę. No i dowiedział się, że jego wybranka jest uroczą wojowniczką.
Malowanie portretu też jest rozpracowane logistycznie, bacznie pod okiem matki.
Pozdrawiam serdecznie
Ten rozdział miał przynieść garść informacji o świecie oraz pierwsze spojrzenie na krainę, do której trafi bohater. Chciałem przy tym uniknąć łopatologicznego wykładu odautorskiego, stąd pomysł rozmowy z mistrzem. Pozdrawiam.
HA, czyli mężczyźni mogli kiedyś używać mocy! Coś mi się widzi, że Marcus szybko zapragnie dowiedzieć się jak tego dokonać. Trochę mnie dziwi brak reakcji głównego bohatera kiedy nauczyciel mówi o tym, że mężczyźni mogli używać mocy. Jeszcze do niedawna Marcusowi zostało powiedziane przez jego domniemanego ojca, żeby za bardzo o tym nie myślał i nie było jasno powiedziane czy mężczyźni mogą używać mocy. Musiało to chłopaka zastanowić i teraz kiedy dostał odpowiedź tak jakby w ogóle tego nie zobaczył.
Możesz powiedzieć, że trochę za późno na to zwracam uwagę, ale wydaje mi się, że jest pewien wzór w imionach królowych i ich córek. Po pierwsze imię władczyni i jej córki jest na tę samą literę a po drugie to pierwsza litera imion pasuje do pierwszej litery nazwy kraju którym rządzą. Jeśli to celowe to bardzo podoba mi się ten zabieg.
Wracając do mocy to w sumie widzimy typowy syndrom osoby u władzy (nwm czy można to nazwać syndromem Lucyfera), czyli jeśli mężczyzna posiądzie potęgę - nauczy się korzystać z mocy - zaczyna niszczyć, plądrować i palić. W zasadzie bardzo znany opis osobników o dużym stężeniu testosteronu :)
Językowo uwag nie mam i widać, że chyba znasz się na rzeczy. Ode mnie pewne 5.
Ha. Jesteś pierwszą osobą, która zwróciła uwagę na ten zabieg, tzn. na to, że imiona szlachetnie urodzonych zaczynają się na tę samą literę, co nazwa księstwa, z którego pochodzą. Międzyrzecze: Miranda, Mirella, Marcus; Siedem Bram: Berengaria, Berenika (będzie jeszcze Blanka), Wysoka Jodła: Jasmina, Jason, itp., itd. Przyznam, że miałem trochę zabawy, wymyślając te imiona i nazwy.
Sir Dorian, domniemany ojciec Marcusa, mówił niejasno i sam siebie pragnął przekonać, że nie jest zdolny do używania mocy. Swego czasu wybrał wygodne życie i święty spokój, teraz sam przed sobą tego wyboru broni. Marcus to inna sprawa, nadal pełen młodzieńczych ideałów i fantazji. Będzie pragnął nauczyć się korzystania z mocy, tylko musi znaleźć nauczyciela/nauczycielkę, to może okazać się trudne, a sama wiedza niebezpieczna. W tej chwili najbardziej przejmuje się koniem i to może sprawia, że nad pewnymi sprawami głębiej się nie zastanawia.
"Syndrom Lucyfera" - racja, przejawy korzystania z mocy przez dawnych czarodziejów - mężczyzn oraz ich formy walki o władzę z pewnością były bardziej dramatyczne i niszczące niż intrygi snute przez władające obecnie Królestwem damy szlachetnej krwi (chciaż i one mają swoje za skórą, co się jeszcze okaże). Dodam, że tę agresję dawnych czarodziejów potęgowała niemożność rozładowania popędu seksualnego. Bo za każdym razem, gdy taki czarodziej uprawiał seks i oddawał nasinie, tracił całą posiadaną moc. Odradzała się ona po jakimś czasie, zwykle szybko, ale przez ten czas był zupełnie bezbronny. Obawiając się wykorzystania takiej sytuacji przez wrogów, unikali więc seksu. A to rodziło wielkie napięcia i frustracje, rozładowywane przez akty gwałtownego okrucieństwa, wojny, niszczenie itp.
Wspomnę jeszcze, że przekonanie, iż siła życiowa mężczyzny tkwi w nasieniu, a oddając je kobiecie przekazuje zarazem tę siłę, bywało obecne w wielu różnych kulturach (zwłaszcza pierwotnych), w różnych częściach świata. Wykorzystałem ten motyw w mojej opowieści.
Dzięki za spostrzegawczy komentarz i pozdrawiam.
Przeważnie bywa tak, że coś zabrane przez kogoś potężnego, można odzyskać, wprawdzie z trudem, ale można. Aż dziwi mnie, że mężczyźni tak łatwo podporządkowali się kobietom. Trochę to naciągane, zważywszy że większość ma zapędy przywódcze i potrzeby dominowania. Nie wierzę, że tak po prostu się do tego przyzwyczaili... Całość ciekawe, choć zapewne wielu próbowałoby obejść niedogodność związaną z utratą mocy, niekoniecznie odmawiając sobie cielesnych przyjemności. Zobaczymy, co będzie dalej.
Przypadłość mężczyzn czarownikow w tym swiecie polega na tym, ze traca natychmiast cala moc przy odbyciu aktu seksualnego. I tym samym wystawiają sie na atak wrogów. A unikanie seksu prowadzi do zaburzen w psychice. W sumie kwadratura kola.
Komentarze (15)
Świetnie zbudowane uniwersum
Język zachwyca a narracja skupiona na głównym bohaterze przykuwa uwagę.
Serdeczne 5
Nie mam żadnych uwag
Czytam dalej
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Bardzo sprytnie to rozegrał Marcus. Podszedł mistrza Mateo i dowiedział się sporo rzeczy o Księstwie Siedmiu Bram i o kobietach trzymających władzę. No i dowiedział się, że jego wybranka jest uroczą wojowniczką.
Malowanie portretu też jest rozpracowane logistycznie, bacznie pod okiem matki.
Pozdrawiam serdecznie
Możesz powiedzieć, że trochę za późno na to zwracam uwagę, ale wydaje mi się, że jest pewien wzór w imionach królowych i ich córek. Po pierwsze imię władczyni i jej córki jest na tę samą literę a po drugie to pierwsza litera imion pasuje do pierwszej litery nazwy kraju którym rządzą. Jeśli to celowe to bardzo podoba mi się ten zabieg.
Wracając do mocy to w sumie widzimy typowy syndrom osoby u władzy (nwm czy można to nazwać syndromem Lucyfera), czyli jeśli mężczyzna posiądzie potęgę - nauczy się korzystać z mocy - zaczyna niszczyć, plądrować i palić. W zasadzie bardzo znany opis osobników o dużym stężeniu testosteronu :)
Językowo uwag nie mam i widać, że chyba znasz się na rzeczy. Ode mnie pewne 5.
Sir Dorian, domniemany ojciec Marcusa, mówił niejasno i sam siebie pragnął przekonać, że nie jest zdolny do używania mocy. Swego czasu wybrał wygodne życie i święty spokój, teraz sam przed sobą tego wyboru broni. Marcus to inna sprawa, nadal pełen młodzieńczych ideałów i fantazji. Będzie pragnął nauczyć się korzystania z mocy, tylko musi znaleźć nauczyciela/nauczycielkę, to może okazać się trudne, a sama wiedza niebezpieczna. W tej chwili najbardziej przejmuje się koniem i to może sprawia, że nad pewnymi sprawami głębiej się nie zastanawia.
"Syndrom Lucyfera" - racja, przejawy korzystania z mocy przez dawnych czarodziejów - mężczyzn oraz ich formy walki o władzę z pewnością były bardziej dramatyczne i niszczące niż intrygi snute przez władające obecnie Królestwem damy szlachetnej krwi (chciaż i one mają swoje za skórą, co się jeszcze okaże). Dodam, że tę agresję dawnych czarodziejów potęgowała niemożność rozładowania popędu seksualnego. Bo za każdym razem, gdy taki czarodziej uprawiał seks i oddawał nasinie, tracił całą posiadaną moc. Odradzała się ona po jakimś czasie, zwykle szybko, ale przez ten czas był zupełnie bezbronny. Obawiając się wykorzystania takiej sytuacji przez wrogów, unikali więc seksu. A to rodziło wielkie napięcia i frustracje, rozładowywane przez akty gwałtownego okrucieństwa, wojny, niszczenie itp.
Wspomnę jeszcze, że przekonanie, iż siła życiowa mężczyzny tkwi w nasieniu, a oddając je kobiecie przekazuje zarazem tę siłę, bywało obecne w wielu różnych kulturach (zwłaszcza pierwotnych), w różnych częściach świata. Wykorzystałem ten motyw w mojej opowieści.
Dzięki za spostrzegawczy komentarz i pozdrawiam.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania