PS. bo akurat stwierdzasz, że nie masz kompletnie nic innego, żeby na siebie założyć, bo tak, bo jesteś babą i w połączeniu z szafą szwankuje Ci racjonalizm – ano racja xD
Przy tym tekście mam ochotę założyć dresy i uderzyć na dwór! Zadzwonić do starych znajomych i usiąść z nimi na zimnym chodniku, obudziłaś we mnie nową energię , hahaahha ! Dziękuję :) 5
Ritha, oni to robią specjalnie. Naprzeciwko prawie każdej mojej roboty była Biedra, otaczają mi domy i mieszkania :c. Też się tam nasłuchałam i narobiłam różnych przedziwieństw : D.
Nie chciałbym być Twoim mężem - dojarka elektryczna przy Twoim temperamencie to ledwo cmoktanie lizaczka - nawet wiórek by ze mnie nie został po pięciu minutach. Jesteś kobietą co najmniej czterojajeczną! Tekst paluszki lizać i łapkę co go napisała całować! W mojej skali ( a co - ponoć są tu trole! ) 9. Dziękuję.
No i dobrze, tak trzymaj, ja też mam wszystko gdzieś i już trzy dni nie tykam nic w domu, bo mogę i tak nikt inny tego też nie tknie i kiedyś spadnie na mnie, ale to ja zdecyduję kiedy, bo tak i już :) Jak się komuś coś nie widzi to droga wolna, ja na ten moment mam wszystko gdzieś i dobrze mi z tym :))))) 5
No i świetnie, choć przyznam się, że nie wytrzymałam napięcia i wyszorowałam czajnik, bo mnie denerwował. Ale już czym prędzej wracam do standby. A tak serio to wyłączyłam przede wszystkim myślenie. Mam dość martwienia się o wszystko. Po prostu mam to w, no, jak w tytule ;)
„Ten moment [przecinek] kiedy tak Cię już wszystko przerasta, że zaczynasz mieć po prostu... w dupie”. – Brak wskazania „co” ma się w dupie. „Wszystko” nie spełniło w tej konstrukcji funkcji podmiotu domyślnego. W prozie nie stosuje się zwrotów grzecznościowych pisanych wielką literą. Jedynie w listach.
„I dopiero, gdy polecisz na tym flow metr nad ziemią (…)” – tak trudno znaleźć polski odpowiednik flow.
„Trzeba umieć mówić "nie", ot co!” – Na przestrzeni całego tekstu pisanego w języku polskim stawiasz cudzysłowy angielskie.
„(…) jedyny ruch dupskiem na świeżym powietrzu, jakiego ostatnio doświadczasz”. – Którego. Chodzi o konkretny ruch, wskazałaś go. To nie „jakiś”.
"No. Chociaż jak tak dłużej myślę, to dochodzę do wniosku, że może po prostu jest zimno i przez to się kurczę? Ta opcja mi się mniej podoba. Głupia opcja". – Ile ta bohaterka ma lat?
"Stoję w kolejce w Biedrze i nie wierzę w to [przecinek] co się tam dzieje".
„- Jak tamta Pani nie zbiera, to ja biorę jej punkty dla wnuka!” – nie używa się wielkiej litery w dialogach, nawet przy formie grzecznościowej. Gdy mówisz, to też wielką literą?
„A może ja, przepraszam bardzo, też chcę mieć brokuła Bartka!” – Lepiej sprawdziłby się znak zapytania, gdyż zaczynasz od wzmocnionego „a”.
„Wiesz [przecinek] co zrób”. – Najprostsze zdanie złożone. Brak przecinka między dwoma orzeczeniami.
(…) mówi jedna - ogłoszenie... - i unosi brwi w geście "wiem, wiem, jestem zajebista". – Masz dywizy zamiast myślników, angielski cudzysłów i nagle zmieniłaś czas narracji, co jest poważnym błędem w prozie.
„co [przecinek] kurwa!?” – Wulgaryzmy to wtrącenia. Jak z tą twoją nieszczęsną cholerą w wierszu. Nie ma różnicy.
„Rok bym myślała i bym nie wymyśliła”. – Co to za kulawa składnia?
„Ale nieeee!” – jeżeli już musisz, to trzy „e” wystarczą.
„No. I sobie siedzę”. – Mam wrażenie, że narratorem tej opowieści jest niedojrzała gówniara, serio.
„Ale fajosko” – fajowsko. Generalnie możesz pisać kolokwialnie; tak, by narracja pierwszoosobowa wydawała się naturalna i niewymuszona. Postać ma prawo opowiadać na tak samo niskim poziomie literackim jak język, którego używa na co dzień. Ale miej świadomość, że to się zwyczajnie źle czyta, nawet jeśli przedstawiona historia prowadzona jest przed bohaterkę wyniosłą, głośno szczekającą o pierdołach. Może przejdzie gdzieś na łamach blożka o szkolnym życiu, ale gdzieś dalej byłoby mi za taki tekst zwyczajnie wstyd.
„La la la la”. – Przecinki przy powtórzonych frazach.
Fabularnie też nie zaskoczyłaś. Niby o walce z systemem, ale tak naprawdę to tylko taka szczeniacka papka kogoś nieszczęśliwego i cholernie samotnego, kto jeszcze za krótko chyba żyje, żeby w ogóle móc oceniać zachowania innych, nie bacząc na siebie. Ta postać to psychologiczna klapa – jednocześnie pokazuje, jak bardzo jest dorosła, a na czytelniku robi wrażenie bezczelnego dziewuszyska. To tak przegadany, często wykorzystywany stereotyp postaci, że aż boli. Na dodatek główniara szczyci się spożywaniem alkoholu, więc tym bardziej podkreśla swoje bycie ponad jakimkolwiek systemem. Systemem, o którym nie ma żadnego pojęcia. Osobiście irytują mnie tacy bohaterowie i ich chaotyczne myśli, i wybrany przez ciebie typ narracji – to kolejna kartka wyrwana z pamiętnika gimnazjalisty, takie mam wrażenie. Tego w sieci mrowie.
Zacznijmy od tego, że powinno opisywać się to, co jest ważne. Coś jest nieistotne dla fabuły? Pozbywamy się opisu. Tutaj musiałabyś się pozbyć całego tekstu. Uwierz mi, czytelnika naprawdę nie zainteresuje nic, co nie będzie chociaż w minimalnym stopniu ciekawe i wnoszące, a ja po przeczytaniu nie czuję, żebyś wniosła tym czymś cokolwiek do mojego życia. Do zwymiotowania wiało nudą. Czytałam, co jakiś czas wzdychając i co jakiś czas kręciłam głową lub wzdychałam w stylu „ach, jakie to jest banalne, ile jeszcze...”. Szczerze, jak wiele włożyłaś pracy w ten tekst? Pomijając betę, a wliczając pracę nad stylizacją? Nie nadałaś żadnej cechy, która sprawiłaby, że chętnie przeczytałabym coś więcej. Poprosiłam cię o wskazanie mi tekstu, abym mogła sprawdzić, jak piszesz, a ty mi proponujesz takie... nic? Zmarnowałaś mój czas – czy to zemsta za to, że nie spodobał ci się artykuł, który najwyraźniej (czując po atmosferze pozostawionych komentarzy) mocno cię uderzył, a podobno nie dotyczył wcale ciebie?... Zastanawia mnie to.
Stylistyka tego tekstu została gdzieś w piwnicy – nie udowadniasz tym żadnej dojrzałości literackiej. Słowa dobierasz średniej jakości, składasz zdania najprostsze – ale to akurat na plus, bo pasuje do prostackiej postaci. Stylizacja jest dobra – narratorka korzysta z języka takiego, jakim najwyraźniej potrafi się posługiwać, a że nie jest to górnolotne… no cóż. Nie ma czego wymagać, postać najwyraźniej wciąż się jeszcze nie rozwinęła; może jakiś ciąg dalszy pokaże progres.
Zirytował mnie brak puenty, i jeszcze tak impertynencko podkreślony (jakby czytelnik sam się nie zdążył domyślić, że brak w tej całości sensu). To traktowanie z góry czytelnika i pokazywanie mu, że zmarnował czas, czytając te wypociny.
Przepraszam za uwagę o czasie narracyjnym, wkleiła mi się z innego komentarza. Tutaj z tym jest spoko, tylko za mało subtelna wydaje mi się zmiana narracji osobowej – najpierw do czytelnika, a potem o sobie.
Przelecialam pobieżnie, bo wychodzę z pracy w tym momencie. Tekst napisalam stojąc w kolejce w Tesco pod wpływem dużej weny. Na resztę odpiszę z domu :)
Ritha
Myślę, że mają inne doświadczenia i oceniają przez pryzmat swoich prywatnych odczuć – zresztą ja zrobiłam tak samo. To nie jest gorsze czy lepsze, ale tylko od ciebie zależy co z czego wyciągniesz.
Skoiastel."No. Chociaż jak tak dłużej myślę, to dochodzę do wniosku, że może po prostu jest zimno i przez to się kurczę? Ta opcja mi się mniej podoba. Głupia opcja". – Ile ta bohaterka ma lat?
Znasz slowo "ironia"? "Żart"? Dziewczyno, nie mamy o czym rozmawiać, ale odpisze na każdą uwagę, choć już teraz widzę, zupełnie niezłośliwie, że takie osoby jak my, z tak różnym podejściem, się nie zrozumieją.
Wiesz co, pod tym tekstem dostałam najpiękniejszy komentarz ever.
BezimiennaOna tydzień temu
Przy tym tekście mam ochotę założyć dresy i uderzyć na dwór! Zadzwonić do starych znajomych i usiąść z nimi na zimnym chodniku, obudziłaś we mnie nową energię , hahaahha ! Dziękuję :)
Chodzi mi o stylistykę wypowiedzi i sam przekaz. Rozumiem ironię, doczepiłam się samotnego „no” i „chociaż jak tak dłużej myślę (...) może po prostu jest zimno” – jak długo trzeba się zastanawiać, aby dojść do tak płytkiego wniosku?
Możesz sobie pisać dla jakich chcesz emocji. Wiadomo, że każdy chce, by odbiór czytelnika był pozytywny. Ale znów powtórzę pytanie. Czy szlifowany warsztat przeszkadza w pisaniu, którego celem jest obudzenie emocji?
Skoiastel w prozie jest bardzo ważny, zgadzam się z wszystkimi wytkniętymi błedami dot. braku przecinków w tym tekście itp., cudzyslowy angielskie, bo posalam na komórce, ale ziejesz jadem na mój przekaz i w ogóle nie rozumiesz mojego "flow". Nie jestem gimnazjalistką, nie znasz mnie, nie wiesz ile przeszłam w życiu i jakie emocje przeżywam każdego dnia, nie jesteś mną, więc nie próbuj mnie na siłę obrazić. Lubię pisać lekkie i zabawne teksty o codzienności, nawet o niczym, relaksuje mnie to i uważam, że całkiem niezle mi to wychodzi. Ten tekst jest jedną wielką ironią i żartem. I taki był zamysl.
Widzisz, tylko ja nie oceniałam tekstu, wiedząc, że to ty jesteś narratorką i nie z tej perspektywy go oceniałam. Dla mnie to była jakaś noname bohaterka.
Czasem piszę teksty o ludziach z podejściem "wiem wszystko najlepiej", o ludziach, którzy wciskają wszystkich naokolło w ramy. Jesteś uosobieniem. Stuprocentowym.
Nie mogę się z tobą zgodzić. Nie mam takiego podejścia, gdyż szanuję pracę autorów, którzy chcą wnieść coś na polską scenę literacką i wzbogacić ją. Współpracuję naprawdę z wieloma autorami, mierzyłam się już z niepoliczalną ilością tekstu, w swoich sama po latach widzę błędy, staram się rozwijać i przekazywać część tego, co już wiem i czego sama nie rozumiałam wcześniej (i przed czym się broniłam dawniej, serio, pisałam dziewczynie z wydaki "nie naprawiaj mi gustu"). I wciąż zdobywać nową.
Sama też nie masz żadnego dowodu na to, że mam takie podejście, znasz mnie po kilku komentarzach.
Ale prosiłaś mnie o opinię. Miałam być kolejną, która poklepie po główce i napisze "tak, tak... podoba mi się"? Czego właściwie ode mnie oczekiwałaś, podając mi linka do tego tekstu?
"Fabularnie też nie zaskoczyłaś. Niby o walce z systemem, ale tak naprawdę to tylko taka szczeniacka papka kogoś nieszczęśliwego i cholernie samotnego, kto jeszcze za krótko chyba żyje, żeby w ogóle móc oceniać zachowania innych, nie bacząc na siebie. Ta postać to psychologiczna klapa – jednocześnie pokazuje, jak bardzo jest dorosła, a na czytelniku robi wrażenie bezczelnego dziewuszyska. To tak przegadany, często wykorzystywany stereotyp postaci, że aż boli. Na dodatek główniara szczyci się spożywaniem alkoholu, więc tym bardziej podka podkreśla bycie ponad jakimkolwiek systemem. Systemem, o którym nie ma żadnego pojęcia. Osobiście irytują mnie tacy bohaterowie i ich chaotyczne myśli, i wybrany przez ciebie typ narracji – to kolejna kartka wyrwana z pamiętnika gimnazjalisty, takie mam wrażenie. Tego w sieci mrowie. "
Gdybyśmy rozmawiały przy stoliku i kawce, dostałabyś za to w twarz bez względu na to zciloma autorami oeacowalas bla bla bla. I nie udawaj, że nie zrozumialas, nawet noe pomyslalas, że narratorka to ja i że opisuję jakąś "gówniarę" . Mam nadzieję, że sobie ulzylas:>
Zauważ, że napisałam „gŁówniara”.
Napisałam, jak odebrałam tekst. Jestem osobą neutralną. Nie znam ciebie, nie znam twojej innej twórczości, sama podrzuciłaś mi tak płytki jak kałuża tekst i wymagasz, bym znalazła w nim cuda na kiju.
"Ej ale patrz jak ludzie się nie znają. Wszystkim się podobalo. Są debilami?"
Ritha, mi się podobało, ale mam podobne uwagi jak Skoistel – typowa internetowa everywoman.
Zauważ, że podobało się tym, którzy zostawili komentarz, nie wiesz, ilu osobom się nie podobało, którzy nic nie napisali, albo ilu osobom by się nie spodobało. Oceny dostałaś od znajomych, tak jak ja dostaję piątki od znajomych, i to raz strasznie...
Twoje teksty mi się podobały zawsze, ale zauważ, że ja mam niższe wymagania, są czytelnicy o wyższych wymaganiach, na innym poziomie akceptacji tekstu.
Skoistel trafnie wydobyła z Twojego tekstu kalkę - kalkę "tak, bo ta". Kalkę "walnę między oczy, nie zależy mi".
Takiej prostej ironii i żartu w internecie jest dużo, bo ludzie za szybko chcą, za szybko myślą, ma być tu i tera wylana złość. Na to ma wpływ kultura obrazkowa. Nie umiemy, nawet i ja na tym się łapie, że sam nie umiem, nie umiemy "opowiadać".
Jest to słabszy twój tekst, co nie znaczy, że nie masz świetnych tekstów o banalnej codzienności, którą umiesz przedstawić, że czytam z zaciekawieniem.
Proponuję Skoiastel przeczytać więcej Rithy, bo ma talent - słabszy tekst o niczym nie świadczy.
Neuro plis, napisalam ambitniejszy tekst na Niepowtarzalny o platkach śniegu, zeby pokazać, że potrafię. Ale ten tekst tu jest taki bardziej "mój". Niektórzy po prostu są "ignorantami" a inni mają "kija w dupie".
Ritha, ale sama podrzuciłaś mi ten tekst, gdy pytałam o twoją twórczość. Sama mnie tu zaprosiłaś. Dlaczego nie podrzuciłaś czegoś ambitniejszego? Nie możesz mieć pretensji do mnie, że coś mi się nie spodobało. Ewentualnie do siebie.
Skoiastel bo ten tekst byl ostatnia proza, zostal odebrany pozytywnie, jest myślę zabawny i idealny dla ukazania sztywosci krytyczki:) Nie mam pretensji , o kiju wiedzialam juz przy rozmowie o przecinkach.
Moim zdaniem nie jest zabawny, ale żałosny i prostacki. I nie dlatego, że wymagam od literatury pompatycznej powagi, bo uwielbiam parodię, komedię i pastisz, ale to nie jest powód, by pisać bez minimum klasy. Ten styl tego kojarzy mi się z piaskownicą, naprawdę. Dno i trzy metry mułu dla mnie jako osoby trzeciej, która tu wpadła i przeczytała całość. Nie lubię też określenia „krytyczka”. Nie jestem nią i nigdy nie byłam, ponieważ, jeśli zapoznasz się z moją twórczością na WS, poznasz, że z każdego tekstu staram się wyciągnąć też pozytywy. I naprawdę pierwszy raz od dawien dawna akurat tutaj nie znalazłam niczego, co byłoby już nie tyle zabawne, lekkie, poprawne, co chociażby przeciętne. Tekst moim okiem, w mojej subiektywnej ocenie jest fatalny.
Nie rusza mnie „kij w dupie” napisany pod moim adresem przez kogoś, kto nie potrafi pogodzić się odmiennym zdaniem osoby, która ocenia tekst pod innym kątem niż reszta. A że piszę zdaniami złożonymi, stawiam kropki i nie zawsze używam emotikon... no cóż. Ale żadnego argumentu nie wyssałam z palca, sama mi dałaś na nie dowód pod postacią tej sieki tutaj.
Skoiastel myślę, że Twoja pseudo konstruktywna krytyka jest oparta na fundamentach poirytowania moją osobą. Ja piszę dla ludzi, którzy odnajdują w moich tekstach choć zdźbło siebie i mają jakikolwiek dystans do wszystkiego. Ty natomiast próbujesz na siłę pokazać swoje "idealne mega profesjonalne" podejście, okey, mój tekst był prostacki, a Twój poradnik dla mnie byl nudny i nijaki - chcecie pisać przecinki to piszcie, nie chcecie to nie piszcie, ale to musi byc uzasadnione a tajemną sztukę kiedy jest uzasadnione posiadam ja (czyli Ty). Fanfary!
Nie?
Nigdzie nie napisałam, że jestem profesjonalistką! Tak naprawdę jestem tylko ocenkującą z zewnątrz zaproszoną do Trybunału, by oceniać bitwy. Skomentowałaś mój tekst, sama zaproponowałaś mi przyjście tutaj – na twój. Zgodziłam się, wystawiłam opinię zgodną z moim sumieniem i podałam argumenty, czego do tej pory pod moim artykułem nie zrobiłaś ty („twój artykuł mnie zirytował i był nudny” – to był bardzo głęboki argument, naprawdę, jestem ci wdzięczna).
I jeszcze napiszę, żeby cię wyprowadzić z kolejnego błędu, że nie ma we mnie irytacji, bo takie jak twoje podejście już mi zwisa i powiewa. Jakby mi płacili za każdego, kto się obraża, bo nie napiszę mu na blożku: „fajne, piona!”, to bym miała już dawno na wydanie książki.
Wiesz niektórzy wywalają swoją duszę w utworach, a potem przychodzi taki ktoś i mówi "oj ale ten przecineczek coś tam", błagam... A jeżeli tutaj nie ma irytacji, w takim razie popracuj nad dystansem, poczuciem humoru i luzu. Zaproponowalam, żebyś zobaczyla mój tekst pod względem poprawności, tych nieszczesnych przecinków i innych dupereli, o które staram się jednak dbać. Ty natomiast potraktowałaś mój ironiczny przekaz jako bełkot nastolatki, nie zauważając nic, ale to kompletnie nic pozytywnego. Bardzo obiektywne...
Ja czekałam, aż ktoś mi w końcu napiszę "ej Ritha spoko, ale mogłabyś poprawić to i to i to", albo "stara, no tym razem Ci nie wyszło, bo....", ponieważ jak każdy chcę się rozwijać, a o dziwo odbiór mam dość pozytywny. Chciałam zobaczyć błędy. Ty zrównalaś mój tekst, pisany z przymróżeniem oka (no chyba nie muszę tego powtarzać, nawet tytuł sugeruje), z błotem i mnie jako osobę nierozgarniętą literacko i życiowo. Żegnam.
*gwiżdże cicho pod nosem* ładne kłótnie tu widzę. Mnie się tekst bardzo spodobał. Lubię takie przesiąknięte ironią, pełne kolokwializmów teksty o obserwacjach życia codziennego. Moim zdaniem jesteś w tym prawdziwą mistrzynią. Dalej mam w pamięci Twoje wyczyny kulinarne XD A o tych pluszakach z biedronki, to sama prawda. Ostatnio babka jedna opóźniła kolejkę w kasie na piętnaście minut, bo się z kasjerką pieczątek nie mogły doliczyć, że aż kierowniczkę trzeba było wezwać. No co za upadek, porażka i wgl cebula lekka. Za każdym razem jak mnie się pytają o kartę moja biedronka, to mam ochotę na kogoś nawrzeszczeć. Albo lepiej. Od razu podchodzić do kasy z plakietką zawieszoną na szyi: "NIE KURWA! NIE ZBIERAM WASZYCH CHUJOWYCH PIECZĄTEK!" Piąteczka ode mnie za tekst ;)
"Misiowy szał. Każdy chce mieć brokuła Bartka" - Nosz kurwa, hahaha
Za samo to masz już trzy gwiazdki. Ja doceniam detal. Trudno. Masakra. Przezajebiste. Kurwa. Zabieram to. Kradnę Brokułą Bartka. O Chryste, wyjebało mnie to z butów.
Ogólnie to nie mam siły. tak, bardzo, bardzo.
Trochę błedów. Zwłaszcza podialogowych z doborem wielkości liter, ale nic nie kopiowałem. Brokuł Bartek rozpierdolił system.
Dobry finisz dnia.
Autentyczna xD
Pierdol bledy, to dawno pisalam, chodzilo mi o komentarze, nie tekst, a tu widze przy okazji sie posmiales. To Biedra wymyslila. Jest jeszcze truskawka Tosia, czosnek Czesio i cos tam. To nie wieeesz?
Spij Can. Buziol
Wpadłam na coś fajnego, tak na "nagrodę pocieszenia".
I czytam:
"Ten moment kiedy tak Cię już wszystko przerasta, że zaczynasz mieć po prostu... w dupie. Ot tak. Świetna sprawa."- taaak- mam se ochotę wrzasnąć jak rozhisteryzowana cheerleaderka.taaak! Tak właśnie mam:)
"Trudno. Teraz są takie programy, podobno, co robią z dziewczyn "lady". Zgłoszę się, obiecuję, ale jutro, albo potem, jak już przestanę mieć wszystko, gdzie? No gdzie? W... w... No, no... Tam." - W dupie.
No cudny tekst mi się wyszperał!
Komentarze (66)
5
Lol, dziękuję Angela :)
Dzięki Okropniś:)
„Ten moment [przecinek] kiedy tak Cię już wszystko przerasta, że zaczynasz mieć po prostu... w dupie”. – Brak wskazania „co” ma się w dupie. „Wszystko” nie spełniło w tej konstrukcji funkcji podmiotu domyślnego. W prozie nie stosuje się zwrotów grzecznościowych pisanych wielką literą. Jedynie w listach.
„I dopiero, gdy polecisz na tym flow metr nad ziemią (…)” – tak trudno znaleźć polski odpowiednik flow.
„Trzeba umieć mówić "nie", ot co!” – Na przestrzeni całego tekstu pisanego w języku polskim stawiasz cudzysłowy angielskie.
„(…) jedyny ruch dupskiem na świeżym powietrzu, jakiego ostatnio doświadczasz”. – Którego. Chodzi o konkretny ruch, wskazałaś go. To nie „jakiś”.
"No. Chociaż jak tak dłużej myślę, to dochodzę do wniosku, że może po prostu jest zimno i przez to się kurczę? Ta opcja mi się mniej podoba. Głupia opcja". – Ile ta bohaterka ma lat?
"Stoję w kolejce w Biedrze i nie wierzę w to [przecinek] co się tam dzieje".
„- Jak tamta Pani nie zbiera, to ja biorę jej punkty dla wnuka!” – nie używa się wielkiej litery w dialogach, nawet przy formie grzecznościowej. Gdy mówisz, to też wielką literą?
„A może ja, przepraszam bardzo, też chcę mieć brokuła Bartka!” – Lepiej sprawdziłby się znak zapytania, gdyż zaczynasz od wzmocnionego „a”.
„Wiesz [przecinek] co zrób”. – Najprostsze zdanie złożone. Brak przecinka między dwoma orzeczeniami.
(…) mówi jedna - ogłoszenie... - i unosi brwi w geście "wiem, wiem, jestem zajebista". – Masz dywizy zamiast myślników, angielski cudzysłów i nagle zmieniłaś czas narracji, co jest poważnym błędem w prozie.
„co [przecinek] kurwa!?” – Wulgaryzmy to wtrącenia. Jak z tą twoją nieszczęsną cholerą w wierszu. Nie ma różnicy.
„Rok bym myślała i bym nie wymyśliła”. – Co to za kulawa składnia?
„Ale nieeee!” – jeżeli już musisz, to trzy „e” wystarczą.
„No. I sobie siedzę”. – Mam wrażenie, że narratorem tej opowieści jest niedojrzała gówniara, serio.
„Ale fajosko” – fajowsko. Generalnie możesz pisać kolokwialnie; tak, by narracja pierwszoosobowa wydawała się naturalna i niewymuszona. Postać ma prawo opowiadać na tak samo niskim poziomie literackim jak język, którego używa na co dzień. Ale miej świadomość, że to się zwyczajnie źle czyta, nawet jeśli przedstawiona historia prowadzona jest przed bohaterkę wyniosłą, głośno szczekającą o pierdołach. Może przejdzie gdzieś na łamach blożka o szkolnym życiu, ale gdzieś dalej byłoby mi za taki tekst zwyczajnie wstyd.
„La la la la”. – Przecinki przy powtórzonych frazach.
Fabularnie też nie zaskoczyłaś. Niby o walce z systemem, ale tak naprawdę to tylko taka szczeniacka papka kogoś nieszczęśliwego i cholernie samotnego, kto jeszcze za krótko chyba żyje, żeby w ogóle móc oceniać zachowania innych, nie bacząc na siebie. Ta postać to psychologiczna klapa – jednocześnie pokazuje, jak bardzo jest dorosła, a na czytelniku robi wrażenie bezczelnego dziewuszyska. To tak przegadany, często wykorzystywany stereotyp postaci, że aż boli. Na dodatek główniara szczyci się spożywaniem alkoholu, więc tym bardziej podkreśla swoje bycie ponad jakimkolwiek systemem. Systemem, o którym nie ma żadnego pojęcia. Osobiście irytują mnie tacy bohaterowie i ich chaotyczne myśli, i wybrany przez ciebie typ narracji – to kolejna kartka wyrwana z pamiętnika gimnazjalisty, takie mam wrażenie. Tego w sieci mrowie.
Zacznijmy od tego, że powinno opisywać się to, co jest ważne. Coś jest nieistotne dla fabuły? Pozbywamy się opisu. Tutaj musiałabyś się pozbyć całego tekstu. Uwierz mi, czytelnika naprawdę nie zainteresuje nic, co nie będzie chociaż w minimalnym stopniu ciekawe i wnoszące, a ja po przeczytaniu nie czuję, żebyś wniosła tym czymś cokolwiek do mojego życia. Do zwymiotowania wiało nudą. Czytałam, co jakiś czas wzdychając i co jakiś czas kręciłam głową lub wzdychałam w stylu „ach, jakie to jest banalne, ile jeszcze...”. Szczerze, jak wiele włożyłaś pracy w ten tekst? Pomijając betę, a wliczając pracę nad stylizacją? Nie nadałaś żadnej cechy, która sprawiłaby, że chętnie przeczytałabym coś więcej. Poprosiłam cię o wskazanie mi tekstu, abym mogła sprawdzić, jak piszesz, a ty mi proponujesz takie... nic? Zmarnowałaś mój czas – czy to zemsta za to, że nie spodobał ci się artykuł, który najwyraźniej (czując po atmosferze pozostawionych komentarzy) mocno cię uderzył, a podobno nie dotyczył wcale ciebie?... Zastanawia mnie to.
Stylistyka tego tekstu została gdzieś w piwnicy – nie udowadniasz tym żadnej dojrzałości literackiej. Słowa dobierasz średniej jakości, składasz zdania najprostsze – ale to akurat na plus, bo pasuje do prostackiej postaci. Stylizacja jest dobra – narratorka korzysta z języka takiego, jakim najwyraźniej potrafi się posługiwać, a że nie jest to górnolotne… no cóż. Nie ma czego wymagać, postać najwyraźniej wciąż się jeszcze nie rozwinęła; może jakiś ciąg dalszy pokaże progres.
Zirytował mnie brak puenty, i jeszcze tak impertynencko podkreślony (jakby czytelnik sam się nie zdążył domyślić, że brak w tej całości sensu). To traktowanie z góry czytelnika i pokazywanie mu, że zmarnował czas, czytając te wypociny.
Myślę, że mają inne doświadczenia i oceniają przez pryzmat swoich prywatnych odczuć – zresztą ja zrobiłam tak samo. To nie jest gorsze czy lepsze, ale tylko od ciebie zależy co z czego wyciągniesz.
Znasz slowo "ironia"? "Żart"? Dziewczyno, nie mamy o czym rozmawiać, ale odpisze na każdą uwagę, choć już teraz widzę, zupełnie niezłośliwie, że takie osoby jak my, z tak różnym podejściem, się nie zrozumieją.
BezimiennaOna tydzień temu
Przy tym tekście mam ochotę założyć dresy i uderzyć na dwór! Zadzwonić do starych znajomych i usiąść z nimi na zimnym chodniku, obudziłaś we mnie nową energię , hahaahha ! Dziękuję :)
Dla takich emocji piszę.
Sama też nie masz żadnego dowodu na to, że mam takie podejście, znasz mnie po kilku komentarzach.
Ale prosiłaś mnie o opinię. Miałam być kolejną, która poklepie po główce i napisze "tak, tak... podoba mi się"? Czego właściwie ode mnie oczekiwałaś, podając mi linka do tego tekstu?
To nie ironia, nie jest za długi, a bardzo mi zależy na opinii poważniejszej, niż to co mam.
Neurotyk, napisz do mnie na fb.
Gdybyśmy rozmawiały przy stoliku i kawce, dostałabyś za to w twarz bez względu na to zciloma autorami oeacowalas bla bla bla. I nie udawaj, że nie zrozumialas, nawet noe pomyslalas, że narratorka to ja i że opisuję jakąś "gówniarę" . Mam nadzieję, że sobie ulzylas:>
Napisałam, jak odebrałam tekst. Jestem osobą neutralną. Nie znam ciebie, nie znam twojej innej twórczości, sama podrzuciłaś mi tak płytki jak kałuża tekst i wymagasz, bym znalazła w nim cuda na kiju.
Ritha, mi się podobało, ale mam podobne uwagi jak Skoistel – typowa internetowa everywoman.
Zauważ, że podobało się tym, którzy zostawili komentarz, nie wiesz, ilu osobom się nie podobało, którzy nic nie napisali, albo ilu osobom by się nie spodobało. Oceny dostałaś od znajomych, tak jak ja dostaję piątki od znajomych, i to raz strasznie...
Twoje teksty mi się podobały zawsze, ale zauważ, że ja mam niższe wymagania, są czytelnicy o wyższych wymaganiach, na innym poziomie akceptacji tekstu.
Skoistel trafnie wydobyła z Twojego tekstu kalkę - kalkę "tak, bo ta". Kalkę "walnę między oczy, nie zależy mi".
Takiej prostej ironii i żartu w internecie jest dużo, bo ludzie za szybko chcą, za szybko myślą, ma być tu i tera wylana złość. Na to ma wpływ kultura obrazkowa. Nie umiemy, nawet i ja na tym się łapie, że sam nie umiem, nie umiemy "opowiadać".
Jest to słabszy twój tekst, co nie znaczy, że nie masz świetnych tekstów o banalnej codzienności, którą umiesz przedstawić, że czytam z zaciekawieniem.
Proponuję Skoiastel przeczytać więcej Rithy, bo ma talent - słabszy tekst o niczym nie świadczy.
Nie rusza mnie „kij w dupie” napisany pod moim adresem przez kogoś, kto nie potrafi pogodzić się odmiennym zdaniem osoby, która ocenia tekst pod innym kątem niż reszta. A że piszę zdaniami złożonymi, stawiam kropki i nie zawsze używam emotikon... no cóż. Ale żadnego argumentu nie wyssałam z palca, sama mi dałaś na nie dowód pod postacią tej sieki tutaj.
Nigdzie nie napisałam, że jestem profesjonalistką! Tak naprawdę jestem tylko ocenkującą z zewnątrz zaproszoną do Trybunału, by oceniać bitwy. Skomentowałaś mój tekst, sama zaproponowałaś mi przyjście tutaj – na twój. Zgodziłam się, wystawiłam opinię zgodną z moim sumieniem i podałam argumenty, czego do tej pory pod moim artykułem nie zrobiłaś ty („twój artykuł mnie zirytował i był nudny” – to był bardzo głęboki argument, naprawdę, jestem ci wdzięczna).
I teraz nie rozumiem, o co masz pretensję.
XD
Za samo to masz już trzy gwiazdki. Ja doceniam detal. Trudno. Masakra. Przezajebiste. Kurwa. Zabieram to. Kradnę Brokułą Bartka. O Chryste, wyjebało mnie to z butów.
Ogólnie to nie mam siły. tak, bardzo, bardzo.
Trochę błedów. Zwłaszcza podialogowych z doborem wielkości liter, ale nic nie kopiowałem. Brokuł Bartek rozpierdolił system.
Dobry finisz dnia.
Kur... Tydzień tera spokoju ze mną nei będzie. Znam się.
Eh.
Brokuł Bartek
Pierdol bledy, to dawno pisalam, chodzilo mi o komentarze, nie tekst, a tu widze przy okazji sie posmiales. To Biedra wymyslila. Jest jeszcze truskawka Tosia, czosnek Czesio i cos tam. To nie wieeesz?
Spij Can. Buziol
I czytam:
"Ten moment kiedy tak Cię już wszystko przerasta, że zaczynasz mieć po prostu... w dupie. Ot tak. Świetna sprawa."- taaak- mam se ochotę wrzasnąć jak rozhisteryzowana cheerleaderka.taaak! Tak właśnie mam:)
"Trudno. Teraz są takie programy, podobno, co robią z dziewczyn "lady". Zgłoszę się, obiecuję, ale jutro, albo potem, jak już przestanę mieć wszystko, gdzie? No gdzie? W... w... No, no... Tam." - W dupie.
No cudny tekst mi się wyszperał!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania