O władcy głupoli.

Oto władca głupoli rozsiada się na tronie. Energicznym ruchem dłoni poprawia perukę klauna. Śmiejąc się, spogląda na krainę ludzi, którzy sami wybrali go na tron, chodź niezbyt starał się ukrywać swych intencji. Lud prosty nie potrafi oceniać przywódcy. Wystarczy drobny gest w stronę poddanych by ci ruszyli do uren wyborczych. Zbrojenie kraju rozpoczęte. Pora wypowiedzieć wojnę wszystkiemu co żyje. Teraz kolumna ludu rozciąga się przed pałacem, by ofiarować dary władcy głupoli. Nie pojmują, że władca głupoli włada nimi samymi. Przez myśl im nie przeszło, że tracą wolność. Pomalutku jak gówno ich wolność spływa do ścieku.

Tłum pod pałacem coś skanduje. Czy to wrzaski oburzenia? Nie… Wychwalają władcę głupoli, swojego władcę. Ten staje na tarasie wygłaszając orędzie.

Wojna! Wojna! Wojna!

Te słowa wydobywają się z licznych gardeł tłumu.

Precz z biedą, zdobędziemy wszyscy pieniądze na wojnie!- kończy swój wywód władca głupoli

Jeden z mężczyzn pogardliwie wzdyma wargi, wszakże czy ich władca nie jest już obrzydliwie bogaty?

-Nie damy sobie wydrzeć wolności!- wrzeszczy jedyny myślący

Kilku żołnierzy wywleka go z tłumu do celi. I tak oto umiera wolność, demokracja, zostaje zabita przez tłum, cieszący się z wyboru. Lecz czy lud nie będzie tego żałował, czy nikt nie przypomni sobie tego mądrego człowieka, gdy krew spłynie ulicami i polami?

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania