odbicia
wiem że jesteśmy tacy sami
kiedy łamię chleb nie pytam
to jedyna obietnica
wiatr przewraca strony
litery modlą się bezgłośnie
pójdę nad rzekę
zmyję z twarzy sól
na kamieniu obok drzewa
będę czekał na siebie
aż skończy się wyścig
niebo dzisiaj krzyczy
błyskawice są drogą do miasta
ty jak ja kiedyś
wierzysz
ja jak ty teraz
patrzę
kto jest bardziej ślepy
mam chleb i wodę
podzielę się
Komentarze (14)
Taki kapuściany kapuś.
pierwsza strofa kojarzy się z wydarzeniem z pogrzebu Papieża, ale to może być tylko metafora czegoś innego
Sól na twarzy to chyba łzy. Peel jest zawieziony sobą, uczestnictwem w wyścigu szczurów.
Z następnych wersów wynika, że nie jest dobrze. Błyskawice i rozczarowanie.
Kłopot mam z puentą, a całość tak to sobie widzę.
I to ty doniosłeś kutaf..ie.
Ty kablujesz na ludzi.
Najgorszy sort skur...li.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania