Odjazdowa Podróż I Fantastyczne Przygody

"Odjazdowa Podróż I Fantastyczne Przygody"

 

gatunek: sny/fantastyka/podróże/przygoda/surrealizm

 

Południowowschodnie wybrzeża Kontynentu Wolności i Dobrobytu. Duże Subtropikalne Wilgotne Plażowe Miasto. Słoneczne popołudnie. Lata 2004-2019.

 

Dziennikarz Gonzo, Dziennikarka Gonzo, Imprezowicz, Imprezowiczka, Hipis, Hipiska, Plażowicz i Plażowiczka mieli po dwadzieścia kilka lat. Byli grupką kolegów i koleżanek, lubiących podróżować, imprezować oraz przeżywać niezwykłe, fantastyczne, magiczne i kosmiczne przygody. Jednego razu, wszyscy razem spacerowali po promenadzie, oddzielającej bardzo szeroką plażę od rozległego parku, pełnego palm, bananowców, strelicji, figowców bengalskich i pielgrzanów madagaskarskich, znanych także pod potoczną nazwą, brzmiącą: "drzewa podróżników".

 

Wszystkie pojazdy, znajdujące się w mieście i okolicach, potrafiły jeździć, pływać, fruwać oraz przenikać przez ściany. Były zaczarowane przez kosmiczno-czasoprzestrzennych czarnoksiężników, jak zresztą cały wszechświat. Jednego słonecznego popołudnia, czas nagle zatrzymał się w miejscu. We wnętrzach legendarnych, historycznych pałaców i dworów, klucze wiolinowe, zeszyty w pięciolinię, metronomy, puzony, pianina oraz skrzypce unosiły się w powietrzu i jednocześnie powoli obracały się dookoła własnej osi, zmieniały swe położenie, śpiewały pieśni operowe oraz wydobywały z siebie muzykę elektroniczną z gatunku trance.

 

Tymczasem, ośmioro przyjaciół podeszło przed leżący niedaleko plaży ogród, którym był otoczony jeden z kilku należących do nich domów. Spojrzeli w przyozdobione kolorowymi, świecącymi gwiazdkami niebo. Zobaczyli statek kosmiczny wielkości hotelu, pochodzący z innej galaktyki, zmieniający często swoje kształty i właśnie przelatujący dosyć nisko nad powierzchnią planety.

 

Na jego widok, przeistoczyli się w niewielkie wehikuły czasoprzestrzenne, wyglądające jak dwuosobowe samochody sportowe z przełomu lat osiemdziesiątych oraz dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku. Każdy z wozów miał inny kolor. Jeden był pomarańczowy, kolejny żółty, a jeszcze inny: zielony. Pojazdy wzbiły się w powietrze i szybko doleciały do statku kosmicznego. Wylądowały na jego ścianach. Mijając okna tkwiące w ścianach, czuły się jak na torze wyścigowym pełnym przeszkód. W końcu dotarły do punktu, wyglądającego jak dach latającego wieżowca, być może hotelu, bo taki właśnie wtedy ten tajemniczy obiekt miał kształt. Wówczas auta dostały skrzydeł i dzięki nim zleciały w dół. W tym momencie, wyglądały trochę jak małe samoloty albo statki kosmiczne. Delikatnie wylądowały na powierzchni morza. Przeobraziły się w około dziesięciometrowej długości jachty motorowe z kabinami, zwykle używane do przyjemnych, nie za prędkich rejsów.

 

Jednostki dopłynęły do sielankowo wyglądającej wyspy, gdzie na każdego odwiedzającego czekało wiele ciekawych, przebojowych przygód, jeśli sobie tego zażyczył. Pojazdy wodne z powrotem przeistoczyły się w ludzi. Takich samych, jakimi były dawniej, zanim stały się nietypowymi, superszybkimi autami wyścigowymi, jakby dotkniętymi magiczną różdżką przez jedną z wróżek, pochodzących z Bajecznej, Olśniewającej, Pastelowej Czasoprzestrzeni Wiecznej Beztroski.

 

— Rozkręćmy klimat w tym przedstawieniu! — zaproponowali Imprezowicz i Imprezowiczka.

— O tak! Niech impreza jeszcze trwa! Tak długo, jak się da! — dodali Plażowicz i Plażowiczka.

— Niech magia i fantazja aż do końca świata trwa! — marzyli Dziennikarz Gonzo, Dzienikarka Gonzo, Hipis i Hipiska.

— Haaa, haaa, haaa! — zaśmiali się wszyscy.

— Czuję, że coś się dzieje! — stwierdził Plażowicz.

— Łooooo! Gdzieeeee? — spytali zabawnie pozostali.

— Musimy wracać do centrum miasta! Kosmiczno-podziemne negatywniaki napadły na całe miasto na raz! — oznajmili Plażowicz i Plażowiczka.

— W jaki sposób będziemy z nimi walczyć? — spytała reszta.

— Odbywając spektakularną bitwę na dachu wieżowca! — odpowiedzieli Plażowicz i Plażowiczka.

— No to lecimy! — postanowili wszyscy razem.

 

Na łące, otoczonej kokosowcami, bananowcami oraz kokkolobą, nazywaną też winogronem morskim, wylądował pozaziemski bus. Wciągnął ośmioro przyjaciół do swojego wnętrza, po czym odleciał w stronę kontynentu, na którym bez przerwy trwała jedna wielka impreza. Wkrótce pojazd wylądował na przybrzeżnym Placu Festynów I Kabaretów, z którego rozciągał się piękny widok na wspaniałą plażę, dumę legendarnego miasta.

 

Dziennikarz Gonzo, Dziennikarka Gonzo, Imprezowicz, Imprezowiczka, Hipis, Hipiska, Plażowicz i Plażowiczka wysiedli z niecodziennego busu. Pobiegli w pobliże jednego ze stojących w nowoczesnej dzielnicy kilku wieżowców o dachach płaskich jak tarasy. Wskoczyli na ścianę, po której wspięli się na szczyt, co zajęło im kilkanaście sekund.

 

Wkrótce nadleciały dwa pojazdy w kształcie misek, pilotowane przez przedstawicieli złowrogiej cywilizacji z innej planety. Każde z ośmiorga ludzi wyciągnęło zza swoich pleców po jednym magicznym granatniku o niekończącym się zapasie amunicji, wyglądającej jak mango, papaja oraz ananasy. W momencie zderzenia z celem, pociski powodowały jego natychmiastową teleportację do innego, nieznanego wymiaru, a same stawały się garściami świeżych, pachnących płatków kwiatów, przez chwilę fruwając po najbliższej okolicy, po czym rozpływały się w powietrzu. Ponad trzydzieści niezidentyfikowanych obiektów latających, pilotowanych przez pozaziemsko-podziemne złowieszczaki, czy też negatywniaki, zostało w ten bardzo niecodzienny sposób powstrzymanych. Podczas przenikania miskokształtnych pojazdów powietrznych było słychać tylko odgłosy, brzmiące: "Pampamparampam! Pampamparampam!".

 

Tymczasem w dużym parku, w innej części w centrum miejscowości...

 

Za pomocą dziwacznego urządzenia, znalezionego na strychu jednego z potężnych pałaców, starożytny egipski wojownik przeteleportował się do Dużego Subtropikalnego Wilgotnego Plażowego Miasta. Nie wiedział, gdzie i kiedy się wówczas znalazł. Wpadł w złość oraz postanowił ją jakoś odreagować. Podbiegł do rosnących niedaleko stawu roślin ozdobnych i zaczął je niszczyć swoją szablą. Kwiaty oraz liście fruwały wszędzie dookoła. Wkrótce zaczęło go gonić dwadzieścia kilka zmodyfikowanych genetycznie, humanoidalnych reptiloidów, insektoidów oraz arachnoidów, mieszkających w sieci korytarzy i pomieszczeń, znajdującej się pod miastem. Na ich widok, obcowymiarowy wandal-zielenioniszcz wskoczył do wody oraz zanurkował, próbując ukryć się na dnie, ale wtedy złapała i pożarła go genetycznie zmodyfikowana ośmiornica, skrywająca się na dnie, pośród skał oraz wodorostów.

 

W tym samym czasie, po drugiej stronie owego dużego stawu, posiadającego urozmaiconą linię brzegową, jakiś młody mężczyzna znalazł ponton. Zaciągnął go do jednego z kilku lasków, rozsianych po parku. Pojazd wodny uniósł się w powietrzu i odleciał za horyzont, zostawiając za sobą zarówno człowieka, jak i krótkotrwały ciąg kolorowych baniek mydlanych.

 

Niebo nabrało ciemnożółtego koloru, a słońce przybrało pomarańczową barwę.

 

Dziennikarz Gonzo, Dziennikarka Gonzo, Imprezowicz, Imprezowiczka, Hipis, Hipiska, Plażowicz i Plażowiczka stali na dachu wieżowca oraz bezczynnie wpatrywali się w niebo, czekając na dalszy ciąg akcji. Nagle przeobrazili się w czteroosobowe samochody typu sedan. Ale nie pierwsze lepsze, bo w klasyki z lat siedemdziesiątych dwudziestego wieku. W postaci takich pięknych pojazdów zjechali po ścianach w dół wielkiego budynku. Kiedy przemierzali centralną część miasta, oddzielającą gmach od wyluzowanej, sielankowej plaży, na której ludzie imprezowali i wypoczywali od wiosny do jesieni, a czasami też zimą, to przeobrazili się w eleganckie, stylowe skutery. Po wjechaniu w płytka wodę, przemienili się w wycieczkowe, kabinowe jachty motorowe około dziesięciometrowej długości, i w takiej formie popłynęli w stronę rozległego, płytkiego oceanu pełnego subtropikalnych oraz tropikalnych wysp, ku kolejnym niezwykłym przygodom.

 

Koniec.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • kamińe 10 miesięcy temu
    gonzy, hipisy, plażowicze?
    nie ogarnie tego Nietzsche
  • Piotrek P. 1988 10 miesięcy temu
    Taki mam zazwyczaj styl pisania: surrealny, niedorzeczny, podobny do treści snów. Duża część moich opowiadań jest w mniejszym lub większym stylu inspirowana snami.

    Dziękuję i pozdrawiam 🙂
  • Pobóg Welebor 10 miesięcy temu
    Kosmiczno-czasoprzestrzenni czarnoxiężnicy 😃
    Pozaziemsko-podziemne złowieszczaki, bo piekło jest pod ziemią o ile jest płaska, a w kosmosie kulista. Nastąpią takie czasy, że sen i jawa będą jednym i tym samym, jak niegdyś 😃
    Pozdrawiam 🙂
  • Piotrek P. 1988 10 miesięcy temu
    "Nastąpią takie czasy, że sen i jawa będą jednym i tym samym, jak niegdyś" - mam podobne wyobrażenia na temat przeszłości i przyszłości. Jestem przekonany, że kiedyś było lepiej, i że kiedyś znowu będzie lepiej. Gdzieś kiedyś w Internecie czytałem, że jest tak w nieskończoność: raz lepiej, a raz gorzej. Może i tak jest. Pożyjemy, zobaczymy. Jeśli tak jest, to przynajmniej nie jest nudno 🥳 🤩 🥸 😎 😄

    Dziękuję i pozdrawiam 🙂
  • Dekaos Dondi 10 miesięcy temu
    Piotrek P.1988↔Nie zniżasz lotów, w sensie owych tekstów, jedynych w swoim rodzaju. Mam zawsze ochotę, dać przykład, co najbardziej w guście mym, ale tu tyle dziwów i zachowań jest... najbardziej, w rzeczonym stylu i treści, że jak widać, rezygnuję, co jest pozytywnym finałem, komcia:)↔Pozdrawiam🙂:)
  • Piotrek P. 1988 10 miesięcy temu
    "tu tyle dziwów i zachowań jest..." - czytając ten fragment, od razu wyobraziłem sobie, jakie kolejne zaskakujące rzeczy, zjawiska i zdarzenia mogłyby pojawić się w niektórych z opowiadań, które planuję napisać oraz opublikować latem 2023 🥳 🤩 😄

    Dziękuję i pozdrawiam 🙂

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania