O wenie

Jakbym był zburzoną ścianą czwartą

poderwany wzrokiem na najwyższy b(l)ok

po modernizacji.

 

Niby Pałac Pracy Branickiego

niby Giewont z Gubałówki

majestatem dech zapiera.

Tchu mi brak.

 

Ponad chmury uniesiony

spogląda życzliwym wzrokiem.

Dumnym tonem, z chrypką w głosie

że zasłania słońce

przeprasza.

 

I skrzętnie ukrywa entuzjazm

z poświęconej uwagi powodu

i okazałego szoku.

Myśli szmat.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania