NS (Przygoda nocy letniej): Woń miłości

Czesałam jej loki porcelanowym grzebieniem, niespiesznie, podziwiając bladą, alabastrową skórę na karku i florystyczny motyw tatuażu zdobiącego nagie plecy. Miękkie kosmyki przepływały między moimi palcami niczym roztopione złoto.

Pachniała rozmarynem na ciele, a cynamonem na przegubach i za uszami, lecz najpiękniejsza woń biła od lśniących kaskad. Szałwia, rumianek, cytryna, nutka bzu... Mogłam całą noc rozkoszować się tym zapachem, myśleć o dzikich łąkach, lasach, borach.

Mogłam, ale świadomość, obok jak cudownej istoty przyszło mi żyć, nie wypuszczała mnie poza teraźniejsze realia.

Liczyło się tu i teraz, drzewka pomarańczowe wokół nas, wysoka trawa, zboże, księżyc. Zbawczy chłód strumienia, który obmywał nasze stopy, przemęczone letnimi spacerami, dłonie, zbierające całymi dniami grzyby i owoce.

Nimfy tańczące w blasku miesiączka były niczym, w porównaniu do niej. Niczym były dojrzałe jabłka, słodkie maliny, agrest, czy chabry. Choć te ostatnie utkwiły w oczach Lary jak zastygłe klejnoty, to bez wachlarzy ciemnych rzęs, bez wąskich ust, bez ciepłego szeptu, były zaledwie zadeptaną rośliną zielną, której imię zginie wraz z setnym zachodem słońca.

Ona nadawała kształt życiu, rzeźbiła go wprawnie, jakoby doświadczona w tym fachu od lat.

Każdej nocy siadała na kamieniu, obnażona ze wszelkich sekretów i zbędnych fatałaszków.

Zgrabne ręce wędrowały po strunach harfy, anielica grała swą pieśń.

"Szczęśliwy mi się zdaje jak bogowie

Ten, co siedzi naprzeciw ciebie teraz

I tak bardzo blisko twojego słucha

Boskiego głosu

I słodkiego śmiechu. Serce w mej piersi

Jak szalone szamocze się. Wystarczy,

Że cię zobaczyłam, jednego słowa

Już nie wykrztuszę"

Naraz przestawała. Usadawiała się na mych kolanach, mówiła coś niezrozumiale, gładziła policzek, uśmiechała się. Odwzajemniałam to nieśmiało, by wkrótce odkryć, że wewnętrzna strona jej białych ud pachnie wanilią, a piersi karmelem i słodyczą o nieznajomej mi nazwie. Wszystkie zapachy utworzyły jeden, gorzką, lepką woń miłości.

A może to był tylko bez? Tego wówczas nie wiedziałam. Wiedziałam tylko, że ta woń zostawiała po sobie niedosyt.

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • alfonsyna 06.07.2016
    Bardzo mi się podoba ta lekkość, delikatność, eteryczność i zmysłowość tego tekstu - i pewnie dlatego tak bardzo pasowało mi to właśnie do Ciebie, bo już kiedyś czytałam u Ciebie coś w podobnych tonach. Opisy bardzo zgrabne, oddające i wprowadzające w nastrój, który można poczuć wieloma zmysłami. Dorzucam od siebie 5. :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania