O wenie
Jakbym był zburzoną ścianą czwartą
poderwany wzrokiem na najwyższy b(l)ok
po modernizacji.
Niby Pałac Pracy Branickiego
niby Giewont z Gubałówki
majestatem dech zapiera.
Tchu mi brak.
Ponad chmury uniesiony
spogląda życzliwym wzrokiem.
Dumnym tonem, z chrypką w głosie
że zasłania słońce
przeprasza.
I skrzętnie ukrywa entuzjazm
z poświęconej uwagi powodu
i okazałego szoku.
Myśli szmat.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania